Władze zachodnioniemieckiego miasta Schwerte pomimo ostrej krytyki bronią swojej decyzji o zakwaterowaniu uchodźców ubiegających się o azyl w Niemczech na terenie byłego obozu koncentracyjnego, będącego w czasie II wojny światowej jednym z podobozów KL Buchenwald.
"To jak najbardziej właściwa decyzja" - czytamy w oświadczeniu wydanym w piątek przez władze Schwerte - miasta położonego na południe od Dortmundu.
W jednym z baraków na terenie obozu ma zostać ulokowanych około 20 imigrantów. W czasie wojny budynek był siedzibą komendanta obozu. Po wojnie służył jako magazyn i przedszkole. Ostatnio wykorzystywany był jako pracownia artystyczna.
Burmistrz Schwerte Heinrich Boeckeluehr powiedział na konferencji prasowej, że z kwerendy przeprowadzonej w archiwach wynika, iż oryginalny barak został po wojnie zburzony. Nie wiadomo, czy betonowe płyty, na których powstał obecny obiekt, są oryginalną pozostałością po budowli wzniesionej przez SS. Brak dokumentów nie pozwala na ostateczne wyjaśnienie tej kwestii.
Burmistrz podkreślił, że władze są świadome historycznego kontekstu spornego miejsca. Jak podkreślił, w mieście znajduje się wiele miejsc pamięci poświęconych ofiarom wojny.
Boeckeluehr zaatakował ostro władze kraju związkowego Północna Nadrenia-Westfalia (NRW). "Nie potrzebujemy pouczeń pani premier NRW ani ministra spraw socjalnych" - powiedział. Jak zaznaczył, trzeba raczej szybko odpowiedzieć na pytanie: jeśli nie tam, to gdzie?. Premier NRW Hannelore Kraft po konsultacji z organizacjami żydowskimi skrytykowała władze Schwerte za plany wykorzystania byłego obozu na ośrodek dla uchodźców. Kraft zaapelowała o zmianę decyzji. Jej zastrzeżenia podzielają historycy oraz organizacje zajmujące się pomocą uchodźcom.
Rada Uchodźców w Północnej Nadrenii-Westfalii zarzuciła odpowiedzialnym za ten pomysł brak wrażliwości. Rada wolałaby ulokowanie uciekinierów w kontenerach mieszkalnych.
Pod koniec wojny w podobozie Schwerte na południe od Dortmundu przetrzymywano kilkuset więźniów z KL Buchenwald, w tym także Polaków, wykorzystywanych do pracy przymusowej w miejscowych zakładach naprawczych taboru kolejowego.
Historyk Alfred Hintz powiedział gazecie "Ruhr-Nachrichten", że w 1944 roku w podobozie w Schwerte przetrzymywanych było do 700 Polaków.
W związku z wojną domową w Syrii i kryzysem w Iraku w zeszłym roku znacznie wzrosła - do ponad 200 tys. - liczba imigrantów starających się o azyl polityczny w Niemczech. Władze samorządowe odpowiedzialne za zakwaterowanie i wyżywienie uchodźców nie zawsze radzą sobie z tym problemem, narzekając na brak funduszy. Z braku innych kwater azylanci umieszczani są w namiotach, halach sportowych lub koszarach wojskowych. Budowane są też miasteczka kontenerowe. Napływ cudzoziemców wywołuje obawy wśród części niemieckiego społeczeństwa. W niektórych miastach, m.in. w Berlinie i Dreźnie, doszło do protestów społecznych. W tym roku władze spodziewają się dalszego wzrostu liczby imigrantów.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ awl/ kar/