75 lat temu, 21 kwietnia 1945 r., 2. Korpus Polski zajął Bolonię. Bitwa o to miasto wymieniana jest obok walk o Monte Cassino czy Ankonę jako jedna z największych na Zachodzie z udziałem Wojska Polskiego. Była to zarazem ostatnia batalia 2. Korpusu gen. Władysława Andersa. W walkach zginęło 300 polskich żołnierzy, a 600 zostało rannych.
Od zdobycia Bolonii swą nazwę wzięła cała bitwa, jednak główne działania bojowe rozgrywały się wcześniej. „Niemcy już od 19 kwietnia rozpoczęli wycofywanie z tego rejonu, ciężkich walk nie było - tłumaczy prof. Henryk Stańczyk z Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Warszawie. - Pierwszy batalion, który wkroczył do centrum nie tyle walczył z Niemcami, co przepędzał ariergardy z miasta. Z tego względu mniej mówi się o poświęceniu czy bohaterstwie żołnierzy”. O wiele cięższe walki toczone były w dniach od 9 do 15 kwietnia, kiedy trzeba było przełamywać obronę niemiecką – dodaje.
„Przyszliśmy jak już widniało, pierwsze ulice miasta, mieszkańcy patrzyli na nas z okien” - wspominał ks. Rafał Grzondziel, kapelan 9. +Bolońskiego+ Batalionu Strzelców. „Kiedy ujrzeli, że to są alianci a nie Niemcy, z miejsca zebrały się tłumy z kwiatami. Bałem się, że w kwiatach może być broń. (...) Przeszliśmy kawałek, ogarnął nas tłum wiwatujących ludzi: Viva Polonia! Viva Polaki! Viva liberatori!” - wspomina.
Zajęcie Bolonii z 20 na 21 kwietnia było wynikiem elastycznej i spontanicznej decyzji - ocenia prof. Michał Polak z Instytutu Polityki Społecznej i Stosunków Międzynarodowych Politechniki Koszalińskiej. „9. batalion z 3. Dywizji Strzelców Karpackich wkroczył parę minut po godzinie szóstej do miasta. Dotarł do centrum witany owacyjnie przez mieszkańców. Założenie było takie, że to Amerykanie wejdą do Bolonii, stąd spora konsternacja oddziałów amerykańskich, kiedy dwie godziny po oddziałach polskich, dotarli do miasta orientując się, że jest już wyzwolone” - mówi.
„Przyszliśmy jak już widniało, pierwsze ulice miasta, mieszkańcy patrzyli na nas z okien” - wspominał ks. Rafał Grzondziel, kapelan 9. +Bolońskiego+ Batalionu Strzelców. „Kiedy ujrzeli, że to są alianci a nie Niemcy, z miejsca zebrały się tłumy z kwiatami. Bałem się, że w kwiatach może być broń. (...) Przeszliśmy kawałek, ogarnął nas tłum wiwatujących ludzi: Viva Polonia! Viva Polaki! Viva liberatori!” - wspomina.
"Generał Clark zaplanował tę operację tak, żeby dokonać dwustronnego obejścia sił niemieckich - tłumaczy prof. Stańczyk. - Chodziło o zniszczenie 10. Armii niemieckiej i założenie kleszczy, miała to być operacja okrążająca. Prawym skrzydłem miała być 8. Armia brytyjska, lewym skrzydłem 5. Armia amerykańska”.
Żołnierze musieli zmierzyć się z bardzo trudnym terenem. „Półwysep jest dość wąski w tym miejscu, poprzecinany rzekami i rzeczkami. Dlatego też natarcie rozwijało się początkowo wolno. Obszar ten jest bardzo łatwy do obrony - przypomina prof. Polak. - Masa rzek, górzysty teren, strumienie, łatwo zbudować stanowiska obronne. Szalenie trudno podążać przez tak przygotowany przez nieprzyjaciela teren. Straty wynikały z użycia pułapek, min czy nagłego ostrzału”.
Oddziały 2. Korpusu Polskiego były owacyjnie witane przez ludność. 9. Batalion Strzelców Karpackich uzyskał miano "bolońskiego", a 17 jego dowódców otrzymało honorowe obywatelstwo miasta. Senat Bolonii wręczył polskim żołnierzom 215 specjalnie wybitych pamiątkowych medali. W bitwie bolońskiej zginęło 300 polskich żołnierzy, a 600 zostało rannych.
Oddziały 2. Korpusu natrafiły na elitarne jednostki niemieckie. „Przed Polakami stała między innymi ta sama 1. Dywizja Strzelców Spadochronowych, która uczestniczyła w głównych działań bojowych na Monte Casino, 4. Dywizja Spadochronowa i 26. Dywizja Pancerna (…) nie równocześnie, ale z tymi trzema dywizjami, Polacy musieli się rozprawić i zrobili to” - podkreśla Polak.
Historyk zwraca uwagę, że nie uniknięto również i sytuacji tragicznych. „Część oddziałów 3. Dywizji Strzelców Karpackich została zbombardowana przez amerykańskie bombowce na pozycjach wyjściowych przed rzeką Senio. Można sobie wyobrazić jak podziałało to na morale żołnierzy, którzy mieli zaraz nacierać na Niemców” - ocenia.
Po zdobyciu Bolonii, Korpusowi Polskiemu gen. Władysława Andersa nie pozwolono postępować dalej. „Tu niestety wkracza polityka, (...) Widać po dowództwie alianckim, że pojawiły się silne obawy, że dobrze radzące sobie oddziały 2. Korpusu, nacierające na północ Włoch aż do granicy z Jugosławią, mogłyby zetknąć się z oddziałami sowieckimi, komunistycznymi. Mogło to mieć, w ocenie aliantów, nieprzewidywalne skutki, dlatego został przerzucony na tyły i to był właściwie koniec działań 2. Korpusu” – konkluduje prof. Polak.
Oddziały 2. Korpusu Polskiego były owacyjnie witane przez ludność. 9. Batalion Strzelców Karpackich uzyskał miano "bolońskiego", a 17 jego dowódców otrzymało honorowe obywatelstwo miasta. Senat Bolonii wręczył polskim żołnierzom 215 specjalnie wybitych pamiątkowych medali.
W bitwie bolońskiej zginęło 300 polskich żołnierzy, a 600 zostało rannych.
(PAP)
psz/ ls/ mhr/