Radom jest jednym z miast, które wpisały się w historię buntów przeciwko komunizmowi; po proteście robotniczym w tym mieście zaczął się schyłek PRL-u – podkreślali w poniedziałek historycy, uczestniczący w konferencji w ramach obchodów 40. rocznicy Czerwca’76 w Radomiu.
"Radom jest jednym z miast, które mocno upominały się o wolność i wpisały w historię buntów przeciwko komunizmowi" - powiedział wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Paweł Ukielski, otwierając zorganizowaną przez IPN konferencję pt. „Miasta buntu w imperium sowieckim”.
W ocenie historyka prof. Antoniego Dudka w czerwcu 1976 r. w Radomiu zaczął się koniec PRL-u. "To nie jest tak, że wcześniej się nie buntowano, ale nie ma innego protestu, który byłby tak wyraźną cezurą, po której było widać, że władze rządzące Polską nie potrafiły sobie poradzić przede wszystkim z wszechogarniającym kryzysem gospodarczym" - podkreślił historyk. "Oczywiście udawało się zażegnać politycznie upadek systemu, np. przedłużyć tę agonię poprzez wprowadzenie stanu wojennego, natomiast w wymiarze gospodarczym - po roku 1976 - zaczęła się zapaść, z której Polska zaczęła wychodzić dopiero po 1989 r." - ocenił Dudek.
W ocenie historyka prof. Antoniego Dudka w czerwcu 1976 r. w Radomiu zaczął się koniec PRL-u. "To nie jest tak, że wcześniej się nie buntowano, ale nie ma innego protestu, który byłby tak wyraźną cezurą, po której było widać, że władze rządzące Polską nie potrafiły sobie poradzić przede wszystkim z wszechogarniającym kryzysem gospodarczym" - podkreślił.
Historyk przypominał, że w czerwcu 1976 roku protesty i strajki wybuchły w wielu polskich miastach, np. w Płocku i Ursusie. "Jednak to Radom był numerem jeden. Skala tego protestu była wielokrotnie większa niż wszystkich pozostałych razem wziętych. Tutaj tłum wyszedł na ulice miasta, opanował Komitet Wojewódzki PZPR i to tak naprawdę było w pewnej miniaturze powtórzeniem rewolty robotniczej z grudnia 1970 r. na Wybrzeżu" - mówił Dudek.
W ocenie wiceszefa IPN czerwiec 1976 był momentem, w którym "zaczęła się polska droga do wolności". "Polska droga do wolności, która torowała drogę do demokracji innym krajom w naszym regionie" – podkreślił Ukielski.
Zdaniem dr. Konrada Słowińskiego z KUL-u początki oporu społecznego w Polsce sięgają drugiej połowy lat 40. XX w. "W pewnym sensie były one uśpione, ale pewna iskra spowodowała, że ten bunt społeczny wobec dyktatury reżimu komunistycznego wybuchł" – powiedział historyk. „Najpierw poznański Czerwiec'56, potem wydarzenia 1968 r., Wybrzeże'70 i wreszcie Czerwiec'76 - to cały ciąg oporu społecznego, który w latach 80., z chwilą powstania +S+, wybuchł z pełną siłą” – dodał Słowiński.
"Wspólnym mianownikiem buntów w PRL-u oraz w całym bloku państw komunistycznym był system komunistyczny będący praźródłem tego, że ludzie w proteście wychodzili na ulice” – stwierdził Dudek. Jego zdaniem, choć skala i czas trwania protestów, do których dochodziło w okresie komunizmu w różnych miastach, były różne, jednak elementem wspólnym - jak zaznaczył historyk - była ich pacyfikacja przy pomocy siły, niekiedy z użyciem broni palnej.
„Czy mówimy o Grudniu’ 70 na Wybrzeżu, czy poznańskim Czerwcu’56, radomskim Czerwcu’76, o powstaniu w Berlinie w 1953 r., czy w Budapeszcie w 1956 r., to zawsze mamy ten sam mechanizm. Ludzie wychodzą na ulice, bo nie mogą inaczej wyrazić swojego niezadowolenia. Aby stłumić bunt, zostaje użyta siła - na mniejszą czy większą skalę w zależności od tego, jak duże są to protesty” – powiedział PAP Dudek.
Historyk podkreślił, że wszystkie bunty, do których dochodziło w czasach w PRL-u, zaczynały się od problemów ekonomicznych. W czerwcu 1956 r. w Poznaniu były to kwestie płacowe w zakładach Cegielskiego, w czerwcu 1976 r. w Radomiu - zapowiedziane przez rząd drastyczne podwyżki cen żywności.
Bunty na tle ekonomicznym – jak zaznaczył Dudek – szybko zmieniały się w protesty o charakterze politycznym. „Skoro państwo było właścicielem praktycznie wszystkiego, to nawet protest wyłącznie o czysto płacowym charakterze stawał się z automatu protestem politycznym” – mówił.
W ramach dwudniowej konferencji w Radomiu planowane są wystąpienia historyków z Polski oraz m.in. z Niemiec, Węgier, Czech, Rumunii, Gruzji.
25 czerwca 1976 r. na ulice Radomia w proteście przeciwko planowanym przez rząd podwyżkom cen żywności wyszło 20-25 tys. ludzi. Doszło do starć z milicją i oddziałami ZOMO. Według badaczy IPN zatrzymano 654 osoby. Tzw. sądowym trybem postępowania objęto 255 osób, a orzeczone kary pozbawienia wolności sięgały 10 lat.
W związku z udziałem w proteście pracę straciło ok. 900 radomian, przede wszystkim pracowników Zakładów Metalowych. Tragiczną konsekwencją protestów było bezprawne bicie zatrzymanych na tzw. ścieżkach zdrowia (szpalery milicjantów bijących ludzi pałkami), które stały się swoistym symbolem Czerwca'76. Zaczęły się także represje wobec uczestników protestu i ich rodzin. Z pomocą ruszyli im przedstawiciele powstałego we wrześniu Komitetu Obrony Robotników.(PAP)
ilp/ mow/