Symboliczny "Narodowy Bar Mleczny" działał w sobotę u stóp pomnika Adama Mickiewicza w Krakowie. Przechodniów częstowano gorącym mlekiem. Organizatorzy happeningu apelowali do ministerstwa finansów o dalsze wspieranie takich barów w Polsce.
"Niektórzy mówią, że bary mleczne to relikt, ale są rzeczy, do których ludzie się przyzwyczaili i mają w nosie skąd one pochodzą. Bary mleczne to miejsce bardzo demokratyczne, w który profesor spotyka się z kloszardem, zamawiają te same kopytka i mogą przeprowadzić poważną rozmowę. Działalność tych barów to dyskretna forma dożywiania narodu, bo ludzi czasem nie stać, by wydać 20 zł na obiad” - mówił PAP organizator happeningu Waldemar Domański.
Organizatorzy happeningu w liście, który otrzyma minister finansów Mateusz Szczurek napisali: „W naszej opinii bary mleczne spełniają nie tylko funkcję kulinarną, ale także społeczną i kulturową. Tylko tam ubodzy obywatele mogą z godnością zasiąść przy stole i zjeść treściwy posiłek w cenie 5 zł, turysta może spotkać się z tradycyjną polską kuchnią, a student poczuć atmosferę domowego obiadu”.
Jak podkreślił bary mleczne to także nasza wizytówka i atrakcja dla turystów zagranicznych, którzy przekazują sobie informacje, gdzie jest lepsza sałatka, zupa czy pierogi. Według organizatorów happeningu należy utrzymać dotacje dla barów mlecznych i dać ich właścicielom większą swobodę.
"Z krakowskiego Rynku apelujemy do ministerstwa finansów, żeby nie majstrowało przy dotacjach dla barów mlecznych, a raczej doprecyzowało przepisy, ponieważ dotacja jest tak sprytnie wymyślona, że bary same z niej rezygnują. Konieczność wyjaśnienie urzędnikom, czy żurek z dwoma skwarkami jest już daniem mięsnym, sprawia, że wielu prowadzących bary woli zrezygnować z dotacji, niż mieć potem kłopoty" - mówił Domański.
Przechodniów częstowano gorącym mlekiem z Limanowej od krów rasy polskiej czerwonej. Chętnych do jego skosztowania nie brakowało. Niektórzy przyszli na krakowski Rynek z własnymi kubeczkami, jak pani Kalina.
"Bary mleczne towarzyszą mi od lat studenckich, niedługo po zakończeniu wojny, dotąd je mile wspominam i czasem do nich wstępuję. Jedzenie jest bardzo smaczne. Jest mnóstwo studentów i ludzi, którzy dostają bloczki na obiady. Nie można tym, którzy są na skraju normalnego utrzymania, wszystkiego odbierać. Wydaje się miliony na imprezy masowe, a ludziom, którzy naprawdę potrzebują wsparcia, chce się to zabrać, a przecież nie są to tak wielkie pieniądze” - zauważyła pani Kalina.
Według danych Izby Skarbowej w 2013 r. z dotacji skorzystało w Małopolsce 36 barów mlecznych, z których aż 26 mieści się w Krakowie. W zeszłym roku przekazaliśmy barom prawie 4 mln zł dotacji, przedsiębiorcy otrzymali takie kwoty, o jakie wystąpili” – powiedział PAP rzecznik Izby Skarbowej w Krakowie Konrad Zawada.
Organizatorzy happeningu w liście, który otrzyma minister finansów Mateusz Szczurek napisali: „W naszej opinii bary mleczne spełniają nie tylko funkcję kulinarną, ale także społeczną i kulturową. Tylko tam ubodzy obywatele mogą z godnością zasiąść przy stole i zjeść treściwy posiłek w cenie 5 zł, turysta może spotkać się z tradycyjną polską kuchnią, a student poczuć atmosferę domowego obiadu”.
Z informacji umieszczonej na stronie ministerstwa finansów wynika, że w tym roku w budżecie państwa zaplanowano 20 mln zł na dofinansowanie posiłków sprzedawanych w barach mlecznych. W ubiegłym roku, do końca listopada, prowadzący takie bary blisko 18 mln zł dotacji. Aby przedsiębiorca prowadzący bar mleczny mógł skorzystać z dotacji, powinien serwować całodzienne, tanie i zdrowe posiłki, takie jak potrawy mleczno-nabiałowo-jarskie. Niedopuszczalna jest natomiast sprzedaż w barze mlecznym alkoholu.(PAP)
wos/ par/