Rosyjski film "Żyła sobie baba" w reżyserii Andrieja Smirnowa, zapowiadany przez dystrybutora jako "wstrząsający dramat wojenny", od piątku można oglądać w kinach w Polsce. "Żyła sobie baba" to epicka opowieść o miłości i okrucieństwie, z wielką historią w tle - historią lat 1909-1921, która odcisnęła krwawe piętno na ludności rosyjskiej czasów I wojny światowej, rewolucji październikowej i wojny domowej.
To epicka opowieść o miłości i okrucieństwie, z wielką historią w tle - historią lat 1909-1921, która odcisnęła krwawe piętno na ludności rosyjskiej czasów I wojny światowej, rewolucji październikowej i wojny domowej.
"Końcówka caratu, walki rojalistów z komunistami, masowe represje - wszystkie te wydarzenia odzierają ludzi z godności i człowieczeństwa. W centrum opowieści są dramatyczne losy chłopki oraz mężczyzn, z którymi była ona związana. Przez pryzmat jej życia i miłości ukazane zostają tragiczne losy państwa i krwawe karty historii" - czytamy w opisie filmu Andrieja Smirnowa, przekazanym przez polskiego dystrybutora.
"Twórca dobrze znanego +Dworca białoruskiego+ na swój nowy film kazał czekać widzom 40 lat" - zwrócono uwagę.
Dramat "Żyła sobie baba" powstawał przez lata. "Reżyser długo poznawał obyczaje mieszkańców obwodu tambowskiego, spędził setki godzin w archiwach. Film w dużej części nakręcony został w skansenie. Autor zadbał o każdy szczegół, poczynając od strojów i ludowych tradycji rosyjskiej wsi, kończąc na przedstawieniu faktów. Historycy podkreślają, iż ukazane w filmie wydarzenia mają dokumentalne podłoże" - czytamy w opisie.(PAP)
jp/ tpo/