Prof. Dariusz Kosiński z zespołu opracowującego nowe zasady oceny warszawskich scen zaznaczył podczas wtorkowej debaty o mecenacie państwa wobec teatru, że utrzymanie różnorodności życia teatralnego ważniejsze będzie od względów ekonomicznych.
W stołecznym Biurze Kultury zainicjowany został projekt opracowania standardów ewaluacji pracy i oceny potrzeb warszawskich teatrów w ramach przyjętego przez Radę Warszawy „Programu Rozwoju Kultury do roku 2020”. Ten dokument ma trwale zmienić obraz życia kulturalnego stolicy, a więc także i sferę teatralną. W ramach środowej debaty „Mecenat, dotacja, sponsoring – o teatrach Warszawy” głos zabrał m.in. prof. Dariusz Kosiński, teatrolog, członek zespołu, który przygotować ma nowe zasady oceny stołecznych teatrów.
Kosiński zadeklarował, że w zasadach oceny, które chce wypracować zespół ekspertów, ekonomia nie będzie najważniejsza, choć względy finansowe także będą brane pod uwagę. "Ważne będzie utrzymanie zasady wspierania różnorodności teatralnej. Życie teatralne w ostatnich latach przybiera tak rozmaite formy, że wielką stratą byłoby wspieranie tylko jednej z nich kosztem innych. Ważnym założeniem będzie też utrzymanie polskiej tradycji teatralnej, w którą wpisane jest istnienie teatrów repertuarowych, zatrudniających zespół aktorów. Tylko w takich teatrach da się wystawiać podstawowe dzieła polskiej klasyki teatralnej jak +Dziady+ czy dramaty Wyspiańskiego. Wymagają one dużej obsady, zgranego zespołu, nie da się ich dobrze wystawić na scenie kameralnej. Potrzebne są środki, które może zapewnić tylko dotowany teatr repertuarowy" - mówił Kosiński.
W stołecznym Biurze Kultury zainicjowany został projekt opracowania standardów ewaluacji pracy i oceny potrzeb warszawskich teatrów w ramach przyjętego przez Radę Warszawy „Programu Rozwoju Kultury do roku 2020”. Ten dokument ma trwale zmienić obraz życia kulturalnego stolicy, a więc także i sferę teatralną.
Kosiński przedstawił podział teatrów, jaki przyjęto dla potrzeb prac zespołu. Wyróżnia on cztery typy teatrów. Pierwszy z nich to teatr autorski, w którym powinno się znaleźć miejsce na eksperymenty teatralne i nowatorstwo. Drugi - to klasyczne teatry repertuarowe z własnym zespołem, regularnie wystawiające przedstawienia, których dobór realizowany ma być w ramach pewnego zobowiązania edukacyjnego. Trzeci typ teatrów to sceny dla dzieci, a czwarty - teatry rozrywkowe. "Ten podział ma ułatwić sformułowanie oczekiwań wobec różnych teatrów" - mówił Kosiński.
Ekspert zaznaczył, że prace zespołu ewaluacyjnego są na razie na etapie zbierania informacji, które mają ułatwić doprecyzowanie kryteriów oceny. Kosiński podkreślił też, że celem prac zespołu jest maksymalne uwolnienie oceny teatrów od doraźnej koniunktury politycznej, co, jak uważa, jest niemal niemożliwe do osiągnięcia, choć należy do tego dążyć.
Plan wypracowania nowego systemu oceny warszawskich scen wzbudza wiele wątpliwości. Obecna na debacie Maria Seweryn przyznała, że nie wie, jak zakwalifikować dwa teatry, których życie ma okazję obserwować - Polonię i Och-Teatr. Obie sceny są prowadzone przez jedną fundację, która wszelkie zyski wkłada w produkcję nowych przedstawień. Oba mogą starać się o dotacje na konkretne projekty, ale nie otrzymują stałego wsparcia od miasta. Teatr Polonia proponuje repertuar ambitny, na który często zarabia Och-Teatr specjalizujący się w lżejszym repertuarze. Obie sceny są więc ze sobą związane ekonomicznie. "Jak więc je nazwać - teatr repertuarowy? prywatny? rozrywkowy?" - zastanawiała się Maria Seweryn.
Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego, podkreślił, że jednym z wyznaczników teatru repertuarowego jest utrzymywanie na etatach tak dużego zespołu aktorów, żeby dało się wystawić na przykład "Wesele". "To teatry repertuarowe ponoszą koszt utrzymania aktorów, opłacania ich ubezpieczenia na przykład. Dostają dotacje, ale mają też pewne zobowiązania dotyczące repertuaru" - mówił Englert. Dyrektor Teatru Współczesnego wyliczył, że gdyby nie dotacja miasta cena biletu na jedno przedstawienie musiałby wynosić ponad 200 zł.
Piotr Gruszczyński z Nowego Teatru, gdzie odbywała się wtorkowa debata, podkreślił, że nie obawia się tendencji, w której teatry stają się centrami kultury. "Teatr to taka perła w koronie naszej działalności. Wypracowaliśmy różne strategie pozyskiwania publiczności. Nie obawiamy się na przykład zorganizowania u nas targu żywności ekologicznej. Może ktoś z gości targu przyjdzie też na grane u nas przedstawienie Krzysztofa Warlikowskiego" - mówił.
Dyrektor Instytutu Teatralnego Dorota Buchwald powiedziała, że problemy, z którymi zmaga się polski teatr nie są niczym wyjątkowym. Teatry w całej Europie przez długie lata działały w stabilnym systemie instytucji publicznych, którym zachwiała przychodząca z USA neoliberalna polityka i ekonomia. "Teatry zmusza się do działania w podobnym trybie, co przedsiębiorstwa. Oby w tym wszystkim nie zaginęła podstawowa funkcja teatrów, czyli sam teatr właśnie" - dodała.
Wtorkowa debata zorganizowana została w Nowym Teatrze w ramach cyklu spotkań „Zmieniamy Warszawę. Warszawa 2.0.”. (PAP)
aszw/ abe/