Książę Zdzisław Lubomirski o rozmowie z Józefem Piłsudskim przeprowadzonej po 5 listopada 1916 r.
czyta: Ksawery Jasieński
„Osobiście zetknąłem się po raz pierwszy z Piłsudskim w rok potem, po akcie 5 listopada. Miała wtedy powstać Rada Stanu, której marszałkostwo mi nawet proponowano, nie chciałem jej jednakowoż przyjąć, pragnąc pracować apolitycznie w dziedzinie pomocy ludności stolicy, zapewniając jej chleb i pośrednicząc między nią a Niemcami. Piłsudski, który miał do Rady wstąpić, zaanonsował mi swoją wizytę, po czym przybył wraz z Wieniawą do mnie na ratusz do mojego biura. Mieliśmy wtedy zasadniczą rozmowę na temat ówczesnej sytuacji politycznej. Zgodziliśmy się, że celem naszym jest niepodległość Polski, a z Niemcami musimy jedynie politykować. Poza tym, mało się znając, rozmawialiśmy oględnie.
Piłsudski, który zwykł był zawsze prosto stawiać zagadnienia, powiedział w pewnej chwili: >>Proszę księcia, my możemy we dwóch wziąć teraz Polskę za łeb<<. Ja mu na to odpowiedziałem: >>Panie Komendancie, można wszystko razem zrobić, ale na współpracę trzeba mieć do siebie bezwzględne zaufanie. Pan do mnie może ma zaufanie, ale przekonanie moje, że pan uchodzi za socjalistę, mnie powstrzymuje<<.
Panu się moje ówczesne słowa dziś dziwnymi wydają – mówi książę – niech pan jednak weźmie pod uwagę, że przedwojenna działalność Piłsudskiego nie mogła mu była zjednać zaufania u większości społeczeństwa. Piłsudski jednak na moje ostatnie słowa się oburzył: >>Ja nie jestem wcale socjalistą<< - rzekł”.
Wywiad z księciem Zdzisławem Lubomirskim - „Bunt Młodych” nr 11, 25 czerwca 1936 r.