05.08.2010. Zakopane (PAP) - 100 lat temu zginął na Małym Jaworowym Szczycie wybitny przewodnik i ratownik tatrzański Klemens (Klimek) Balcheda. Do tragedii doszło podczas akcji, która wyruszyła na pomoc młodemu taternikowi Stanisławowi Szulakiewiczowi. Jego także nie udało się uratować.
W kronikach Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - TOPR, pod datą 6 sierpnia 1910 r. zanotowano lakonicznie: "Na Małym Jaworowym Szczycie zginął nasz towarzysz Klemens (Klimek) Bachleda, niosąc pomoc taternikowi".
Przyjęty na siebie dobrowolnie obowiązek wypełnił Klimek Bachleda do końca, ruszając na ratunek Stanisławowi Szulakiewiczowi, który uległ wypadkowi na północnej ścianie Małego Jaworowego Szczytu (2380 m npm), leżącego obecnie po słowackiej stronie Tatr. Piękna to była śmierć, jak całe życie odważnego, prostolinijnego górala, "króla" przewodników tatrzańskich.
"5 sierpnia wyruszył Klimek, wraz z pogotowiem ratunkowym, ku ścianie Małego Jaworowego, na ratunek młodemu Szulakiewiczowi. Nazajutrz, o godzinie 4 po południu, już nie żył. Zginął śmiercią bohaterską. Gdy wszyscy uczestnicy wyprawy, wyczerpani i skostniali z zimna, zdecydowali się wracać, Klimek, który znacznie wysunął się naprzód, nie dał się zawrócić, twierdząc, że mu sumienie nie pozwala odchodzić, kiedy od tego, czy pójdzie dalej, czy się wróci, może zależeć życie ludzkie" - pisał w Pamiętniku Towarzystwa Tatrzańskiego w 1911 roku Ferdynand Hoesick, częsty gość w domu Bachledy, przyjaciel rodziny.
Hoesick podkreślił, że dzielny góral zdecydował się na walkę o życie młodego człowieka, mimo że fatalne warunki pogodowe nie dawały dużych szans powodzenia akcji.
"...gdy inni schodzili w dół, on poszedł dalej. Nie jest wykluczone, że wyczerpany bezsennością i głodem, bo podobno nic nie jadł od wczoraj wieczór, a nadto zemocjonowany ciągłym niebezpieczeństwem przy wdzieraniu się na przepaścistą ścianę, oślizgłą od śniegu i deszczu, powleczoną warstwą lodu, uległ anewryzmowi serca... ".
Przyjaciel Klimka nie mógł pogodzić się z jego śmiercią i próbował dociec przyczyn tragedii.
"Nie należy zapominać, że Klimek trzy razy przechodził zapalenie płuc i że od dwóch lat był chory na serce. Bo trudno przypuścić, przy swojej wrodzonej zręczności, przy swoim doświadczeniu, żeby mógł spaść skutkiem nieostrożności... lub fałszywego kroku... Śmierć znalazł runąwszy z wysokości przeszło 200 metrów. Poszedł i zginął na pięknym posterunku, ratując cudze, młode życie z narażeniem i poświęceniem własnego...".
We wspomnieniu podkreślano zasługi Bachledy w historii taternictwa i ratownictwa górskiego. "Toteż i o Klimku, jako znakomitym przewodniku, jako bohaterze tatrzańskim, nigdy już nie zaginie pamięć, ani w Zakopanem, ani w Polsce... Odczuliśmy to 17 sierpnia, w czasie wspaniałego pogrzebu Klimka, o którym jeden z Gąsieniców powiedział +tak chować nigdy już nie będą żadnego górala, bo żaden już może na pogrzeb taki sobie nie zasłuży+" - napisał Hoesick.
Urodzony w 1849 roku Klemens Bachleda pochodził z Bachledówki koło Kościelisk. Osierocony wcześnie już jako 12-latek musiał troszczyć się o siebie służąc u zamożnych gazdów jako juhas. Trzy lata odsłużył w armii austriackiej. Po powrocie z wojska, w 1873 r., roku epidemii cholery, dał dowód odwagi i poświęcenia, pomagając grzebać zmarłych.
Gdy nastała moda na turystykę górską, w spopularyzowanych przez doktora Tytusa Chałubińskiego Tatrach, został przewodnikiem i opiekunem "panów z miasta" chodzących w góry. Ujmował ich wrodzoną kulturą, godnością, uprzejmością i uczciwością. A że czytywał gazety, bo - jak mawiał - lubił wiedzieć, co dzieje się za opłotkami Zakopanego, potrafił ciekawie i dowcipnie opowiadać o górach i ludziach, ubarwiając tym uciążliwe wędrówki.
W owych czasach, gdy większość górali była niepiśmienna, Klemens Bachleda był wyjątkowym przewodnikiem, wysoko cenionym przez turystów. W 1896 r. dostał tzw. blachę, czyli odznakę Przewodnika I Klasy.
Klemens Bachleda zdobył zimą wiele nieosiągalnych wcześniej szczytów: wszedł między innymi pierwszy na Gerlach w zimowych warunkach 1905 roku. Po założeniu w 1909 r. TOPR stał się Klemens Bachleda jednym z jego najbardziej czynnych członków.
W 1911 r., u wylotu Doliny Jaworowej, umieszczono spiżową tablicę ku czci wielkiego przewodnika. Podobna tablica widnieje na ścianie budynku "Dworca Tatrzańskiego", siedziby PTTK w Zakopanem, umieszczona tam dla utrwalenia pamięci o góralu, przewodniku, ratowniku górskim, po prostu człowieku gór, Klemensie Bachledzie. (PAP)
pc/ olga/ pp/