Papież Franciszek przybył do Polski, by z młodymi z całego świata uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży. Witały go władze państwowe i kościelne oraz tłumy na ulicach. Potrzebna jest gotowość przyjęcia ludzi uciekających od wojen i głodu; trzeba stale działać na rzecz sprawiedliwości i pokoju - mówił w powitalnym wystąpieniu.
Na płycie lotniska na papieża czekali: para prezydencka, kard. Stanisław Dziwisz i dwoje dzieci w krakowskich strojach; nieco dalej oczekiwali przedstawiciele rządu i duchowieństwa, a jeszcze dalej - ci szczęśliwcy, który mieli imienne zaproszenie i mogli być na lotnisku. Po krótkim powitaniu papież wsiadł do ozdobionego watykańską flagą niedużego samochodu osobowego, który powoli jechał wśród wiwatujących tłumów. Ktoś podał mu do błogosławieństwa 14-miesięczną Olę. Potem Franciszek w policyjnej eskorcie ruszył ulicami Krakowa na Wawel.
Na całej trasie, od pierwszych metrów za lotniskiem, po obu stronach ulicy stały tłumy ludzi - głównie młodzi z wielkimi flagami swych państw, rodziny z dziećmi. Słychać było słowa powitania w różnych językach świata. Niektórzy na widok Franciszka nie mogli ukryć łez wzruszenia. Młodzież miała wiele sposobów na to, by jak najlepiej papieża widzieć - wchodzono na murki, drzewa, wdrapywano się kolegom na plecy. Biły dzwony w kościołach, także wawelski Zygmunt.
Na dziedzińcu Zamku Królewskiego na Wawelu papież spotkał się z władzami państwowymi: prezydentem Andrzejem Dudą, premier Beatą Szydło, ministrami i korpusem dyplomatycznym. "Jest to dla mnie niezwykły zaszczyt i radość, że mogę przywitać ojca świętego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, w imieniu wszystkich moich rodaków, w imieniu gości, naszej młodzieży, która przybyła tutaj na spotkanie z ojcem świętym, że mogę przywitać na polskiej ziemi, w Krakowie, że mogę przywitać na tej wspaniałej, niebywałej uczcie duchowej, w święcie wielkiej radości, jaką są Światowe Dni Młodzieży" - mówił prezydent.
Franciszek mówił m.in. o potrzebie pomocy ludziom uciekającym od wojen i głodu i o konieczności znalezienia rozwiązania konfliktów i wojen, które zmuszają ludzi do opuszczenia swoich domów i ojczyzny. Przekonywał też, że życie musi być chronione od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Jak dodał, do zadań państwa, Kościoła i społeczeństwa należy "towarzyszenie i konkretna pomoc wszystkim, którzy znajdują się w sytuacji poważnej trudności, aby dziecko nigdy nie było postrzegane jako ciężar, lecz jako dar". Papież powiedział, że po raz pierwszy odwiedza Europę Środkowo-Wschodnią i cieszy się, że jest w Polsce, której synem - przypomniał - był "niezapomniany św. Jan Paweł II", inicjator i promotor Światowych Dni Młodzieży.
Po oficjalnej ceremonii Franciszek udał się na spotkanie z prezydentem Dudą; rozmowa miała charakter prywatny. Po jej zakończeniu prezydent przedstawił papieżowi swą rodzinę - żonę Agatę Kornhauser-Dudę i córkę Kingę. W sąsiednim pokoju nastąpiła wymiana upominków. W tym czasie premier Beata Szydło spotkała się z watykańskim sekretarzem stanu kard. Pietro Parolinem.
Później Franciszek udał się do katedry wawelskiej - najpierw modlił się przy Konfesji Świętego Stanisława, potem spotkał się z polskimi biskupami. Zgodnie z jego życzeniem, ten punkt wizyty miał charakter zamknięty. Spotkanie trwało dłużej niż było to planowanie, prawie 1,5 godziny. Na konferencji dla dziennikarzy przewodniczący polskiego episkopatu abp Stanisław Gądecki relacjonował jego przebieg. Mówił, że papież zwrócił się do biskupów jak "ojciec do dzieci", że spotkanie było ciepłe, serdeczne, a jego tematami była m.in. postępująca sekularyzacja, problem uchodźców i ich przyjmowania, szacunek do starszych. Jak dodał prymas abp Wojciech Polak, Franciszek mówił o tym dwukrotnie - na koniec, po błogosławieństwie biskupów mówił "Pamiętajcie o dziadkach".
Z relacji abp Gądeckiego wynikało, że Franciszek chciałby odwiedzić w klinice ciężko chorego b. metropolitę krakowskiego kard. Franciszka Macharskiego. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi powiedział, że można takiej wizyty oczekiwać, bo to "typowe dla wrażliwości Franciszka", ale prosił o pozostawienie papieżowi swobody w tym zakresie.
Jeszcze zanim papież dotarł na Wawel wiele osób udawało się na Franciszkańską 3, by tam czekać na papieża, który - co ogłoszono wcześniej - miał pozdrowić zebranych z okna Domu Arcybiskupów Krakowskich. Wśród czekających na to zdarzenie w pewnym momencie pojawiła się premier Beata Szydło. Policja podała, że pod oknem zebrało się 16 tys. oczekujących.
"Dobry wieczór" - krótko po 21.00 powiedział do nich Franciszek stając w oknie, w którym przed laty rozmowy z młodzieżą zaczął Jan Paweł II. Jego następca swoją rozmowę zaczął od wspomnienia wolontariusza ŚDM Marcina Szymona Cieśli, absolwenta krakowskiej ASP, który przygotowywał projekty oprawy graficznej imprezy. Chory na nowotwór Cieśla zmarł 2 lipca. Zasmucony, skupiony Franciszek modlił się za niego i prosił o to wszystkich zgromadzonych. "Musimy się przyzwyczaić zarówno do rzeczy dobrych, jak i złych. Życie takie jest" - powiedział papież, a zaraz potem dodał: Bądźcie szczęśliwi i radośni, to jest nasz obowiązek, tych, którzy idą za Jezusem.
"I proszę, nie róbcie za dużo hałasu" - dodał, błogosławiąc wszystkich i prosząc o modlitwę za niego.
Bożena Ławnicka (PAP)
bos/ wkt/