Jeszcze ponad 50 pokrzywdzonych pozostało do wysłuchania w procesie emerytowanych generałów SB Władysław C. i Józef S. dotyczącym powołań w stanie wojennym opozycjonistów na rzekome ćwiczenia wojskowe. Dotychczas sąd wysłuchał ponad 180 pokrzywdzonych.
Proces 91-letniego gen. C. (w latach 80. - szefa SB i wiceszefa MSW) oraz 82-letniego gen. S. (szefa departamentu gospodarki w MSW) rozpoczął się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa w marcu zeszłego roku.
Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów bezprawnego powołania w stanie wojennym 304 opozycjonistów na rzekome ćwiczenia. Według nich odpowiada za to tylko ówczesne wojsko. Grozi im do 10 lat więzienia.
Pion śledczy IPN prowadził postępowanie w sprawie od 2008 r., wszczął je po zawiadomieniu Stowarzyszenia Osób Internowanych "Chełminiacy 1982", zrzeszającego pokrzywdzonych.
Jak w piątek - po zakończeniu jednej z kolejnych rozpraw w tej sprawie - powiedzieli PAP: Tadeusz Antkowiak ze stowarzyszenia "Chełminiacy" oraz jeden z obrońców mec. Jarosław Baniuk, proces może potrwać jeszcze wiele miesięcy. Około 30 pokrzywdzonych, którzy pozostali do przesłuchania, może zostać wysłuchanych najprawdopodobniej w drodze pomocy prawnej bliżej swych miejsc zamieszkania, ze względu na zły stan zdrowia. Część z ponad 300 pokrzywdzonych opozycjonistów już nie żyje.
Według IPN rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności działaczy opozycji, co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem. IPN kwalifikuje ten czyn jako nieprzedawniającą się zbrodnię przeciw ludzkości, a zarazem - zbrodnię komunistyczną.
Następnie przed sądem zeznania ma złożyć blisko 70 świadków - głównie byłych wojskowych. Obecnie terminy rozpraw zostały wyznaczone przez sąd do końca tego roku.
Według IPN rzekome ćwiczenia były tylko pretekstem do pozbawienia wolności działaczy opozycji, co łączyło się z ich szczególnym udręczeniem. IPN kwalifikuje ten czyn jako nieprzedawniającą się zbrodnię przeciw ludzkości, a zarazem - zbrodnię komunistyczną.
Na przełomie 1982-83 opozycjoniści spędzili trzy zimowe miesiące na poligonie w Chełmnie. Spali w namiotach; zlecano im też różne nieprzydatne zadania. Według IPN warunki były tam surowsze od tych, w jakich trzymano internowanych. Ćwiczenia teoretycznie przeznaczone były dla żołnierzy rezerwy; powołano na nie głównie działaczy NSZZ "Solidarność" z Pomorza. Były to przede wszystkim osoby, wobec których nie było podstaw do internowania, a które wytypowały SB i WSW.
"Już po pierwszym, drugim dniu dało się odczuć, że nie były to ćwiczenia wojskowe, tylko taka jednostka karna" - mówił w piątek przed sądem jeden z pokrzywdzonych, w początkach lat 80. działacz "Solidarności" w Stoczni Gdańskiej. Jak ocenił powołani na ćwiczenia byli "traktowani gorzej niż więźniowie".
IPN uznał, że w tym przypadku władzom chodziło tylko o "pozbawienie wolności i odizolowanie działaczy opozycji od ich zakładów pracy oraz poddanie ich swoistej reedukacji". Ponadto zdaniem IPN oznaczało to zdefraudowanie pieniędzy przeznaczonych w budżecie na szkolenia rezerwistów. Według IPN gen. C. polecił podległym funkcjonariuszom typowanie opozycjonistów do "ćwiczeń".
W marcu zeszłego roku gen. C. nazwał zarzut "absurdalnym" i "pozbawionym podstaw" oraz "wielce krzywdzącym i niesprawiedliwym". Mówił, że decyzje wojska w całej sprawie miały charakter autonomiczny, a struktury MSW w nich nie uczestniczyły. Gen. S. mówił zaś, że nie było żadnego porozumienia w sprawie powołania opozycjonistów między MSW, MON i PZPR - jak twierdzi IPN.
Przesłuchany w śledztwie IPN jako świadek nieżyjący już szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego gen. Wojciech Jaruzelski zeznał, że ćwiczenia odbywały się "w ramach istniejącego porządku wojskowego". Przyznawał, że powołanie działaczy opozycji na te ćwiczenia było "mniejszym złem" - instytucja internowania już wtedy wygasła, a forma ćwiczeń była "mniej restrykcyjna".
W sierpniu 2013 r., na wniosek obrony, sąd rejonowy umorzył sprawę, gdyż uznał, że czyn według przepisów z 1969 r. przestępstwem przeciw działalności instytucji państwowych i społecznych; i z tego powodu sprawa przedawniła się jeszcze w 1993 r. Potem sąd okręgowy uchylił umorzenie. Wskazał, że możliwe jest zakwalifikowanie czynu zarzucanego oskarżonym jako zbrodni komunistycznej, a przedawnienie nastąpi w 2020 r.
Gen. C. w latach 90. został oskarżony o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów SB w 1984 r. Z braku wystarczających dowodów winy był dwa razy uniewinniany przez warszawski sąd - w 1994 i 2002 r.
Gdy rozpoczynał się proces, sąd zakazał mediom podawania danych osobowych oskarżonych oraz prezentowania ich wizerunków.(PAP)
mja/ malk/