Teza o słuszności wprowadzenia stanu wojennego jest nie do obrony, nie miał on żadnego uzasadnienia – ocenił prezes IPN Jarosław Szarek. Podkreślił, że to co stało się 13 grudnia 1981 r. skutkowało nie tylko ofiarami i internowaniami, zabiło też aktywność społeczną.
Prezes IPN uczestniczył we wtorek w Katowicach w konferencji naukowej zorganizowanej w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
„To, co stało się 13 grudnia 1981 r. było dokładnie przygotowywaną od wielu miesięcy operacją. Władza tylko czekała, aby skutecznie uderzyć, aby zniszczyć Solidarność, bo to Solidarność, to wolnościowe aspiracje milionów Polaków były głównym celem stanu wojennego” - powiedział dziennikarzom Szarek.
Przekonywał, że choć łatwo policzyć ofiary komunistycznej władzy z lat 80. - około 100 zabitych, 10 tys. internowanych, nawet milion osób zmuszonych do emigracji - konsekwencje stanu wojennego są znacznie poważniejsze, niż się powszechnie wydaje.
„Jest jeszcze jedna rzecz, najważniejsza – odcięcie na blisko dekadę od kontaktów z Zachodem, ruina gospodarcza, ale przede wszystkim zabicie aktywności społecznej, obudzonej od czasu powstania Solidarności. Takiej aktywności już nigdy później nie udało się odbudować” - wskazał.
Pytany, czy uda się kiedyś zmienić świadomość społeczną i ocenę stanu wojennego, prezes wyraził nadzieję, że tak się stanie. Przypomniał, że PRL trwał dwa i pół pokolenia; miliony ludzi budowały ten system i korzystały z jego przywilejów, bardzo dużą rolę odegrała też propaganda. Skala kłamstw, jakie narosły wokół stanu wojennego, była ogromna i robiono to w sposób profesjonalny, później podtrzymując tezę o mniejszym złu – powiedział.
„Nadzieją jest to, że to zmienia się, szczególnie w młodym pokoleniu, bo tak naprawdę stan wojenny jest nie do obrony. Przemocą zdławiono wolnościowe aspiracje społeczeństwa i ruchu, który działał bez przemocy” - podkreślił.
W swoim wystąpieniu Szarek przypomniał, że choć prawnicy są w stanie ocenić i wydać wyrok za konkretne przestępstwa, to twórcy stanu ostatecznie wojennego nie ponieśli zasłużonej kary. W jego ocenie rekompensatą może być pamięć o ofiarach i represjonowanych.
Otwierając konferencję dyrektor katowickiego oddziału IPN Andrzej Sznajder podkreślił, że miejsce organizacji spotkania jest nieprzypadkowe - właśnie na Śląsku opór wobec stanu wojennego był największy i właśnie tam doszło do największej zbrodni z tego okresu – masakry w kopalni Wujek, gdzie od milicyjnych kul zginęło dziewięciu górników.
Sznajder przypomniał, że wielu Polaków wciąż nie dostrzega bezprawia i krzywdy, z jaką wiązał się stan wojenny. Badania opinii społecznej, według których znaczna część Polaków - 43 proc. - uważa stan wojenny za uzasadniony ocenił jako „gorzką informację”. „Do świadomości Polaków wciąż nie przebiła się prawda o skali przestępstw łącznie z podstawową tezą o bezprawności jego wprowadzenia” - zauważył.(PAP)
kon/ agz/