Jesteście bohaterkami naszej wolności - mówił prezydent Andrzej Duda podczas wtorkowej uroczystości odznaczenia Orderami Odrodzenia Polski i Złotymi Krzyżami Zasługi kobiet prześladowanych, aresztowanych i internowanych w stanie wojennym.
"Mam takie poczucie, że właśnie odznaczyłem pokolenie mojej mamy, to duże przeżycie. I cieszę się, że obok pań, które są bohaterkami naszej wolności, w sali jest także młodzież z pokolenia mojej córki, które na to patrzy" - powiedział Andrzej Duda podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.
Jak zaznaczył, stan wojenny to był "brutalny akt zamordowania próby wzięcia oddechu wolności w państwie dławionym od 40 lat przez komunizm".
"Jestem dumny, że mogłem dziś jako prezydent odznaczyć bohaterki tamtych dni (...), nie mam wątpliwości, że to właśnie wy ze swoimi mężami jesteście bohaterkami naszej wolności" - zaznaczył prezydent.
"To byli ludzie, którzy nie bali się stanąć twardo i powiedzieć +chcemy być wolni+. (... ) Ale ja paniom podziękowałem za jedno przede wszystkim - że dzięki nim moje pokolenie było pokoleniem wolnych ludzi (...). Nie byłoby tej wolności, gdyby nie tamta ofiara" - mówił prezydent.
W jego ocenie stan wojenny był "aktem antypolskim, aktem zdławienia tego, z czego dzisiaj jesteśmy dumni - Solidarności". "Stan wojenny był aktem bandyckim, przeciwko społeczeństwu, które w zdecydowanej większości ucierpiało" - powiedział.
"Jestem dumny, że mogłem dziś jako prezydent odznaczyć bohaterki tamtych dni (...), nie mam wątpliwości, że to właśnie wy ze swoimi mężami jesteście bohaterkami naszej wolności" - zaznaczył prezydent.
Podczas uroczystości "za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej" Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski odznaczone zostały: Elżbieta Gajda-Bardon, Hanna Natora-Macierewicz, Walentyna Nikodem, Wiesława Rejmer i Teresa Sasim.
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymały Krystyna Chmieleńska, Maria Dąbrowska, Janina Jelonek, Olga Johann, Grażyna Najnigier i Izabela Orłowska-Szeremietiew.
"Za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej" Złotym Krzyżem Zasługi uhonorowano Anielę Bobrowską-Woźniak, Marię Janeczko, Elżbietę Sadowniczyk i Barbarę Świerczyńską.
Jedna z działaczek opozycji Ewa Tomaszewska podkreśliła, że stan wojenny miał nas "sparaliżować, miał nam odebrać możliwość tworzenia solidarności jako stosunku współistnienia w naszym państwie". "By nas tak przestraszyć, byśmy przestali sobie nawzajem pomagać, byśmy stali się dla siebie obcy. To się nie udało (...) dzień ogłoszenia stanu wojennego to był dzień, w którym co prawda ludzie byli zszokowani, ale natychmiast zaczęli się organizować, żeby pomagać tym, których dotknęły najcięższe represje" - opowiadała.
Uroczystość była połączona z lekcją dla młodzieży pt. "Nasza solidarność", w której uczestniczyli uczniowie ze szkół ponadgimnazjalnych z Koszalina, Rzeszowa i Zamościa. "Na takich cyklicznych spotkaniach w Pałacu Prezydenckim rozmawiamy o wydarzeniach z przeszłości, które są ważne dla nas dzisiaj. Dowiecie się dzięki niemu dlaczego był stan wojenny i usłyszycie świadectwa osób, które uczestniczyły w tych wydarzeniach" - mówił podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Wojciech Kolarski.
Jedna z działaczek opozycji Ewa Tomaszewska podkreśliła, że stan wojenny miał nas "sparaliżować, miał nam odebrać możliwość tworzenia solidarności jako stosunku współistnienia w naszym państwie". "By nas tak przestraszyć, byśmy przestali sobie nawzajem pomagać, byśmy stali się dla siebie obcy. To się nie udało (...) dzień ogłoszenia stanu wojennego to był dzień, w którym co prawda ludzie byli zszokowani, ale natychmiast zaczęli się organizować, żeby pomagać tym, których dotknęły najcięższe represje" - opowiadała.
Jak wspominała, natychmiast pojawiały się kolejki ludzi z darami. "Chociaż ciężko było cokolwiek dostać, ale dzielili się tym, co mieli, rozmaitymi zdobytymi rzeczami, by pomóc innym - tym, którzy trafili do więzienia, ich rodzinom. I wydaje mi się, że okresem, do którego odnosiłam jakby wówczas swoje odczucia był rok 1956, kiedy wybuchło powstanie węgierskie. I tu w Polsce były kolejki ludzi, którzy pragnęli przekazać pomoc Węgrom, dać wyraz solidarności międzyludzkiej. Fakt, że stan wojenny kojarzy się z tamtą działalnością, tamtą chęcią pomocy (...) chciałabym, by był dla nas wszystkich, w szczególności dla obecnych tu młodych takim wyzwaniem na przyszłość - że ta wzajemna solidarność jest naszym zadaniem" - dodała Tomaszewska.
W wyniku wprowadzonego 13 grudnia 1981 r. przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, a tysiące internowano, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej; zmilitaryzowano także najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.
Władze PRL spacyfikowały 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni "Wujek", gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło dziewięciu górników. (PAP)
akn/ agz/