„Teraz tu jest nasz dom” to najnowszy spektakl Teatru Maska w Rzeszowie poruszający temat uchodźców, odnalezienia się w nowej rzeczywistości, a także tolerancji i empatii, opowiedziany z perspektywy dziecka. Premiera spektaklu, skierowanego głównie do młodych, odbędzie się w niedzielę.
Przedstawienie zostało oparte na książce Barbary Gawryluk, która ukazała się w serii wydawniczej „Wojny dorosłych – historie dzieci”. To historia chłopca Romka, który wraz z rodzicami szuka w Polsce schronienia przed wojną i próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości, w nowym kraju. Bohater zmaga się z lękiem przed nieznanym, niepewnością, tęsknotą za przyjaciółmi, obawą, czy znajdzie nowych kolegów.
Przybliżając temat spektaklu jego twórcy podkreślali w środę na konferencji prasowej, że „Teraz tu jest nasz dom” w przystępny sposób opowiada o współczesnej historii, która może się zdarzyć każdemu i w każdym kraju. Zaznaczali, że nie jest to przedstawienie o wojnie, ale zmianach, jaką może być np. przeprowadzka, o otwartości na drugiego człowieka, tolerancji i akceptacji. Spektakl ma też uwrażliwić widza na aktualny problem uchodźców.
Reżyserka Anna Retoruk dodała, że wojna stała się tylko impulsem do opowiedzenia o emocjach towarzyszących zmianom, obawach, lękach, ale i oczekiwaniu i nadziei.
„Przede wszystkim chodzi o to, abyśmy się rozejrzeli dookoła, żeby dzieci mogły porozmawiać z rodzicami na te tematy. Żeby nie było milczenia, bo najgorszą sytuacją jest gdy dziecko, a nawet dorosły, musi sobie pewne sprawy – których nie rozumie - samodzielnie wyjaśniać, dopowiadać jakieś szczegóły, opierając się jedynie na strzępach informacji, zasłyszanych uwagach, czy komentarzach rodziców oglądających np. telewizję” – mówił dyrektor artystyczny teatru Jacek Popławski.
W opinii grających w spektaklu aktorek to dorośli często boją się rozmawiać z dziećmi na trudne tematy, uznając, często niesłusznie, że dziecko nie jest gotowe na trudną rozmowę. „Powinniśmy zaufać dzieciom i zobaczyć, jak one mogą odebrać ten świat. Mniej się bójmy” – oceniła aktorka Ewa Mrówczyńska.
Twórcy podkreślili, że nie jest to spektakl o żadnym konkretnym kraju, czy rodzinie. Jak mówili, w przedstawieniu nie pada nazwa żadnego kraju czy miasta, nie ma symboli narodowych, „nie ma nazw własnych, są po prostu ludzie, którzy znaleźli się w nowej, trudnej sytuacji i muszą sobie z nią poradzić”.
„Przekaz jest uniwersalny. W przedstawieniu chodzi głównie o relacje międzyludzkie. Każdy może być uchodźcą z innej dzielnicy, bloku, czy szkoły. Niekoniecznie musi to być związane z wojną” – zauważył choreograf Maciej Florek.
Popławski dodał, że przedstawienie ma skłonić widza także do postawienia się w roli gospodarza i spojrzenia ze zrozumieniem i empatią na „nowych” w sąsiedztwie. Jak mówił, każdy może kiedyś zostać zmuszonym do jakiejś przeprowadzki i chciałby zostać zrozumiany, przyjęty w nowym środowisku, zaakceptowany.
Spektakl, do którego scenariusz na podstawie książki napisał Tomasz Kaczorowski, wyreżyserowała Anna Retoruk, która otrzymała na ten cel stypendium ministra kultury i dziedzictwa narodowego Młoda Polska.
Przedstawienie, zdaniem realizatorów, skierowane głównie jest do młodego widza (w ich ocenie dolna granica wieku to 7 lat).
Przedstawienie bierze udział w 23. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Agnieszka Pipała (PAP)
api/ agz/