W nocy z 12 na 13 lutego 1940 r. nakazano żydowskim mieszkańcom niemieckiego wówczas Szczecina oraz okolicznych miejscowości opuszczenie swych domów. Utrzymywana w ścisłej tajemnicy deportacja, została drobiazgowo zaplanowana i równie konsekwentnie przeprowadzona.
Wraz z dojściem w 1933 r. Adolfa Hitlera i jego zwolenników do władzy w Niemczech, sytuacja żydowskich obywateli tego państwa uległa znacznemu pogorszeniu. Za przyzwoleniem i z inspiracji nazistów wzmogły się pogromy, coraz częściej dochodziło do antysemickich ekscesów, bojkotowano i nacjonalizowano żydowskie sklepy i przedsiębiorstwa. Dwa lata później prześladowaniom tym nadano zinstytucjonalizowany charakter ustawami norymberskimi. Dały one podstawy do pozbawienia Żydów praw publicznych i obywatelskich.
Dyskryminacja ludności żydowskiej nie ominęła również ówczesnej pruskiej prowincji Pomorze (Provinz Pommern) z jej ośrodkiem w Szczecinie. W listopadzie 1938 r. podczas „nocy kryształowej” podpalono szczecińską synagogę, której naziści nie pozwolili gasić, zniszczono również kaplicę na żydowskim cmentarzu oraz zdewastowano liczne sklepy. Fala antysemickich represji uległa dalszemu zaostrzeniu. Policyjną kontrolą objęto żydowskie stowarzyszenia i organizacje działające na Pomorzu, a licznych przedstawicieli szczecińskiej Gminy Żydowskiej wywieziono do Sachsenhausen. W tym czasie Żydom - obywatelom niemieckim - wydawano specjalne dowody tożsamości (Kennkarten). Swego rodzaju preludium do przyszłych zorganizowanych wysiedleń było wydalenie z Niemiec obywateli polskich narodowości żydowskiej. Wówczas w ramach tzw. Polenaktion w ciągu zaledwie dwóch dni (27-28 października 1938 r.) odtransportowano do granicznych miejscowości: Zbąszyna (Wielkopolska), Chojnic (Pomorze) i Bytomia (Górny Śląsk) około 17 tys. osób.
„Deportacja szczecińska” była pierwszą tego rodzaju akcją skierowaną przeciwko żydowskim obywatelom III Rzeszy. Dopatrywano się wielu powodów, dla których to właśnie Szczecin stał się miejscem pierwszych, prowadzonych na tak szeroką skalę, wysiedleń. Do kluczowych należały zapewne przesłanki wojenno-ekonomiczne. W oddalonym od linii frontu, nie narażonym w owym czasie na alianckie naloty mieście, ponownie uruchomiono stocznię (w 1927 r. zamknięto Stettiner Vulcanwerft), która rozpoczęła produkcję okrętów na potrzeby niemieckiej marynarki wojennej. Dodatkowo w niedalekich Policach ogromnym nakładem kosztów rozpoczęto budowę strategicznej dla wojennej gospodarki fabryki benzyny syntetycznej (Hydrierwerke Pölitz). Przedsięwzięcia te wymagały sprowadzenia do Szczecina wykwalifikowanej siły roboczej, a ta z kolei licznych miejsc zakwaterowania. Jednocześnie zaistniała konieczność przyjęcia i rozlokowania w mieście Niemców ewakuowanych z krajów nadbałtyckich oraz Galicji i Wołynia, których na przełomie 1939 i 1940 r. miało przybyć około 23 tys. Niebagatelne znaczenie miały tu również osobiste ambicje Gauleitera Pomorza i Naczelnego Prezydenta Prowincji Pomorskiej Franza Schwede-Coburga. To właśnie on jako pierwszy chciał się wykazać przed Fuehrerem „oczyszczeniem” swojej prowincji z Żydów. Wydanie 30 stycznia 1940 r. formalnej decyzji o przeprowadzeniu wysiedleń w Szczecinie należało jednak do szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, a także późniejszego głównego wykonawcy „ostatecznego rozwiązania”, Reinharda Heydricha. Podkreślić przy tym należy, iż krokiem tym przekreślono obowiązujący dotąd w Niemczech zakaz deportacji obywateli niemieckich z ich własnego kraju.
Przez długie lata kulisy i sam przebieg deportacji były nieznane. Odtworzenie technicznych szczegółów akcji deportacyjnej stało się możliwe dzięki odnalezionym w ostatnim czasie w archiwach w Waszyngtonie i w Moskwie egzemplarzom Zarządzenia Szczecińskiej Policji Państwowej (Staatspolizeiliche Verfügung). Wysiedlenia zostały przeprowadzone bez żadnego uprzedzenia w nocy z 12 na 13 lutego 1940 r., kiedy to do mieszkań pomorskich Żydów wtargnęli kierowani przez Gestapo członkowie SA, SS i NSDP. Wręczyli oni domownikom policyjne zarządzenie, którego treść szczegółowo określała, w jaki sposób w ciągu zaledwie siedmiu godzin jego adresaci powinni przygotować się do wyjazdu, przy czym zastrzeżono, że przegotowania miały odbywać się w obecności i pod nadzorem nazistów.
Deportowanym nakazano pozostawić wszelkie klucze do szaf, skrzyń i schowków w zamkach, natomiast klucze do mieszkań i korytarzy zaopatrzone w kartki z nazwiskiem i adresem ich właścicieli oddać. Następnie zarządzenie szczegółowo określało, co należało zabrać w drogę. Tym samym do niedużej walizki pozwolono zapakować jeden kubek, sztućce, butelkę, ubrania i bieliznę. Medycy uzyskali zgodę na zabranie apteczki z lekarstwami i materiałami opatrunkowymi. Dopuszczono, by deportowani zabrali ze sobą jeden lub dwa koce oraz mogli założyć dodatkową odzież w postaci podwójnej bielizny i dwóch płaszczy. Mieli oni również zabrać ze sobą dokumenty osobiste.
Równie szczegółowo zostało określone, jakie rzeczy należało pozostawić w mieszkaniach. Należały do nich przede wszystkim pieniądze, papiery wartościowe, dewizy, książeczki oszczędnościowe oraz inne wartościowe przedmioty, tj. złoto, srebro czy platyna. Z biżuterii zezwolono jedynie na zabranie ślubnej obrączki oraz prostego zegarka. Podobnie było z żywym inwentarzem. Porzucane zwierzęta należało oznaczyć nazwiskiem właściciela. Na doręczonym formularzu musieli oni dodatkowo spisać cały swój majątek zarówno w ruchomościach, jak i nieruchomościach. Nie pozwalano również na spakowanie artykułów spożywczych, zapewniając wysiedlanych, że prowiant na podróż został im zapewniony. Wkrótce okazało się, że było to kłamstwem. Opuszczając swoje domostwa, Żydzi musieli przywiesić do szyi tabliczkę ze swoim nazwiskiem i rokiem urodzenia. Policyjne zarządzenie zakończono ostrzeżeniem o groźbie stosowania surowych kar w przypadku niezastosowania się do wydanych poleceń.
Tej nocy Żydów ze Szczecina i innych miejscowości Rejencji Szczecińskiej, m.in. z miast Anklam, Altdamm (Dąbie), Krien, Greifswald, Heringsdorf, Löcknitz, Pasewalk, Stralsund, Wolgast, Wollin (Wolin), wśród których znajdowały się dzieci, kobiety ciężarne, osoby chore i starsze, przetransportowano na szczeciński dworzec towarowy. Stamtąd następnego dnia zostali deportowani do GG. O tym, że ta nocna akcja Gestapo utrzymywana była w ścisłej tajemnicy, świadczy m.in. meldunek do Dowództwa Armii w Berlinie, w którym to dowódca Szczecińskiego Okręgu Wojskowego raportował, że nie był informowany o planowaniu i przeprowadzeniu deportacji. Jak pisał – nie jest prawdą, jak podawały zachodnie agencje prasowe, że transport wysiedlonych posiadał wojskowe zabezpieczenie. Władze miejskie przeznaczyły do przewiezienia Żydów na dworzec 10 ciężarówek i 7 autobusów, na co on, ze względu na braki transportowe nigdy nie wyraziłby zgody – zaznaczył.
Po czterech dniach podróży w nieogrzewanych wagonach w ponad 30 stopniowym mrozie transport z deportowanymi dotarł do Lublina. Podczas podróży zmarło 71 osób. Tutaj zostali rozdzieleni i pieszo lub saniami przetransportowani do okolicznych wsi. Do miejscowości Głusk trafiły głównie osoby starsze, do Piasek kobiety i dzieci, pozostałych umieszczono w obozach w Lublinie i Bełżcu. Warunki aprowizacyjne, w których przyszło im egzystować, można określić jako ekstremalnie ciężkie. Z powodu braku miejsc kwaterunkowych i wyżywienia do 12 marca 1940 r. zmarło kolejnych 230 osób. Według szacunków „szczecińska deportacja” objęła ok. 1 100 Żydów, co stanowiło 30 proc. ludności żydowskiej zamieszkałej w Prowincji Pomorskiej. Nie ustalono jednak, co stanowiło podstawę jej przeprowadzenia w odniesieniu do poszczególnych rodzin. Deportowani Żydzi mogli kontaktować się ze swoimi bliskimi w Niemczech. Ich opublikowane po wojnie listy zawierają przejmujące relacje ludzi pozbawionych nie tylko rzeczy materialnych, ale i odartych z godności, walczących już tylko o przetrwanie. Ostatnie informacje o szczecińskich Żydach sięgają maja 1942 r. Wówczas to „nadających się” do pracy mężczyzn zabrano do getta w Lublinie, a stamtąd do obozów koncentracyjnych w Sobiborze i Majdanku. Kobiety i dzieci przeniesiono do Bełżca, gdzie 28 października 1942 r. zostały zamordowane.
Niemieckie Archiwum Federalne (Bundesarchiv) stworzyło i udostępniło na swoich stronach internetowych Księgę pamiątkową żydowskich ofiar prześladowań narodowosocjalistycznego reżimu w Niemczech w latach 1933-1945. Zawiera ona m.in. chronologię deportacji ludności żydowskiej z terenów III Rzeszy, Belgii, Holandii, Francji oraz imienny wykaz ofiar reżimu. Zawarta jest tam również informacja mówiąca o tym, że transportami ze Szczecina i Piły w dniu 12 lutego 1940 r. wysiedlono do Dystryktu Lubelskiego 1 111 osób, spośród których 585 znalazło się w Piaskach, 305 w Bełżcu, 157 doprowadzono do Głuska i innych miejscowości. Według niniejszego wykazu była to pierwsza i jedyna zorganizowana deportacja Żydów ze Szczecina. Dziś wiadomo, że stała się poligonem doświadczalnym dla kolejnych deportacji, których fala w następnych latach dotknęła niemal całą Europę.
Magdalena Dźwigał (OBBH IPN Szczecin)