2011-06-10 (PAP) - Sejm powołał w piątek Łukasza Kamińskiego na prezesa IPN. By mógł on objąć ten urząd, wybór musi jeszcze zatwierdzić Senat. Kamińskiego poparło i PO, i PiS. SLD nie wzięło udziału w głosowaniu.
Za poparciem Kamińskiego opowiedziało się 372 posłów; ośmiu było przeciw; tylu samo wstrzymało się od głosu. Tuż przed głosowaniem Ryszard Kalisz (SLD) zarzucił Kamińskiemu "bezrefleksyjną wiarę w prawdziwość akt esbeckich" i zapowiedział, że klub SLD - który opowiada się za likwidacją IPN - nie weźmie udziału w głosowaniu.
Prezesa IPN na pięcioletnią kadencję powołuje bezwzględną większością głosów Sejm. Na wybór musi się zgodzić Senat (takiego punktu nie ma w planie najbliższego posiedzenia Izby 15-16 czerwca). Wakat na stanowisku prezesa IPN trwa od kwietnia 2010, gdy w katastrofie smoleńskiej zginął Janusz Kurtyka. W ubiegły wtorek Rada IPN wyłoniła Kamińskiego spośród czterech uczestników konkursu na prezesa. Gdyby tego kandydata odrzucono, Rada musiałaby rozpisać nowy konkurs.
38-letni Kamiński to dr historii, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, który w IPN pracuje od 2000 r. Jest szefem Biura Edukacji Publicznej IPN, powołanym przez Kurtykę w kwietniu 2009 r.
"To wielkie wyzwanie; muszę podołać wszystkim zobowiązaniom" - mówił Kamiński tuż po głosowaniu. Uznał, że dostał "mandat zaufania od Sejmu RP". "Myślę, że moja służba na rzecz państwa polskiego dowiedzie, że tego zaufania nie zawiodę" - powiedział dziennikarzom.
Dodał, że większość jego pierwszych działań jako prezesa IPN będzie dotyczyła spraw organizacyjnych niezbędnych do tego, by Instytut sprawnie funkcjonował. Powtórzył, że chce uprościć procedury w pionie archiwalnym, przyspieszyć prace pionu lustracyjnego oraz zintensyfikować prace pionu edukacyjno-badawczego.
"Na pewno będę kładł nacisk na otwartość IPN (...) także na głosy krytyki, których nie należy z góry odrzucać i warto je rozważyć" - zapewnił. Pytany o słowa Kalisza, odparł, że w kwestii swego warsztatu naukowego większe znaczenie przypisuje opiniom kolegów historyków.
Szef Rady IPN prof. Andrzej Paczkowski podkreślił, że "musi się rozpocząć sanacja, bo od roku IPN jest w dryfie i nie ma mocnego sternika". "Ktoś musi za ten ster złapać, żeby to się nie rozbiło o jakieś rafy" - dodał. Członek Rady prof. Antoni Dudek przypomniał zaś, że jednym z ostatnich wspólnych głosowań PO i PiS był wybór Kurtyki w 2005 r. "Jest szansa, żeby IPN został w końcu wyjęty z tego bardzo ostrego sporu między głównymi siłami politycznymi" - ocenił Dudek.
W środę Kamiński mówił sejmowej komisji sprawiedliwości, że zmniejsza się zakres śledztw pionu śledczego IPN, głównie po uznaniu przez Sąd Najwyższy za przedawnione zbrodni komunistycznych zagrożonych karą do 5 lat więzienia. Kamiński chce przyspieszenia sprawdzania oświadczeń lustracyjnych osób publicznych. Przyznał, że pion lustracyjny IPN sprawdza ich 5 tys. rocznie, podczas gdy do sprawdzenia jest 150 tys. oświadczeń - zdaniem Kamińskiego możliwe jest sprawdzanie 20 tys. rocznie. Według niego pion edukacyjno-badawczy powinien wzmóc badania nad II wojną światową.
Kamiński przyznał, że nie powinien był komentować wydanej przez IPN książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o związkach Wałęsy z SB w latach 70., a swą wypowiedź uznał za błąd (mówił, że nikt nie zanegował ustaleń autorów). Podkreślił, że on nigdy nie kwestionował nadania Wałęsie statusu pokrzywdzonego przez IPN. "To jeden z największych bohaterów polskiej historii XX wieku, co nie oznacza, że nie jest możliwa dyskusja nad pewnymi wątkami jego biografii" - dodał.
"Prezes IPN nie feruje ostatecznych wyroków w sprawach będących przedmiotem debaty publicznej" - oświadczył zarazem Kamiński. Zaznaczył, że nie będzie wyrocznią w sprawach historii; jego rolą będzie zaś zapewnienie, by w IPN mogła się toczyć otwarta debata nad daną sprawą i by mogły w niej uczestniczyć różne środowiska.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ itm/ bk/