Celem reformy szkolnictwa wyższego jest zatrzymanie polskich naukowców w kraju. Dlatego należy zmodyfikować feudalną strukturę uczelni - mówił w piątek wiceszef resortu nauki Piotr Mueller. Zapewnił, że ministerstwo jest otwarte na wszelkie konstruktywne uwagi nt. reformy.
Na antenie telewizji wPolsce.pl wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Mueller przypomniał, że ścieżka kariery naukowej w Polsce jest wyjątkowa długa. Średni wiek uzyskiwania samodzielności naukowej w naszym kraju to 46 lat, a na Zachodzie – 36 lat.
"Dlatego m.in. wyjeżdżają młodzi, zdolni naukowcy z Polski i my tracimy ich bardzo często już na zawsze. Nie rozwijają naszego kraju, tylko wspomagają zachodnie gospodarki, a często teraz już azjatyckie. Największy cel, który musimy zrealizować - nie pozwolić, aby polskie elity wyjeżdżały za granice" - mówił w kontekście planowanej reformy szkolnictwa wyższego i prac nad ustawą o nauce i szkolnictwie wyższym, tzw. Ustawą 2.0.
Mueller dodał, że niezbędne jest rozbicie "feudalnego system awansów zawodowych". Jak przekonywał, dzięki proponowanym zapisom w projekcie ustawy będzie to możliwe.
Pytany o uwagi i zarzuty wobec projektu Ustawy 2.0, także ze strony posłów PiS, Mueller odparł: "My od dwóch lat tą reformę zawsze prowadziliśmy, przygotowywaliśmy w formie dialogu. Nie mamy zamiaru kończyć tego dialogu na etapie sejmowym - wręcz przeciwnie jesteśmy otwarci na wszelkie konstruktywne uwagi".
Podkreślił, że „każda zmiana, która miałaby poprawić projekt jest (...) bardzo cenna."
Wiceminister odniósł się też do konkretnych obaw, zgłaszanych np. przez posła PiS prof. Włodzimierza Bernackiego, a dotyczących powołania rad uczelni. Według zawartych w projekcie zapisów organami szkoły wyższej, oprócz rektora i senatu, ma być również rada uczelni, a więc zupełnie nowe gremium.
M.in. w rozmowie z PAP Bernacki ocenił, że „tworzenie rady uczelni - organu, który jest ciałem obcym - jest niebezpieczne”.
Mueller przypomniał, że cała rada uczelni ma być wybierana przez społeczność akademicką. Organ ma mieć funkcje monitorujące. Ponad połowa jej członków ma pochodzić spoza uczelni. "Nikt wspólnocie akademickiej nie narzuca nikogo z zewnątrz" - zaznaczył.
Poseł Bernacki wyrażał też zaniepokojenie zbyt dużą władzą, jaką daje rektorowi nowa ustawa. Projekt przewiduje, że do zadań rektora należeć ma m.in. reprezentowanie uczelni, zarządzanie nią, przygotowywanie projektu statutu, polityka kadrowa czy powoływanie kierowników.
"Ten zarzut też jest nietrafiony. Ponieważ, po pierwsze rektor już obecnie ma dosyć silną władzę, jeżeli chodzi o ustawę. Nie wydaje mi się, że poza jakimiś nielicznymi wypadkami dochodziłoby do mocnych nadużyć, a jeżeli się one będą pojawiały, to minister po prostu będzie interweniował w takiej sytuacji" – argumentował w piątek wiceszef resortu nauki. Dodał, że aby efektywność zarządzania uczelnią była skuteczna, potrzebne jest kierownictwo posiadające "realne możliwości".
Z kolei w piątkowym wywiadzie dla telewizji wPpolsce.pl Bernacki w wyrażał obawy dotyczące losów uczelni regionalnych. "To jest totalnie nietrafiony zarzut. Pan profesor pewnie widział wcześniejszy projekt (Ustawy 2.0, z września 2017 r. – przyp. PAP)" – stwierdził Mueller. Dodał, że w obecnej, przedstawionej 22 stycznia wersji projektu znajdują się "kluczowe zmiany" w tej kwestii. Wskazał trzy duże programy - inicjatywy doskonałości. Jeden z programów skierowany jest do najlepszych uczelni akademickich, drugi - do uczelni akademickich w regionach, a trzeci - do publicznych uczelni zawodowych. "To jest ponad 100 mln zł, które pójdą tylko do uczelni regionalnych" - zaznaczył.
"Dowodem na to, że te uczelnie popierają te zmiany, które my wprowadzamy jest to, że Państwowe Wyższe Szkoły Zawodowe, Konferencja Rektorów Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych dwa dni temu (...) przesłała nam pełne poparcie dla ustawy" – powiedział wiceminister. Poinformował też, że w piątek resort nauki otrzymał poparcie dla tych zmian od porozumienia 23 małych i średnich uczelni.
Mueller był też pytany o to, czy planowana w Ustawie 2.0 dezubekizacja przyniesie realną zmianę na uczelniach. "Tak – odparł - ponieważ (...) we wszystkich organach uczelni będzie zakaz zasiadania osób, które były tajnymi współpracownikami, funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa państwa w PRL" . Jak wyjaśnił, oznacza to, że nie będą mogły one nadawać stopni naukowych, być profesorami belwederskimi czy żadnych kluczowych gremiów akademickich.
"Bierzmy pod uwagę, że te osoby są jeszcze w uczelniach. One mają po 60-65 lat i są u szczytu wpływów w tych uczelniach" - podsumował.(PAP)
autor: Szymon Zdziebłowski
szz/ agt/