Jako władze państwa polskiego zawsze będziemy bronić dobrego imienia Polski - oświadczył w niedzielę rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. Jego zdaniem, reakcje izraelskich polityków na słowa premiera w Monachium są zdeterminowane wewnętrzną sytuacją w Izraelu.
Podczas jednego z paneli sobotniej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium dziennikarz Ronen Bergman, zwracając się do szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego ws. nowelizacji ustawy o IPN, przedstawił historię swojej urodzonej w Polsce matki, która przeżyła Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków. Następnie oświadczył: "Gdybym opowiedział jej historię w Polsce, byłbym uznany za przestępcę. Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia".
Odpowiadając na pytanie Bergmana, Morawiecki powiedział m.in.: "Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane, jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy zbrodniarze. Tak jak byli żydowscy zbrodniarze, tak jak byli rosyjscy zbrodniarze, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy".
Słowa Morawieckiego oburzyły wielu polityków w Izraelu, m.in. premiera Benjamina Netanjahu. Wypowiedź szefa polskiego rządu potępił także przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder.
Łapiński, który był gościem Polsat News, ocenił, że z pytania Bergmana "wynikało zupełne niezrozumienie ustawy (o IPN)". "Gdyby przeczytał tę ustawę, to by wiedział, że jego pytanie jest w ogóle bezzasadne w tym sensie, że odpowiedź jest znana już na początku. W tym kontekście padła wypowiedź pana premiera" - stwierdził.
W ocenie rzecznika prezydenta, reakcje izraelskich polityków na słowa Morawieckiego są zdeterminowane wewnętrzną sytuacją panującą w Izraelu. "Jeśli państwo byście zobaczyli w jakiej sytuacji teraz trudnej znajduje się premier Benjamin Netanjahu wewnątrz swojego kraju, jakie są demonstracje przeciwko jego rządom, lub jemu osobiście, jakie śledztwa prowadzi policja przeciwko jego najbliższym, czy jemu osobiście, to byście wiedzieli, że w takiej sytuacji politykowi, a Benjamin Netanjahu jest bardzo sprawnym politykiem, często łatwo jest przykrywać swoje kłopoty wewnętrzne różnymi sprawami międzynarodowymi" - powiedział.
Jak dodał, "nie można bagatelizować tego, że ta sprawa jest tak nagłaśniana". "Jako naród polski, władze państwa polskiego, czy premier, czy prezydent, zawsze będziemy bronić dobrego imienia Polski, a jak pojawiają się takie pytania, to premier wyjaśnił, o co chodzi. Zaprzeczył, że ta ustawa penalizowałaby takie wypowiedzi, czy odnoszenia się do konkretnego przypadku historycznego" - stwierdził Łapiński.
W nocy z soboty na niedzielę rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przekazała PAP oświadczenie, w którym podkreśliła, że głos premiera Mateusza Morawieckiego "w najmniejszym stopniu nie służył negowaniu Holokaustu, ani obciążaniu Żydowskich Ofiar jakąkolwiek odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo".
Jak dodała, szef rządu "wielokrotnie i zdecydowanie sprzeciwiał się zaprzeczaniu niewyobrażalnemu ludobójstwu, jakim była Zagłada europejskich Żydów, jak również wszelkim przejawom antysemityzmu". Według Kopcińskiej, słowa Morawieckiego "należy interpretować jako wezwanie do szczerego mówienia o zbrodniach popełnianych na Żydach - zgodnie z faktami i bez względu na narodowość tego, kto w konkretnym przypadku ich dokonał, brał w nich udział lub się do nich przyczynił".(PAP)
autor: Daria Porycka
dap/ mrr/