Dawid Ogrodnik, Magdalena Berus, Julian Świeżewski, Justyna Wasilewska i Zofia Wichłacz - to młodzi aktorzy, którzy 14 marca mogą otrzymać Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego za rok 2017. Wyróżnienie specjalne odbierze też wtedy aktorka Julia Kijowska.
Przyznawana od 1969 r. Nagroda im. Zbyszka Cybulskiego to wyróżnienie dla młodych aktorów, odznaczających się "wybitną indywidualnością". Laureatami Nagrody przyznawanej przez Fundację "Kino" mogą zostać artyści, którzy nie skończyli 35 lat i wyróżnili się zagranymi w ostatnim roku rolami. Listę finalistów wyłania Zarząd Fundacji "Kino", którą następnie akceptuje i ogłasza Kapituła Nagrody. W tym roku zasiedli w niej m.in. prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski, dyrektor artystyczny Teatru Narodowego w Warszawie Jan Englert, reżyserzy Krzysztof Zanussi i Agnieszka Holland, krytyczka filmowa Bożena Janicka, operator Witold Sobociński oraz aktorzy i aktorki: Zbigniew Zamachowski, Krystyna Janda, Maja Komorowska, Maja Ostaszewska i Joanna Szczepkowska.
Na liście tegorocznych finalistów Nagrody znalazła się Zofia Wichłacz (ur. 1995) za rolę w filmie "Amok" w reż. Kasi Adamik. Wcieliła się tam w rolę partnerki Krystiana Bali - mordercy, który popełnione przez siebie przestępstwo opisał później w powieści "Amok". Wcześniej wystąpiła m.in. w "Mieście 44" Jana Komasy (2014), za którą rolę aktorka otrzymała Orła 2015 w kategorii Odkrycie Roku, oraz nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą podczas 39. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Podczas zeszłorocznego Berlinale Wichłacz została wyróżniona przez organizację European Film Promotion (EFP) prestiżowym tytułem Shooting Star - wschodzącej gwiazdy europejskiego kina. Dwa lata temu mogliśmy ją oglądać w "Powidokach" Andrzeja Wajdy (2016); w ubiegłym roku wystąpiła w "Pokocie" Agnieszki Holland oraz "Zgodzie" Macieja Sobieszczańskiego.
Podczas środowej konferencji prasowej, w której wzięli udział tegoroczni nominowani, aktorka opowiadała, że jej zdaniem najciekawszym zadaniem dla aktora jest, gdy grana przez niego postać różni się od niego samego. "Z drugiej strony, kiedy mam szansę zagrać w czymś z ciekawym scenariuszem, ciekawą historią, nawet jeśli na papierze postać nie jest jeszcze spektakularna i wyrazista, to staram się coś dodać temu bohaterowi, jakieś ciekawe aspekty. (...) Najgorsze, co można kazać aktorowi robić, to siedzieć i nic nie robić. W aktorstwie chodzi właśnie o to, by jak najwięcej móc wchodzić w inne stany" - powiedziała.
Obok Wichłacz w finałowej piątce Nagrody znalazła się Justyna Wasilewska (ur. 1985), doceniona za swoją kreację w "Sercu miłości". Film autorstwa krytyka i kuratora sztuki współczesnej Łukasza Rondudy to opowieść o parze wyrazistych artystów: Wojciechu Bąkowskim i Zuzannie Bartoszek. Wcześniej aktorka zagrała w "Kebabie i horoskopie" Grzegorza Jaroszuka (2014) i jego krótkometrażowych "Opowieściach z chłodni" (2011). W ubiegłym roku pojawiła się na dużym ekranie w "Sztuce kochania. Historii Michaliny Wisłockiej" w reż. Marii Sadowskiej, obecnie możemy oglądać ją w "Pomiędzy słowami" Urszuli Antoniak.
Wasilewska, która na potrzeby roli w "Sercu miłości" ogoliła głowę, przyznała, że choć było to dla poświęceniem, to dało jej także możliwość zobaczenia siebie samej z innej perspektywy. "Coś, co stanowi element mojej pracy, okazuje się nagle bardzo pomocne w moim życiu. Ta zmiana i zobaczenie siebie bez tej zasłony z włosów, bez brwi i bez rzęs, stanie się tabula rasą, na co można nagle wszystko nanieść, było dla mnie absolutnie oczyszczającym doświadczeniem. Nie tylko jako dla aktorki, która miała szansę zmierzyć się z rolą, która jest dla niej tak bardzo różna. Mogłam wejść w kreację, która nie trwała od wejścia do garderoby do wyjścia z garderoby; dwa miesiące chodziłam non stop w pełnej charakteryzacji. (...) Możliwość zrobienia roli, która wymaga takiej kreacji, coś mi przyniosła w życiu" - powiedziała.
Dostrzeżono także Magdalenę Berus (ur. 1993), za jej główną rolę w "Szatan kazał tańczyć" Katarzyny Rosłaniec. Film o powieściopisarce, która nie jest w stanie zapełnić pustki w życiu narkotykami i alkoholem, to kolejny efekt współpracy tych artystek - po "Galeriankach" (2009) i "Bejbi blues" (2012). Za główną rolę w drugim filmie Berus dostała nagrodę za najlepszy debiut aktorski na 38. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Zagrała też w "Nieulotnych" (2013) Jacka Borcucha - obok m.in. Jakuba Gierszała, Joanny Kulig i Andrzeja Chyry.
Berus przyznała, że bardzo często czytając scenariusze stwierdza, że są nudne. Jednak, jak zauważyła, bardzo często, kiedy postać narysowana jest grubą kreską i jest niby ciekawa, niby kontrowersyjna, okazuje się, że pod tym jest pusto. Choć sama zagrała nago w "Szatan kazał tańczyć", przyznała, że nie było to dla niej łatwe - wbrew pierwotnym wyobrażeniom. "Bardzo mocno mi to zarysowało własne granice; otworzyło mi to świadomość własnej wrażliwości na swoje ludzkie uczucia i możliwości. Wcześniej też miałam takie sceny, zawsze to było trudne. Przeżywałam to w ten sposób, że wyłączałam umysł i mówiłam sobie, że po prostu muszę to zrobić" - dodała.
Szansę na wyróżnienie ma również Dawid Ogrodnik (ur. 1986) za rolę w filmie "Cicha noc" Piotra Domalewskiego. Wcielił się tam w emigranta, który wraca z Holandii na święta do rodzinnego domu, by zrealizować swoje przedsiębiorcze plany. Za kreację aktor odebrał już nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską podczas 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, oraz nominację do Polskich Nagród Filmowych Orły 2018. W poprzednich latach mogliśmy oglądać Ogrodnika m.in. w "Ostatniej rodzinie" Jana P. Matuszyńskiego (2016), "Obietnicy" Anny Kazejak (nagroda w Gdyni za najlepszą drugoplanową rolę męską - 2014); "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy (Orzeł za najlepszą główną rolę męską - 2014) i "Jesteś Bogiem" (2012) Leszka Dawida. W przyszłym roku na ekrany kin wejdzie "Ciemno, prawie noc" Borysa Lankosza na podstawie powieści Joanny Bator z jego udziałem.
Ogrodnik sam inicjuje powstawanie filmów. Tak było, jak opowiadał, np. z adaptacją powieści "Ciemno, prawie noc" autorstwa Joanny Bator. "Przeczytałem tą książkę podczas wakacji i natychmiast po powrocie zadzwoniłem do producenta, który de facto ten film zrobił (obraz powstaje w reżyserii Borysa Lankosza - PAP), że to jest genialna historia, która musi być zekranizowana. Kazałem mu natychmiast pisać do jakiegoś scenarzysty, żeby się tym zajął, bo zaraz ktoś przejmie do tego prawa i ta historia będzie zamknięta. Tak też się stało, po czterech latach ten film powstał" - dodał Ogrodnik.
Zdaniem Ogrodnika - co przekazał producentom - równie fantastyczne do sfotografowania mogłyby być zapiski Jerzego Błeszyńskiego, wieloletniego kochanka Jarosława Iwaszkiewicza. "Takich historii jako filmowcy powinniśmy szukać i przedstawiać je światu, bo same w sobie są niesamowite" - ocenił. Jak dodał, podstawą aby wejść w jakiś projekt, jest interesujący scenariusz - "co ze sobą niesie i do jakiego świata próbuje nas zaprosić". "Kiedy scenariusz stawia przede mną zaporę i sam wewnętrznie czuję, że w tej opowieści jest dla mnie coś do odkrycia, czego w ogóle nie znam (...), to wtedy jestem dość mocno zdeterminowany, żeby się w tę historię zaangażować. Kolejną sprawą jest sam reżyser, czy jest między wami jakaś chemia, czy widzisz możliwość współpracy" - dodał.
Ostatnim nominowanym do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego jest Julian Świeżewski (ur. 1991), który w 2017 r. wystąpił w "Zgodzie" Macieja Sobieszczańskiego - wraz z Jakubem Gierszałem i Zofią Wichłacz. Aktor zagrał tam Franka, który usiłuje ocalić ukochaną Annę, osadzoną w obozie pracy prowadzonym przez Służbę Bezpieczeństwa w Świętochłowicach-Zgodzie. W poprzednich latach mogliśmy go oglądać w "Wołyniu" Wojciecha Smarzowskiego (2016) i w "Po prostu przyjaźń" Filipa Zylbera; obecnie w kinach jest "Plan B" Kingi Dębskiej z jego udziałem.
Świeżewski, jak mówił na środowej konferencji, nie planuje swojej kariery. "Staram się po prostu robić rzeczy, które mnie interesują i które w danym momencie postrzegam za wartościowe. Gdy dostałem scenariusz filmu Maćka to wiedziałem, że jest to rzecz, w której bardzo chciałbym zagrać. Ten film opowiada o temacie, który do tej pory w ogóle nie był poruszany. Forma wizualna przez reżysera też była bliska temu, co lubię w kinie" - powiedział.
Aktor podkreślił także, że choć "Zgoda" może być obecnie filmem kontrowersyjnym politycznie, to sam nie odcina się polityki. "Prócz tego, że jestem aktorem, jestem też obywatelem i członkiem społeczeństwa. Gram też w teatrze, który się wtrąca (hasło Teatru Powszechnego w Warszawie - PAP). Sztuka jest dla mnie ważnym elementem społecznej komunikacji" - dodał.
Nagrodę im. Cybulskiego wręczono po raz pierwszy w 1969 r., jej pierwszym laureatem był Daniel Olbrychski. W latach 1969-95 nagrodę przyznawało pismo "Ekran", w 2005 r., po 10 latach przerwy, przejęła ją Fundacja Kino. Wyróżnienie do tej pory otrzymali m.in. Olgierd Łukaszewicz, Maja Komorowska, Krystyna Janda, Marek Kondrat, Krzysztof Majchrzak, Adrianna Biedrzyńska, Zbigniew Zamachowski, Artur Żmijewski, Dorota Segda, Marcin Dorociński, Kinga Preis, Sonia Bohosiewicz, Maciej Stuhr, Magdalena Popławska, Eryk Lubos, Agnieszka Żulewska i Marta Nieradkiewicz.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej prezes Fundacji "Kino" Jacek Cegiełka poinformował, że w tym roku prócz Nagrody Cybulskiego zostanie przyznana także nagroda specjalna. Otrzyma ją Julia Kijowska - aktorka, która w poprzednich latach zebrała trzy nominacje do wyróżnienia.
Julia Kijowska (ur. 1981 ) pierwszą niedużą rolę na wielkim ekranie zagrała w 2088 roku, w „Boisku bezdomnych” Kasi Adamik. W tym samym czasie wystąpiła również w ostatnim filmie Piotra Łazarkiewicza „0_1_0”, a dwa lata później - w „Wenecji” Jana Jakuba Kolskiego i „Linczu” Krzysztofa Łukaszewicza. Po raz pierwszy została nominowana do Nagrody Cybulskiego w 2011 roku za rolę Chai we "W ciemności" Agnieszki Holland, kolejne otrzymała za role w "Miłości" Sławomira Fabickiego i "Zjednoczonych stanach miłości" Tomasza Wasilewskiego.
Kijowska zagrała też pierwszoplanową rolę Korduli w "Serce, serduszko" Jana Jakuba Kolskiego (2014). Wystąpiła w "Drogówce" (2013) i "Pod mocnym aniołem" (2014) Wojciecha Smarzowskiego, "Sługach bożych" Mariusza Gawrysia oraz "Czerwonym pająku” Marcina Koszałki. W 2018 roku na ekrany kin wejdzie "Nina" Olgi Chajdas, z aktorką w roli tytułowej.
14 marca poznamy także laureata Nagrody im. Bolesława Michałka dla najlepszej książki filmowej roku. Na wyróżnienie szansę mają: Barbara Hollender za "Od Munka do Maślony" (wyd. Prószyński i S-ka), Tadeusz Lubelski za "Nową falę 60 lat później. O pewnej przygodzie kina francuskiego" (wyd. Universitas) oraz Paweł Mościcki za "Chaplina. Przewidywanie teraźniejszości" (wyd. słowo/obraz terytoria). (PAP)
autorka: Martyna Olasz
oma/ agz/