Do powstania NSZZ „Solidarność” obchody, tym bardziej legalne, rocznicy Marca 1968 nie były możliwe. Za to pół roku po powstania związku doszło do sytuacji niezwykłej – swe uroczystości zorganizowali nie tylko działacze opozycji przedsierpniowej, „Solidarności” i Niezależnego Zrzeszenia Studentów, ale też ich przeciwnicy ze Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”. To wszystko odbywało się oczywiście pod czujnym okiem władz PRL, na czele z Biurem Politycznym Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Na tym ostatnim forum kwestią rocznicy Marca 1968 zajmowano się podczas trzech kolejnych posiedzeń. Po raz pierwszy już 27 lutego 1981 r., kiedy to porządek dzienny przewidywał tylko jedne punkt: „Kierunki działań w związku z rocznicą wydarzeń marcowych w 1968 r.” Minister spraw wewnętrznych Mirosław Milewski alarmował: „Polityczni przeciwnicy, wysuwając hasło zmiany oceny wydarzeń marcowych, mają na celu polityczną rehabilitację ich organizatorów i uczestników, przywrócenie na dawne stanowiska pracy tych, którzy wyjechali zagranicę, chociaż oni takiej chęci nie wyrażają”. Jeszcze dalej szedł I sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR Stanisław Kociołek, który mówił: „Inspiratorzy chcą wykorzystać rocznicę, aby postawić partię w stan oskarżenia, aby wymóc decyzje w sprawie uwolnienia działaczy KPN”. Z kolei Henryk Jabłoński stwierdzał: „Organizatorom nie chodzi o historię, a o dzień dzisiejszy, o paraliżowanie organizacji partyjnej na U[niwersytecie] W[arszawskim], o dyskredytowanie towarzyszy: Moczara, Olszowskiego, Jabłońskiego, nawet mówią i o Grabskim”.
Specjalny partyjny zespół ds. konfliktów przygotował szereg propozycji działań, m.in. blokowanie publikacji artykułów „podsycających społeczny niepokój” czy przeciwdziałanie wykładom i seminariom okolicznościowym na Uniwersytecie Warszawskim. A I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania, partyjny „liberał” stwierdzał, co prawda: „Co do oceny wydarzeń marcowych możemy się zgodzić na korektę, że wywołał je między innymi kryzys zaufania do władzy”, ale od razu dodawał: „Przeciwnicy władzy, elementy rewizjonistyczne i syjonistyczne wykorzystały ambicje młodzieży”. I nakazywał: „Trzeba oświetlać postawy wtedy i dziś głównych bohaterów wydarzeń – Kołakowski, Baczko, Bauman, Smolarowie. W publicystyce nie rozwijać szerokiego frontu demaskowania syjonizmu. Trzeba przypomnieć, jaka była euforia określonych kół na agresję Izraela i jak na nią reagowało społeczeństwo”.
W ramach przeciwdziałania planowanym (zwłaszcza w stolicy) obchodom władze PRL opracowały i wysłały do organizacji partyjnych specjalnie przygotowane materiały rocznicowe, przygotowały okolicznościowe publikacje, a także podjęły „przeciwdziałania organizacyjne”. Zapewne w tej dość tajemniczej kategorii mieściły się m.in. rozmowy z kierownictwem „najbardziej zagrożonych uczelni”. Niewykluczone, że z tym było związane również zatrzymanie (pod koniec lutego) Jacka Kuronia. Podobnie jak wezwanie na przesłuchania szeregu osób z Uniwersytetu Warszawskiego zaangażowanych w przygotowania rocznicowe. Ponadto 6 marca, w związku z planowanymi uroczystościami, wiceprezydent miasta stołecznego Warszawy Stanisław Bielecki wezwał na rozmowy działaczy Regionu Mazowsze NSZZ „Solidarność”, na czele ze Zbigniewem Bujakiem. W jej trakcie wyraził zaniepokojenie władz ich „pozazwiązkowym zaangażowaniem”, a także stwierdził, że planowane obchody stanowią naruszenie wezwania premiera Wojciecha Jaruzelskiego do 90 dni spokoju. Oczywiście nic nie wskórał. Tym bardziej, że Region Mazowsze był skupiony na walce z nieznanymi jeszcze wówczas organizatorami kontrobchodów na placu Na Rozdrożu. Toczył z nimi nie tylko wojnę ulotkową, ale też wydał (6 marca) specjalne oświadczenie, w którym „ostrzegał społeczeństwo przed prowokatorami i przygotowywanymi przez nich imprezami”, a także wzywał wszystkich „do przeciwstawienia się próbie antysemickiej nagonki”.
Trzeba przyznać, że uroczystości organizowane w stolicy przez związek i NZS miały spory rozmach. Jego przejawem była m.in. duża sesja naukowa poświęcona rocznicy Marca 1968, zorganizowana na Uniwersytecie Warszawskim w dniach 8-23 marca. Towarzyszyło jej wmurowanie aktu erekcyjnego pod przyszłą tablicę pamiątkową, podczas rocznicowego wiecu, w którym – według danych Służby Bezpieczeństwa – miało wziąć udział około 1800 osób (w tym przedstawiciele NSZZ „Solidarność” /na czele z Bujakiem/, studenci i pracownicy nauki /w tym rektor UW prof. Henryk Samsonowicz/). Oczytano również rocznicową uchwałę Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” na UW z 13 lutego 1981 r., a także uchwałę przedstawicieli uniwersytetu. Stwierdzano w nich – jak później raportowało MSW – że „pomarcowe represje były jednym z najtragiczniejszych epizodów w historii PRL”, a także domagano się rehabilitacji osób skrzywdzonych w marcu 1968 r. Z kolei 9 marca, również na Uniwersytecie Warszawskim, zorganizowano rocznicowe spotkanie Kuronia ze słuchaczami. Oczywiście uroczystości rocznicowe organizowano również poza stolicą, np. 13 marca 1981 r. na Politechnice Gdańskiej odbył się okolicznościowy wiec.
Mniejszy zasięg, ale nie bynajmniej nie mniejszy oddźwięk, miała kontrmanifestacja zorganizowana 8 marca przez Zjednoczenie Patriotyczne „Grunwald” przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, w którym w okresie stalinowskim mieściła się siedziba Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Miało w niej – wedle SB – wziąć udział około 700 osób. Jej organizatorzy nazwali ją Apelem Poległych i Zamęczonych. Jak raportowało MSW przemówienia dotyczyły głównie „prześladowania, jakim byli poddani w latach 1948-1956 polscy patrioci”. Winom za to byli obarczani Żydzi, „którzy w tym okresie pełnili funkcje kierownicze w MBP”. Doskonałą próbkę stanowią w tym przypadku słowa Tadeusza Bednarczyka: „Wspominając dziś o zabijaniu przez bezpiekę najlepszych synów ojczyzny, trzeba pokazać ich morderców, byli nimi antypolsko nastawienie szowiniści żydowscy, którzy kierowali działalnością MBP. Byli to między innymi wiceministrowie gen. Mietkowski, gen. Romkowski, dyrektorzy departamentów płk Brystygierowa, płk Różański, płk Światło […] Następnie wszyscy zastępcy dyrektorów departamentów i wszyscy naczelnicy wydziałów byli Żydami”. Mówcy mieli też wskazywać „na fakt manipulowania młodzieżą w 1968 r.”, a także podkreślać, iż rzekomo „obecnie w ramach odnowy dąży się do rehabilitacji osób odpowiedzialnych za antypolski kurs w latach powojennych”.
Co ciekawe od imprezy organizowanej przez „Grunwald” odciął się (10 marca) nawet Kociołek, który na forum Biura Politycznego stwierdził, że „impreza na placu Na Rozdrożu od początku była autonomiczna. Taktycznie miała równoważyć imprezę na Uniwersytecie Warszawskim w 13. rocznice wydarzeń marcowych”. I dodawał: „Do obu tych imprez trzeba mieć pryncypialny stosunek. Prezydent [m. st. Warszawy – GM] przeprowadził rozmowę z organizatorami jednej i drugiej imprezy”. Problem w tym, że warszawska organizacja partyjna wspierała te działania, czego wyrazem był m.in. informacja w jednym ze stołecznych zakładów pracy (Warexpo) o planowanym wmurowaniu na placu Na Rozdrożu tablicy ku czci niewinnych ofiar, polskich patriotów i komunistów prześladowanych w latach 1948-1956 przez „syjonistyczną klikę Bermana i Zambrowskiego”. Świetnie to zresztą puentował kilka dni później członek Prezydium Regionu Mazowsze Wiktor Kulerski: „Prawdziwi autorzy scenariusza i reżyserzy, jak również cała sfora wykonawców z rodzimego chowu pozostali niewidoczni. Pozwala to po dziś dzień odwracać od nich uwagę społeczeństwa i kierować ją przeciwko tylko niektórym, wybranym oprawcom. Większość nadal w spokoju korzysta z owoców krwawego żniwa […] Jeśli tym sekretarzom, którzy w wielkich warszawskich zakładach pracy rozwieszali antysemickie ulotki Zjednoczenia Patriotycznego >>Grunwald<<, którzy rozprowadzali antysemickie paszkwile […] tak nagle stała się droga prawda i sprawiedliwość, to niech ujawnią wszystkich sprawców zbrodni dokonanej na narodzie w latach 1944-1856. Wielu nie trzeba poszukiwać. Znajdują się wśród nas, w naszym kraju, niektórzy co najwyżej za miedzą”.
Wbrew obawom, zwłaszcza władz PRL – obchody 13. rocznicy Marca 1968 przebiegły spokojnie, choć niewątpliwe (ze względu na działania „Grunwaldu”) były jedynymi w swoim rodzaju…
Grzegorz Majchrzak
Źródło: MHP