Z przedstawicielami mniejszości narodowych i etnicznych z województwa podlaskiego spotkała się we wtorek na wyjazdowym posiedzeniu w Białymstoku Sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Wśród poruszanych tematów były m.in. dotacje i edukacja.
Województwo podlaskie uważane jest za najbardziej zróżnicowane narodowościowo i religijnie w kraju. Mieszkają tu Białorusini, Ukraińcy, Litwini, Rosjanie oraz Romowie. Są tu największe w kraju skupiska prawosławnych i polskich muzułmanów, w większości potomków Tatarów. Sam Białystok ma też bogatą przeszłość żydowską.
Dwudniowe posiedzenie komisji rozpoczęło się we wtorek w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku, po południu komisja ma się spotkać ze społecznością tatarską w Kruszynianach, natomiast w środę ma odwiedzić m.in. Supraśl i Hajnówkę.
Jak mówił podczas otwarcia obrad wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski, województwo jest obdarzone "spuścizną tradycji jagiellońskiej: wielokulturowością, wielowyznaniowością, ale i mozaiką narodową". Dodał, że tradycją w regionie jest, aby - jak mówił - "zgodnie tworzyć tę jedną wspólnotę" i stwarzać możliwości do rozwoju poszczególnych społeczności.
Jednym z tematów, jakim zajęła się podczas posiedzenia komisja, była oświata. Jak powiedziała dziennikarzom wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych Danuta Pietraszewska, takie spotkania to okazja do zobaczenia i poznania warunków do edukacji, jakie mają mniejszości. "Czy one są ustawowo spełniane tak, jak ustawa przewiduje, czy mają problemy z podręcznikami do nauki języka, czy ta nauka odbywa się z językiem wykładowym jako tym mniejszościowym, czy jako przedmiot, język uzupełniający. To wszystko nas interesuje" - dodała. Mówiła też, że komisja stara się na bieżąco interweniować i pomagać.
Pietraszewska powiedziała PAP, że problemem z zakresu edukacji, jaki zgłaszają mniejszości, są kadry. Mówiła, że nauczyciele wykładający w języku białoruskim to wysoko wykwalifikowana kadra. "Nie wszystkie mniejszości mają tak wysoko wykwalifikowaną kadrę i trzeba podjąć starania, aby ludzie, którzy uczą języka danej mniejszości, mieli odpowiednie kwalifikacje pedagogiczne i wykształcenie" - dodała.
Jak stwierdziła, ważnym tematem dla przedstawicieli mniejszości są też zawsze dotacje na działalność. Dodała, że organizacje te zawsze boli, gdy dostaną mniej pieniędzy, bo to znaczy, że np. któraś z imprez się nie odbędzie, zamiast na podręczniki pieniądze trzeba przeznaczyć na inne pomoce dydaktyczne.
Przewodnicząca Stowarzyszenia na rzecz Dzieci i Młodzieży Uczących się Języka Białoruskiego Katarzyna Pawłowska, która uczestniczyła w posiedzeniu komisji, powiedziała PAP, że reforma oświaty, która wprowadziła inny sposób kształcenia, wymusiła na wszystkich mniejszościach zmianę podręczników. W jej ocenie to jest problem, bo przygotowanie podręcznika zajmuje długie miesiące i musi być zgodne z wymaganiami ustawy.
Jej stowarzyszenie wydaje podręczniki do nauki języka białoruskiego od kilkunastu lat. Pawłowska powiedziała, że w ostatnim czasie skończono prace nad podręcznikiem do gimnazjum. "A teraz okazuje się, że gimnazjów już nie będzie" - dodała. Powiedziała, że stowarzyszenie ma przygotowane podręczniki dla klas I-III i są wykorzystywane do nauki języka, natomiast na innych etapach nauki nauczyciele korzystają z innych pomocy naukowych.
Pawłowska powiedziała też, że stowarzyszenie stara się pokazywać dzieciom i młodzieży, że język białoruski jest żywy, dlatego angażuje się w organizowanie kółek teatralnych i zespołów, w których młodzi ludzie mogą próbować swoich sił w posługiwaniu się językiem, ale też w ten sposób krzewić kulturę białoruską. Dodała, że ważnym aspektem działania jej organizacji jest też uczenie języka białoruskiego dorosłych i rodziców, by mogli pomagać swoim dzieciom. (PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ wus/