Białoruscy działacze obywatelscy dyżurują przed budynkiem nowej restauracji w pobliżu uroczyska w Kuropatach w Mińsku, miejsca kaźni ofiar represji stalinowskich, by nie dopuścić do otwarcia tam „miejsca rozrywki”. „Ta restauracja nie powinna zostać otwarta” – powiedział PAP jeden z inicjatorów protestu Paweł Siewiaryniec, współprzewodniczący opozycyjnej Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji.
Restauracja "Pojedziemy, Pojemy" znajduje się kilkadziesiąt metrów od memoriału Kuropaty, gdzie w masowych grobach spoczywają bezimienne ofiary represji stalinowskich. Wcześniej znajdował się tam budynek kompleksu rozrywkowego Bulbasz-Hall, który jednak nie został otwarty, najprawdopodobniej ze względu na protesty społeczne.
„Bulbasz-Hall powstał w 2012 r. i w tamtym roku prokuratura generalna uznała, że powinien zostać zburzony, bo znajduje się na terenie strefy ochronnej wokół oficjalnie chronionego miejsca pamięci” – powiedział Siewiaryniec. Później jednak granice strefy ochronnej zmniejszono, zdaniem aktywistów właśnie po to, by restauracja znalazła się poza strefą zakazu budowy. Po kilku latach przerwy problem powrócił, chociaż restauracja ma teraz inną nazwę.
Miała być otwarta 1 czerwca, ale jeszcze nie działa. Aktywiści opozycji od kilku dni dyżurują po kilka godzin w ciągu dnia przed wejściem do budynku.
„Wraz z komitetem organizacyjnym ustaliliśmy działania na najbliższy tydzień. Dzisiaj np. odbędzie się konkurs rysunków na asfalcie, w kolejnych dniach zaplanowaliśmy inne akcje artystyczne” – powiedział polityk. Codziennie w godzinach 12-16 będą się odbywać dyżury aktywistów.
„Uważamy, że ten budynek powinien zniknąć lub stać się siedzibą muzeum pamięci o represjonowanych” – oświadczył. „Paradoksalnie ciągle powracający problem prób +podkopania+ Kuropat rozwiązać może tylko działanie władz – zdecydowana deklaracja, że jest to miejsce pamięci i że nie powinno być w pobliżu miejsc o charakterze komercyjnym czy rozrywkowym” – dodał.
W ubiegłym roku dzięki protestom społecznym nie dopuszczono do rozpoczęcia budowy nowego centrum biznesowego w pobliżu Kuropat.
W niedzielę na terenie Kuropat odbył się mityng-requiem w związku z 30. rocznicą ujawnienia prawdy o dokonanych tam zbrodniach stalinowskich. 3 czerwca 1988 r. archeolodzy Zianon Paźniak i Jauhien Szmyhaliou opublikowali w piśmie „Litaratura i Mastactwa” artykuł „Kuropaty - droga śmierci”, w którym po raz pierwszy poinformowali o masowych grobach osób represjonowanych przez NKWD w latach 30. i 40. XX w. Według Paźniaka w Kuropatach może spoczywać nawet 250 tys. ofiar. Wśród ofiar spoczywających w dołach śmierci są przedstawiciele wielu narodowości, w tym Polacy.
Mityng zorganizowała kierowana przez Paźniaka z emigracji Partia Konserwatywno-Chrześcijańska Białoruski Front Narodowy (KPCh-BNF).
W ciągu minionych trzech dekad w Kuropatach powstał „ludowy memoriał”, ofiary są upamiętniane drewnianymi krzyżami umieszczanymi tu przez organizacje społeczne i aktywistów. Państwo białoruskie dotąd nie utworzyło w Kuropatach oficjalnego upamiętnienia, chociaż na uroczysku i wokół niego znajdują się tablice z informacją, że jest to zabytek i miejsce kaźni ofiar represji politycznych.
W ubiegłym roku władze zapowiedziały utworzenie w Kuropatach „narodowego miejsca pamięci i żałoby”. Obecnie jednak temat ten nie pojawia się w debacie publicznej, np. w mediach oficjalnych.
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ akl/ kar/