Badania IPN nie potwierdziły, by pod zdemontowanym w ub. roku pomnikiem UPA w Hruszowicach były zbiorowe lub pojedyncze mogiły członków tej ukraińskiej formacji - to główna konkluzja wyników prac w tym miejscu, których szczegóły IPN przedstawił w czwartek w Warszawie.
"Nie znajdujemy w oparciu o wyniki przeprowadzonych w dniach 24-26 maja 2018 roku działań w Hruszowicach żadnych naukowych podstaw do tego, żeby twierdzić, że w miejscu gdzie przeprowadziliśmy prace, były masowe albo też pojedyncze groby członków UPA" - poinformował wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który w czwartek na konferencji prasowej szczegółowo przedstawił wyniki prac archeologicznych IPN na cmentarzu w Hruszowicach na Podkarpaciu.
Przypomniał też, że zdemontowany w ubiegłym roku monument Ukraińskiej Powstańczej Armii - odpowiedzialnej za zbrodnię wołyńsko-galicyjską z lat 1943-45 i śmierć ponad 100 tys. Polaków: mężczyzn, kobiet i dzieci - został w Hruszowicach wzniesiony nielegalnie. Zgodnie z prawem tylko obecność szczątków upowców (i wyłącznie ich) mogłaby uzasadniać utrzymanie poświęconego im pomnika. Tymczasem w wyniku prac IPN pod pomnikiem odnaleziono wyłącznie - jak podał IPN - "cywilne, pojedyncze pochówki 16 osób, w tym mężczyzn, kobiet i dzieci". Obok nich archeolodzy odnaleźli przedwojenne monety, które - zgodnie z regionalnym zwyczajem - wkładano zmarłym do dłoni. Szczątków nie ekshumowano; strona ukraińska nie była zainteresowana ich identyfikacją genetyczną.
"Ze strony ukraińskiej przez długi czas, także w chwili obecnej, słyszymy, że na miejscu, gdzie stał pomnik pod spodem byli ci, którzy należeli do UPA, zostali zabici, a następnie tam pochowani" - mówił Szwagrzyk, przedstawiając m.in. główny dokument, na podstawie którego strona ukraińska twierdziła, że pod monumentem było pogrzebanych 12 członków UPA. To relacja świadka Dymitra Kiwera, który w 1995 r. złożył w jednej z kancelarii prawnych w Przemyślu oświadczenie, że był świadkiem "grzebania 12 ciał żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii na cmentarzu w Hruszowicach, w miejscu, w którym dziś stoi pomnik żołnierzy UPA". Według niego, do mogiły w 1946 r. złożono ciała 12 upowców po sześciu w dwóch rzędach.
"Gdyby nie działania, które podjęliśmy w Hruszowicach, przez długi jeszcze czas o tym miejscu mówilibyśmy spierając się kto ma rację. To tylko badania naukowe, badania archeologiczne mogły dać odpowiedź jaka jest prawda z Hruszowicami, z pomnikiem tam postawionym: czy był to pomnik, który stanął na grobie ofiar czy też był to pomnik ku czci UPA" - powiedział Szwagrzyk, przypominając, że w innych miejscach nekropolii w Hruszowicach znajdują się mogiły Strzelców Siczowych i członków UPA.
Relacjonując przebieg badań w Hruszowicach, w których uczestniczyli przedstawiciele władz Ukrainy, w tym szef ukraińskiej komisji międzyresortowej ds. upamiętnień Swiatosław Szeremeta, wiceprezes IPN poinformował, że Ukraińcy uznali, że pod pomnikiem odkryto szczątki upowców. Ich zdaniem, świadczyć o tym ma m.in. guzik. "To guzik bieliźniany, używany przez Niemców czy wojskowy guzik niemiecki z czasów II wojny światowej. W ocenie strony ukraińskiej jest to absolutny wystarczający dowód na to, że mamy do czynienia ze szczątkami członka UPA" - relacjonował Szwagrzyk.
Innym powodem, dla którego Ukraińcy uznali, że pod pomnikiem są szczątki członków UPA była odnaleziona tam zniszczona czaszka, jednak - jak poinformował Szwagrzyk powołując się na opinię medyczno-sądową - nie nosi ona śladów po kuli z broni palnej (a tak twierdzi strona ukraińska). Zdaniem polskiej strony, zniszczenia czaszki wskazują na to, że osoba pochowana w mogile była ofiarą wypadku komunikacyjnego.
"Domaganie się ze strony ukraińskiej, aby w tym miejscu pomnik odbudować, nie ma żadnych podstaw. W Polsce prawo do grobu ma każdy i każdy z członków UPA (...), i inni mają swoje groby, i będą je mieli. Czym innym jest jednak prawo do pochówku i do grobu, a czym innym jest zbudowanie pomnika ku czci UPA. Na to w Polsce zgody nie będzie" - oświadczył Szwagrzyk. Dodał też, że IPN zapraszając stronę ukraińską do udziału w badaniach, wykazał dobrą wolę do współpracy.
"Pokazaliśmy w Hruszowicach, że mimo iż od roku nie możemy pracować na Ukrainie, bo mamy zakaz, mimo że nie możemy wykonywać naszych obowiązków, to jesteśmy otwarci na współpracę. Uznajemy, że w tych trudnych relacjach polsko-ukraińskich istnieje szansa na to, żeby pójść dalej, tyle tylko że do tego potrzeba nam prawdy, obiektywizmu, rzetelności badań naukowych. Nie możemy budować tej przyszłości na takich przesłankach jak te, które kierowały inicjatorami budowy pomnika w Hruszowicach. To niewiele da" - dodał wiceprezes IPN. Wyraził też oczekiwanie, że ukraińskie władze odblokują prace polskiego IPN na Ukrainie.
Wiceprezes IPN przypomniał również, że Instytut w poniedziałek przesłał stronie ukraińskiej szczegółowy raport z badań na cmentarzu w Hruszowicach, który trafił do pięciu ukraińskich instytucji: Państwowej Komisji Międzyresortowej ds. Upamiętnień Ofiar Wojny i Represji Politycznych, Ministerstwa Kultury, IPN, Ambasady Ukrainy w Polsce i Związku Ukraińców w Polsce. Tworzą go dwa dokumenty: sprawozdanie z prac archeologicznych dotyczące odnalezionych szczątków ludzkich i leżących przy nich przedmiotach oraz opinia medyczno-sądowa z oględzin miejsca i szczątków.
IPN w połowie maja ponowił wniosek o to, aby strona ukraińska wyraziła zgodę na prowadzenie prac poszukiwawczych na terenie Ukrainy. We wniosku IPN wskazał ponad 10 miejsc, gdzie mogłyby być zrealizowane poszukiwania, m.in. w okolicach Lwowa, gdzie znajdują się mogiły polskich żołnierzy z września 1939 r. Inne miejsca to np. Huta Pieniacka, Ostrówki i Wola Ostrowiecka, gdzie leżą szczątki ofiar zbrodni wołyńskiej.
Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r. Rozwiązaniem sporu ma zajmować się polsko-ukraińska komisja ds. historycznych, na której czele stoją wicepremierzy obu państw Piotr Gliński i Pawło Rozenko.
Polskę i Ukrainę od wielu lat dzielą zaszłości historyczne. Dotyczą one głównie różnej pamięci o roli Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, która w latach 1943-45 dopuściła się ludobójczej czystki etnicznej na ok. 100 tysiącach polskich mężczyzn, kobiet i dzieci.
O ile dla polskiej strony była to godna potępienia zbrodnia ludobójstwa (masowa i zorganizowana), o tyle dla Ukraińców był to efekt symetrycznego konfliktu zbrojnego, za który w równym stopniu odpowiedzialne były obie strony. Dodatkowo Ukraińcy chcą postrzegać OUN i UPA wyłącznie jako organizacje antysowieckie (ze względu na ich powojenny ruch oporu wobec ZSRS), a nie antypolskie.
Polska strona chciałaby godnie upamiętnić ofiary OUN-UPA w miejscach ich pogrzebania; w tym celu IPN część ofiar, również tych, które nie zginęły podczas zbrodni wołyńsko-galicyjskiej, ale np. w walkach z Sowietami po 17 września 1939 r., chciałaby ekshumować. Ukraińska strona jest temu przeciwna, a swoją zgodę uzależnia od odbudowania przez Polaków pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu, co dla polskiej strony jest warunkiem nie do przyjęcia.(PAP)
nno/ pat/