Prokurator IPN zażądał kar po 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat dla b. szefa PZPR Stanisława Kani i b. szefa MSW Czesława Kiszczaka w procesie o wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. Obrona, która zabierze głos 20 grudnia, chce uniewinnienia. Oskarżenie wnosi też o umorzenie postępowania wobec trzeciej oskarżonej, b. członkini Rady Państwa PRL Eugenii Kempary z powodu przedawnienia karalności jej czynu - ale z jednoczesnym uznaniem jej winy.
Takie są końcowe wnioski, jakie w mowie końcowej przed Sądem Okręgowym w Warszawie zgłosił w czwartek oskarżyciel publiczny, czyli prokurator pionu śledczego IPN Piotr Piątek. Sąd odroczył do 20 grudnia mowy obrońców i ostatnie słowo oskarżonych. Jak uzasadniała sędzia Ewa Jethon, chodzi o to, by mieli oni możliwość przeanalizowania mowy prokuratora i dobrego przygotowania się do swych przemówień. Według prawa sąd wydaje wyrok w terminie do 7 dni od końcowych wystąpień.
84-letni Kania i 86-letni gen. Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do 8 lat więzienia).
W czwartek sąd zamknął trwający od września 2008 r. przewód sądowy. 84-letni Kania i 86-letni gen. Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do 8 lat więzienia). 82-letnia Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu Rada nie mogła wydawać dekretów (grozi za to kara do 3 lat więzienia).
Od sierpnia br. proces toczył się już bez udziału głównego oskarżonego - b. szefa PZPR, b. premiera i b. szefa MON 88-letniego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, którego sprawę z powodu złego zdrowia sąd wyłączył z tego postępowania i zawiesił. Jest on oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym (za co grozi do 10 lat więzienia). Drugi zarzut to podżeganie członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień.
W czwartek sąd oddalił wniosek obrony o nowe badania Kiszczaka i odroczenie procesu. Mec. Grzegorz Majewski wnosił o powołanie zespołu biegłych lekarzy do oceny stanu zdrowia Kiszczaka, który ostatnio pogorszył się (skarży się m.in. na chorobę serca i zaburzenia neurologiczne; trafił na konsultacje do szpitala). Według adwokata biegli określiliby, czy może on brać udział w procesie. Sąd uznał, że z materiałów nie wynika, by u oskarżonego pojawiły się jakieś nowe dolegliwości.
Dzięki tej decyzji prok. Piątek mógł wygłosić mowę końcową. Po raz kolejny podkreślił, że postępowanie podsądnych było niekonstytucyjne, a dekrety o stanie wojennym Rada Państwa wydała bez podstawy prawnej - bo w czasie trwającej wtedy sesji Sejmu nie miała prawa ich wydawać. Dlatego - zdaniem IPN - od godz. 22.30 w nocy z 12 na 13 grudnia dochodziło do bezprawnego pozbawiania wolności działaczy NSZZ "Solidarność" (internowano ponad 9 tys. osób). Według IPN dochodziło też do bezprawnego skazywania za czyny, które nie mogły być wtedy przestępstwami - bo "Dziennik Ustaw" z dekretami ukazał się dopiero 17 grudnia.
Ponadto Piątek mówił, że nie budzi wątpliwości, iż Kania i Kiszczak dopuścili się zarzucanych im czynów. Powołał się na ramowe plany stany wojennego, podpisane w marcu 1981 r. przez Kanię, ówczesnego szefa PZPR (odwołanego z tej funkcji 18 października 1981 r. - zastąpił go Jaruzelski). "Aktywny udział Kani w procesie planowania dał możliwość skutecznego wprowadzenia stanu wojennego" - ocenił prokurator. "Gdy stał się on zbędny dla Jaruzelskiego, został odsunięty" - dodał. Podkreślił, że plany internowań działaczy "S" władze przygotowywały już od jesieni 1980 r.
Według Piątka Kiszczak brał udział nie tylko w przygotowywaniu stanu wojennego, ale także w "administrowaniu" nim. Dodał też, że szef MSW "brał udział w wykonywaniu kar wydanych w trybie doraźnym"; nie rozwinął tego wątku.
Kania powiedział dziennikarzom, że w czasie, gdy był I sekretarzem KC PZPR "nie było ani jednego dnia, który by uzasadniał wprowadzenie stanu wojennego". "Są dziesiątki czy setki dokumentów wskazujących na moją odporność na presję sąsiadów" - dodał. Podkreślił, że "nie było związku zbrojnego" i nie jego obowiązkiem jest to udowodnić, lecz prokuratora, który takich dowodów nie przedstawił .
Prokurator wniósł o umorzenie sprawy Kempary, powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego, który w 2010 r. uznał za przedawnione zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do 5 lat więzienia. Zarazem uznał, że dopuściła się ona naruszenia uprawnień i wniósł o uznanie jej winy.
Pytany przez PAP, czemu wniósł o kary w zawieszeniu, Piątek powiedział, że chodzi o stwierdzenie winy oskarżonych, a nie o to, by "te starsze osoby wsadzać do więzienia".
Obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski powiedział PAP, że na następnej rozprawie 20 grudnia wniesie o uniewinnienie swego klienta, który - jeśli zdrowie mu pozwoli - stawi się, aby wygłosić ostatnie słowo.
Kania (jedyny z oskarżonych, który był w czwartek w sądzie) zapowiedział, że jego ostatnie słowo potrwa ok. 30 minut. Powiedział dziennikarzom, że w czasie, gdy był I sekretarzem KC PZPR "nie było ani jednego dnia, który by uzasadniał wprowadzenie stanu wojennego". "Są dziesiątki czy setki dokumentów wskazujących na moją odporność na presję sąsiadów" - dodał. Podkreślił, że "nie było związku zbrojnego" i nie jego obowiązkiem jest to udowodnić, lecz prokuratora, który takich dowodów nie przedstawił .
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków władz rządowych, partyjnych i Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Po wyłączeniu przez sąd spraw czterech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało troje podsądnych.
Oskarżeni twierdzą, że stan wojenny był ocaleniem kraju przed katastrofą, a oni działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikuje IPN.
W 1992 r. Sejm przyjął uchwałę, że stan wojenny był nielegalny. Z kolei w 1996 r. Sejm, głosami ówczesnej koalicji rządzącej SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni członkowie utworzonej 13 grudnia 1981 r. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego odpowiadali przed Trybunałem Stanu.
W marcu br. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie z prawem PRL, bo podczas sesji Sejmu. Podobnie ocenił to Sąd Okręgowy w Warszawie, który w październiku br. uznał winę b. członka Rady Państwa 94-letneigo Emila Kołodzieja (wyłączonego z głównego procesu). Jego sprawę umorzono, ale tylko z powodu przedawnienia karalności przekroczenia uprawnień. Był to pierwszy wyrok sądu RP ws. wprowadzenia stanu wojennego.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ malk/ mhr/