Bez wymaganych formalnie pozwoleń stowarzyszenie Wizna'39, które popularyzuje pamięć o kapitanie Władysławie Raginisie umieściło jego nazwisko na tablicy na mogile na Górze Strękowej koło Wizny.
Kapitan Władysław Raginis, dowódca odcinka Wizna, żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza, zginął tam 10 września 1939 roku w walce z Niemcami. We wrześniu 2011 r. po ekshumacji dokonano uroczystego pochówku szczątków kapitana i innych żołnierzy, którzy tam walczyli. Na tablicy nie było jednak nazwiska kapitana, bo nie było wówczas wyników badań DNA, które potwierdzały, że odnalezione szczątki to szczątki Raginisa. Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku potwierdził to w wynikach dopiero kilka tygodni później.
W dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną Wojsko Polskie, ok. 720 żołnierzy pod dowództwem kapitana Raginisa, stawiło opór ponad 30 tysiącom uzbrojonych w broń pancerną żołnierzy niemieckich, walczącym o przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza. Bitwa, z powodu dysproporcji sił, bywa nazwana "polskimi Termopilami". Nie chcąc się poddać, Władysław Raginis popełnił samobójstwo.
Prezes stowarzyszenia Wizna'39 Dariusz Szymanowski przyznał we wtorek w rozmowie z PAP, że napis na okolicznościowej płycie na Górze Strękowej został uzupełniony kilka dni temu, bez pozwolenia, w czwartek wieczorem, bo - jak powiedział - "nie wyobrażał sobie", by na 1 listopada, na święto Wszystkich Świętych na grobie kapitana nie było jego nazwiska.
Szymanowski mówi, że stowarzyszenie do tej pory nie odebrało jednak protokołu z tych badań, który jest podstawą do ubiegania się o uzupełnienie napisu. Mówi jednocześnie, że stowarzyszenie nie będzie składać do wojewody podlaskiego formalnych pism o zgodę na umieszczenie tego napisu, "bo nie ma to już sensu", a jedynie złoży zawiadomienie w tej sprawie i wyjaśni swoje działanie. Chce też prosić wojewodę, by mogło opiekować się tym miejscem.
Stowarzyszenie podkreślało od początku, że chce w godny sposób uhonorować kapitana Raginisa, który nie miał nigdy prawdziwego pogrzebu godnego bohatera, a jego ciało po śmierci było profanowane przez wroga. Szymanowski mówił już wcześniej PAP, że to w miejsce gdzie zginął kapitan Raginis ludzie przychodzili zawsze i stawiali znicze, a teraz wreszcie mogło się tam pojawić nazwisko kapitana. Szymanowski zamierza tam zapalić znicze w środę, w dzień zaduszny.
Pytany czy nie obawia się zarzutów, że stowarzyszenie działało niezgodnie z prawem i samowolnie umieściło napis bez zachowania procedur Szymanowski powiedział PAP, że były wcześniej ustne ustalenia i z wojewodą podlaskim i z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, że jeśli badania DNA potwierdzą, że badane szczątki należą do Władysława Raginisa, napis będzie mógł być uzupełniony.
Na tablicy w miejscu, gdzie 10 września 2011 roku z honorami pochowano szczątki bohaterów spod Wizny napisano, że spoczywają w tym miejscu żołnierze Wojska Polskiego Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", "heroiczni obrońcy odcinka Wizna w dniach 7-10.09.1939 roku, którzy oddali życie w obronie ojczyzny przed niemieckimi najeźdźcami". Znalazły się tam też teraz nazwiska i funkcje kpt. Władysława Raginisa oraz jego zastępcy porucznika Stanisława Brykalskiego, który był także dowódcą baterii artylerii.
W dniach 7-10 września 1939 roku pod Wizną Wojsko Polskie, ok. 720 żołnierzy pod dowództwem kapitana Raginisa, stawiło opór ponad 30 tysiącom uzbrojonych w broń pancerną żołnierzy niemieckich, walczącym o przeprawy w okolicach rzek Narew i Biebrza. Bitwa, z powodu dysproporcji sił, bywa nazwana "polskimi Termopilami". Nie chcąc się poddać, Władysław Raginis popełnił samobójstwo.
Na sprawę bitwy pod Wizną nieco inaczej patrzą młodzi historycy prowadzący badania w tej sprawie. W Instytucie Historii Uniwersytetu w Białymstoku książkę pt. "Wizna 1939" przygotowuje dr Tomasz Wesołowski. Twierdzi m.in., że faktyczne walki trwały krócej, część polskich żołnierzy uciekła z miejsca bitwy oraz że siły niemieckie zaangażowane w walki były znacznie (nawet dziesięciokrotnie) mniejsze niż powszechnie się przyjmuje. Także polskich żołnierzy było mniej, mówi o liczbie 650. Swoje tezy opiera przede wszystkim na badaniach źródeł niemieckich.(PAP)
Iza Próchnicka
kow/ tot/