Obchodzimy stulecie wielkiej wojny, stulecie powstania Legionów Polskich, a przede wszystkim stulecie powstania niepodległej Rzeczypospolitej. Legiony i odrodzona Polska tworzą klamrę dziejów – podkreśla prof. Andrzej Chwalba, autor najnowszej monografii Legionów Polskich.
Obchodzony w tym roku jubileusz niepodległej Polski był dla prof. Andrzeja Chwalby zachętą do napisania historii legendarnej formacji wojskowej. Jego zdaniem równie ważną motywacją było pragnienie ożywienia pamięci o Legionach. Autor na wstępie wspomina, że często jedynym skojarzeniem uczniów, związanym z Legionami, jest wiedza na temat Legionów Polskich we Włoszech. W jego opinii wiedza o charakterze Legionów oraz biografii ich żołnierzy i oficerów jest tym istotniejsza, że „bez znajomości historii napięć i konfliktów, przyjaźni i wrogości między politykami wywodzącymi się z trzech brygad Legionów nie zbliżymy się do zrozumienia fenomenu II Rzeczypospolitej”.
Monografia prof. Andrzeja Chwalby zawiera więc nie tylko zarys losów Legionów w latach 1914–1918, lecz i drugą część, w której autor opowiada „o werbunku, wyposażeniu, wizerunku społecznym legionistów, o sporach między brygadami, o posłudze medycznej oraz duchowej”. Całość stanowi więc pełny opis politycznych i wojskowych dziejów Legionów, ich żołnierzy oraz funkcjonowania oddziałów legionowych.
Międzywojenna popularność legendy legionowej sprawiała, że często zapominano o najbardziej dramatycznych momentach ich walki. Te znajdują swoje odbicie na kartach książki prof. Chwalby. Autor przypomina m.in., że już samo wstąpienie w szeregi tej formacji było dla wielu jej żołnierzy ogromnym niebezpieczeństwem. Legioniści pochodzący z Królestwa Polskiego byli przez Rosjan traktowani jako zdrajcy. Pisząc o jednym z pierwszych bojów I Brygady, autor opisuje jednego z oficerów z Warszawy, który „7 lutego 1915 r. został powieszony w Pilźnie koło Tarnowa. Oficjalnie Rosjanie podali, że za zdradę stanu. Pochowali go poza cmentarzem, by dać przykład innym, którzy by chcieli iść w jego ślady i zdradzić cesarza Rosji”.
„Nie byłoby legionistów bez strzelców, a strzelców bez założonego w 1908 r. w Galicji w zaborze austriackim tajnego Związku Walki Czynnej” – podkreśla prof. Chwalba. Tym samym przypomina, że Legiony stanowiły konglomerat wielu środowisk, często różniących się w zapatrywaniach na sprawę polską. Nie ograniczały się wyłącznie do zwolenników socjalizmu zgromadzonych wokół Józefa Piłsudskiego. Wszystkie łączyło jednak przekonanie o konieczności podjęcia walki zbrojnej o niepodległość w najbardziej dogodnym do tego momencie.
Na ich pragnienie walki nakładały się ambicje polskich polityków oraz interesy Wiednia i Berlina. Zwykle powszechnie kojarzony jest jedynie największy kryzys legionowy, który zakończył się aresztowaniem Piłsudskiego. Jednak już wcześniej Legiony były traktowane przez polityków państw centralnych jako formacja utrudniająca swobodę ich działań w kwestii przyszłości Polski. Jak podkreśla prof. Andrzej Chwalba, Piłsudski uważał, że już w 1916 r. powinien powstać rząd odrodzonej Polski, a Legiony powinny się stać zaczątkiem jej armii. „Legiony wykrwawiały się, a sprawa polska nie ruszyła z miejsca. Legioniści stali się w istocie nisko wynagradzanymi najemnikami” – podkreśla autor.
Ich nastroje pogarszał stosunek wielu oficerów austriackich, pod których dowództwem Legiony walczyły na froncie. Wielu z nich niechętnie patrzyło na odrębność Legionów wyrażającą się mundurami i polskim patriotyzmem. Polacy odpowiadali im w bardzo charakterystyczny sposób. „Czasem któregoś z nich cichcem dopadną i bez względu na jego szarżę z kwatery kopaniem wyleją, po mordzie schlastają, płazem po łbie zajadą” – pisał o pogardzie wobec Austriaków przyszły premier Kazimierz Świtalski. Z czasem dla najwyższych dowódców niemieckich i austriackich legioniści stali się, jak zauważał gen. Ludendorff, „świetnym żołnierzem”.
Wiele konfliktów politycznych z okresu II RP ma swoje korzenie w czasach epopei legionowej. Dotyczy to m.in. stosunków Józefa Piłsudskiego i Władysława Sikorskiego. Przyszły premier na uchodźstwie uważał, że „Legiony przyczynią się do rozwiązania sprawy polskiej w duchu trializmu jedynie dzięki ck monarchii”. Piłsudski złośliwie komentował: „Sikorski postawił na zdechłego konia”. Ten ciągnący się miesiącami spór, ostatecznie wygrany przez Piłsudskiego, który odrzucał koncepcje trialistyczne jako całkowicie oderwane od polskich interesów narodowych, sprawiał, że walka zwykłych żołnierzy i oficerów była jeszcze trudniejsza. „Długo w nocy nie mogłem zasnąć, dręczyła mnie bowiem niepewność, co się stanie z Polską po wojnie, czy my w ogóle co skorzystamy, czy też nie” – pisał jeden z oficerów w sierpniu 1916 r.
Cytowane przez autora wspomnienia żołnierzy i oficerów legionowych to w dużej mierze zapis rozczarowań i gorzkich refleksji spisywanych w najtrudniejszych momentach walk. Miały one swoje odbicie również w pieśniach legionowych i wierszach cytowanych przez prof. Chwalbę:
„Bo te krzyże berlińskie, medale wiedeńskie,
te cesarskie wdzięczności za śmiertelny bój,
dziś dzwonią nam na piersiach jak dzwonki błazeńskie,
na ubranym z ich woli w aresztancki strój”.
Powstawaniu tego i innych utworów sprzyjał „inteligencki” charakter Legionów. „7 listopada 1914 r. na 11 480 legionistów było 6085 legionistów z inteligencji”. Później społeczny przekrój Legionów bardziej odzwierciedlał podziały społeczne polskiego społeczeństwa. Innym fenomenem Legionów była służba w ich szeregach wielu kobiet, które ukrywały swoją płeć. Nazywano je „Grażynami” na cześć bohaterki powieści poetyckiej Adama Mickiewicza. W pierwszych miesiącach wojny pojawiały się nawet na pierwszej linii frontu. Później zakazano tego rodzaju praktyk. „Przez cały okres istnienia Legionów kobiety pracowały też w taborach, poczcie polowej, szpitalach i ambulatoriach. Przy Komendzie istniał Oddział Sanitarny. Niejeden legionista był zdziwiony obecnością tak wielu kobiet w szeregach” – podkreśla prof. Andrzej Chwalba.
W Legionach służyło również wielu Żydów. „Śladami Berka Joselewicza kroczcie za wolność Polski” – pisano w jednej z cytowanych przez autora odezw skierowanych do Żydów.
Zupełnie nieznana jest obecność w szeregach Legionów rodowitych Austriaków, Czechów, Słowaków i aż 96 Węgrów. „Byli to najwierniejsi przyjaciele Polski, sympatycy polsko-węgierskich klubów, wychowani w kulcie Wiosny Ludów, tradycji Legionu Polskiego z 1849 r. i pamięci Józefa Bema. Niektórych skłoniła do zaciągu postawa legionistów blokujących armii rosyjskiej dostęp na Węgry” – pisze prof. Chwalba. Motywy zaciągu nie zawsze były tak szlachetne. Legiony przyciągały też ludzi, którzy byli dalecy od wizerunku legionisty tworzonego w późniejszej propagandzie. „Tytuł do chwały I Brygady polega nie tylko na tym, że miała ona wielu rycerzy, ale że stworzyła atmosferę, w której surowiec ludzki, najróżniejszego autoramentu, przetapiał się na żołnierzy Polski Walczącej” – pisał we wspomnieniach jeden z legionistów.
Książka „Legiony Polskie 1914–1918” Andrzeja Chwalby ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Michał Szukała (PAP)