Na "polanie śmierci" w Starym Grodkowie, gdzie w 1946 roku potajemnie zamordowano grupę żołnierzy NSZ, odbyły się uroczystości upamiętniające 72. rocznicę zbrodni dokonanej przez UB i NKWD.
Uroczystości z udziałem kilkudziesięciu pocztów sztandarowych, w asyście wojska, odbyły się w miejscu, gdzie we wrześniu 1946 roku UB i NKWD potajemnie zamordowały kilkudziesięciu żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
Na ślady szczątków 30 zamordowanych w Starym Grodkowie osób trafili pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. Badacze IPN nadal poszukują szczątków kolejnych ofiar. Na "polanie śmierci" w obecności kilkuset osób, w tym rodzin zamordowanych, wmurowano kamień węgielny pod pomnik, który będzie przypominał o zdarzeniach sprzed 72 lat.
"Funkcjonariuszom UB i sowieckiej NKWD, którzy przygotowali zasadzkę i byli bezpośrednimi sprawcami tego morderstwa, zależało na tajemnicy. Zbrodni dokonano nocą, po podstępnym podaniu ofiarom środków nasennych. Barak wysadzono, ale ci, którzy przeżyli, byli wyłapywani i mordowani, a ich ciała potajemnie pogrzebano w bezimiennych grobach. Sprawcom wydawało się, że uda im się zetrzeć z kart historii i pamięci Polaków tych, którzy ośmielili się zbrojnie stawić czoła komunistom po 1945 roku. Swoją obecnością udowadniamy, że ich starania okazały się płonne. Zbrodnia wyszła na jaw, a my oddajemy cześć ofiarom nieludzkiego systemu" - powiedział prowadzący uroczystość Ryszard Szram, szef opolskiego Klubu Gazety Polskiej.
Masowe morderstwo na terenie poniemieckiego lotniska w Starym Grodkowie, do którego doszło jesienią 1946 roku, było częścią przygotowanej przez Urząd Bezpieczeństwa akcji pod kryptonimem "Lawina". Jej celem było Zgrupowanie Oddziałów Leśnych Narodowych Sił Zbrojnych VII Okręgu, dowodzonych przez kpt. Henryka Flamego ps. Bartek. Przy pomocy wprowadzonego do struktur NSZ agenta UB udało się namówić żołnierzy NSZ działających na Podbeskidziu do przyjazdu na Śląsk, skąd mieli być przerzuceni na Zachód. Po przybyciu do Starego Grodkowa kilkudziesięcioosobową grupę zakwaterowano w murowanym baraku, gdzie miała czekać na przerzut przez granicę Polski. W nocy zaminowany wcześniej barak wysadzono wraz z przebywającymi w nim ludźmi. Rannych dobito, a zbrodnię utrzymano w tajemnicy przez kilkadziesiąt lat. W ramach tej samej operacji w podobny sposób zgładzono inny transport żołnierzy NSZ w miejscowości Barut.(PAP)
autor: Marek Szczepanik
masz/ wus/