Prezydent Andrzej Duda zapalił w czwartek na pl. Piłsudskiego w Warszawie, w 37. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Światło Wolności - symbol pamięci o ofiarach stanu wojennego. Wierzę głęboko, że Polska nigdy nie zapomni o ofierze ludzi walczących w stanie wojennym - powiedział prezydent.
W czwartek przypada 37. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Zainicjowana przez Instytut Pamięci Narodowej kilka lat temu akcja społeczna "Ofiarom Stanu Wojennego. Zapal Światło wolności" nawiązuje do powszechnego na początku lat 80. gestu, jakim Polacy, ale też wielu mieszkańców Wolnego Świata wyrażało sprzeciw wobec brutalnej polityki władz PRL. "Aby dać wyraz solidarności z tysiącami internowanych i ich rodzinami, w oknach stawiano symboliczne świeczki" - przypomniał IPN.
Prezydent, wraz z prezesem IPN Jarosławem Szarkiem, dołożyli swoje znicze do innych, wcześniej ustawionych na placu Piłsudskiego w kształt krzyża.
Prezydent w trakcie wystąpienia podkreślił, że należy uczcić pamięć wszystkich tych, którzy w czasie stanu wojennego byli prześladowani i cierpieli. "Ale także tych, którzy po prostu walczyli, a dzisiaj już ich z nami nie ma, bo przez te 37 lat, które minęło zwyczajnie odeszli" - powiedział.
Zaznaczył, że tamte czasy to "wielki marsz do wolności", który "skończył się zwycięstwem roku 89, pierwszych wolnych wyborów do Senatu RP, i później dalej przemianami demokratycznymi, dzięki którym dziś mamy Polskę wolną, suwerenną, prawdziwie niepodległą, która jest naszym wielkim skarbem i w której - także dzięki tamtej ofierze - możemy się radować wolnością, swobodą i demokracją" - zaznaczył prezydent.
Jak dodał, "to jest to, co zawdzięczamy tamtym ludziom w tamtych chwilach". "I wierzę w to głęboko, że Polska nigdy nie zapomni o ich ofierze w tym w szczególności o ofierze życia tych, którzy wtedy polegli - cześć ich pamięci" - podkreślił Duda.
Zgromadzeni na pl. Piłsudskiego uczcili pamięć ofiar stanu wojennego chwilą ciszy, a także odmówieniem modlitwy różańcowej.
Anna Dąbrowska (76 lat) powiedziała PAP, że przyszła na pl. Piłsudskiego, ponieważ cała jej rodzina była po wojnie prześladowana, a jej rodzony brat został zabity w stanie wojennym. "Zatłukli go, jak wychodził z katedry, bili i nie patrzyli gdzie i jak, zamordowali mi brata" - podkreśliła.
"Dzisiaj, jak ja słyszę, że mają zmieniać nazwy ulic na działaczy komunistycznych i znowu rządzą komuniści, to mi serce krwawi. Ja byłam wychowana w biedzie, ale w patriotyzmie - Bóg, Honor Ojczyzna" - powiedziała.
IPN zwrócił uwagę, że do podobnego gestu jedności z Polakami w grudniu 1981 r. w odezwie do narodu wzywał Amerykanów prezydent USA Ronald Reagan. "Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia przynoszą dzielnemu narodowi polskiemu niewiele radości. Polacy zostali zdradzeni przez własny rząd. Ci, którzy nimi rządzą, oraz ich totalitarni sojusznicy obawiają się wolności, którą Polacy tak bardzo umiłowali. Na pierwsze przejawy wolności rządzący odpowiedzieli brutalną siłą, zabójstwami, masowymi aresztowaniami i utworzeniem obozów internowania" - mówił wówczas Reagan w bożonarodzeniowym orędziu. "Niech płomień milionów świec w amerykańskich domach będzie świadectwem, że światła wolności nie uda się zgasić" - podkreślał prezydent USA.
Dodano, że w akcie solidarności z cierpiącymi rodakami papież Jana Paweł II nakazał, by także w oknie Pałacu Apostolskiego w Watykanie pojawiło się symboliczne światełko. "Ojciec święty przez cały czas trwania stanu wojennego bacznie przyglądał się sytuacji w Polsce, wspierał działającą w podziemiu opozycję a na polu dyplomatycznym zabiegał o niezaognianie konfliktu i unikanie ofiar" - podał IPN.
Czwartek był we wszystkich polskich diecezjach dniem modlitw za ofiary stanu wojennego. Symboliczne lampki zabłysnęły też w oknach siedzib biskupich i parafii.
Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 r. Tego dnia od rana Polskie Radio i Telewizja Polska nadawały wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w który poinformował o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu dekretem Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
W wyniku stanu wojennego zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, a tysiące internowano, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe.
Władze komunistycznego państwa wprowadziły również oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej; zmilitaryzowano także najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Władze PRL spacyfikowały 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni "Wujek", gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO zastrzelili dziewięciu górników. (PAP)
autorki: Katarzyna Krzykowska, Edyta Roś
ksi/ ero/ pat/