Wykonaną z cegieł, głęboką na 135 cm skrytkę pod posadzką stodoły odkryto przypadkowo podczas prac porządkowych wz. z budową autostrady w Otwocku pod Warszawą. Sabina i Aleksander Smolakowie ukrywali tam podczas wojny Żyda Moshe Bajtla. Elementy skrytki trafią do Muzeum Historii Polski.
Wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma powiedział w piątek PAP, że o odkryciu skrytki poinformowała wnuczka Sabiny i Aleksandra Smolaków, Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Skrytka znajdowała się w stodole w gospodarstwie jej dziadków w Otwocku, w której podczas II wojny ukrywali oni Żydów. "Było to dla niej zaskoczeniem, ponieważ do tej pory rodzina uważała, że Moshe Bajtel, bo tak nazywał się ocalony przez państwa Smolaków, był ukrywany tylko na strychu" - powiedział PAP Szpytma. Dodał, że na znalezisko natrafiono podczas prac porządkowych związanych z oczyszczaniem terenu pod budowę autostrady.
Jak wyjaśnił Szpytma, okazało się, że to była to profesjonalna skrytka umiejscowiona pod powierzchnią stodoły. "Ze wstępnych oględzin wynika, że było to rezerwowe miejsce na ukrywanie się w szczególnie niebezpiecznych momentach. Informację o znalezisku przekazałem Muzeum Historii Polski, które gromadzi przedmioty związane z naszą historią do swej powstającej ekspozycji. Jednocześnie wysłałem ekipę filmową IPN, by udokumentowała wygląd kryjówki przed jej rozmontowaniem. To niesamowite znalezisko, wykonana z cegieł, ze stropem kryjówka, poniżej linii posadzki stodoły. Należy podkreślić, że w Otwocku wyjątkowo wielu Żydów zostało uratowanych przez Polaków podczas II wojny" - mówił.
Wnuczka Sprawiedliwych Joanna Bąk przyznała, że skrytka została odnaleziona zupełnie przez przypadek. "Mój dziadek zmarł w 1967 r. i przypuszczam, że od tego czasu nikt do tego miejsca nie zaglądał. Ta skrytka była ukryta i dopiero teraz przy sprzątaniu stodoły ją odnaleźliśmy. Dla mnie to był szok. To miejsce, w którym byłam tysiące razy, odwiedzając dziadków, i nie miałam świadomości, co się tam znajduje. I teraz dosłownie w ostatniej chwili udało się ją odnaleźć. Wejście do kryjówki było ukryte pod stosem drewna. Była tam taka skrzynka na stałe zrobiona i w tej skrzynce był zabity gwoźdźmi właz do tej kryjówki" - opowiadała.
"Od razu zostały zrobione zdjęcia i wysłałam do syna ocalonego pytanie, czy słyszał o tej kryjówce. Potwierdził, że słyszał o niej od ojca, ale nie miał wiedzy, gdzie się znajdowała. Pan Moshe uciekał z Treblinki właściwie dwa razy. Trafił tam wraz z rodziną z otwockiego getta. Raz uciekł już z samego obozu, kiedy przez chwilę wyłączono prąd w drutach kolczastych go ogradzających. Niestety został ponownie złapany i znów wysłany do Treblinki. Tym razem udało mu się uciec z transportu. Szedł nocami przez trzy doby i dotarł do domu moich dziadków, których znał jeszcze sprzed wojny. Ponieważ był w opłakanym stanie, babcia od razu dała mu ubranie dziadka i ukryli pana Moshe" - relacjonowała Bąk.
Jak mówiła, w domu oprócz dziadków i ich córki mieszkali jej pradziadkowie i dwóch braci babci, w sumie siedem osób, które ryzykowały życiem, pomagając. "Podstawowym miejscem ukrycia pana Moshe był strych, niewielka przestrzeń między sufitem a więźbą dachową, gdzie właściwie mógł głównie leżeć. Wieczorem kiedy wydawało się względnie bezpiecznie schodził na dół i spędzał czas z naszą rodziną. W odnalezionej skrytce ukrywał się zapewne w takich momentach wyjątkowego zagrożenia, ponieważ dom stał przy uczęszczanej trasie Warszawa-Lublin. W sumie dziadkowie ukrywali pana Moshe od lata 1942 do lata 1944 r. Po wojnie przeniósł się on do Łodzi, później wyjechał do Izraela, a następnie do Niemiec Zachodnich. Zmarł w 1997 r. W 2004 r. dziadkowie zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata" - powiedziała.
Elementy odnalezionej skrytki trafią do Muzeum Historii Polski. "To niezwykle rzadkie znalezisko. Pod stertą drewna znaleziono taką drewnianą +wypustkę+, z zewnątrz wyglądającą jak takie pudło z desek. Okazało się, że jest też klapa, pod którą ukazało się pomieszczenie. Udało nam się wymontować właz do tej skrytki, czyli tę drewnianą klapę z okuciami, fragment futryny, do której były zamontowane i kawałki drabiny, która była w środku. Wewnątrz pomieszczenie było obmurowane cegłami, na górze miało takie żeliwne sztaby jako wzmocnienie stropu, na których położono cegły, podłoga była klepiskiem. Skrytka ma długość ok. dwa metry, szerokość ok. 160 cm, głębokość ok. 135 cm" - wyjaśnił Łukasz Kubacki z działu wystawienniczego MHP.
Jak zaznaczył z punktu widzenia muzealnej kolekcji to wspaniały eksponat. "Teraz musimy jego elementy oczyścić i poddać konserwacji, bo drewno jest jednak w kiepskim stanie. Chcemy, by obiekt stał się częścią naszej wystawy stałej" - dodał Kubacki. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ itm/