Reduta Dobrego Imienia wyraziła w piątek radość z wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie. Sąd nakazał twórcom niemieckiego filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” m.in. przeprosiny Armii Krajowej za sugestie, jakoby współuczestniczyła w Holocauście.
Reduta Dobrego Imienia przekazała PAP komunikat dotyczący wyroku Sądu Okręgowego w Krakowie w sprawie z powództwa kpt. Zbigniewa Radłowskiego przeciwko twórcom serialu "Unsere Mütter, unsere Väter" ("Nasze matki, nasi ojcowie").
Reduta przypomniała, że w "filmie tym żołnierze Armii Krajowej zostali przedstawieni jako antysemici, a Armia Krajowa jako zbiorowisko zezwierzęconych bandytów. Film ten wzbudził zrozumiałe oburzenie wśród Polaków".
Pozew przeciwko twórcom filmu złożyli w 2013 roku kpt. Zbigniew Radłowski, żołnierz Armii Krajowej i więzień Auschwitz, oraz Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Reduta Dobrego Imienia od początku monitorowała i wspierała ten proces.
"Wyrok Sądu Okręgowego uwzględnia większość żądań Powodów, a w szczególności przeprosiny i zamieszczenie ich w TVP i telewizjach niemieckich, w których film był wyemitowany, oraz na stronach internetowych niemieckich telewizji. Sąd także nakazał zapłatę 20 tys. złotych zadośćuczynienia dla Kpt. Zbigniewa Radłowskiego" - napisano w komunikacie.
W ocenie Reduty "jednym z najistotniejszych skutków dzisiejszego wyroku jest uznanie legitymacji czynnej kombatantów i Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Oznacza to, że kombatanci AK, a także ich rodziny mają uprawnienie do występowania w obronie dobrego imienia Żołnierzy Armii Krajowej".
"Wyrażamy radość z takiego wyroku. Sędzia Kamil Grzesik wykazał się bezstronnością, fachowością i dążeniem docierania do prawdy. Trzeba zaznaczyć, że w ustnym uzasadnieniu Sąd zaznaczył, że wyrok nie jest ograniczeniem swobody twórczej" - czytamy.
Jak napisał w komunikacie prezes Reduty Dobrego Imienia Maciej Świrski, "szczególnie wzruszające podczas dzisiejszej rozprawy było wygłoszone na koniec słowo dziewięćdziesięcioczteroletniego Kapitana Zbigniewa Radłowskiego. Mówił on m.in., że w ciągu długiego życia nie był przygotowany na to, że będzie musiał w sądzie walczyć o prawdę historyczną. Nie wydawało mu się możliwe, żeby prawda o wydarzeniach historycznych, w których brały udział miliony Polaków, mogła być podważana" - głosi komunikat.(PAP)
autor: Wojciech Kamiński
wk/ wus/