Urodził się 27 maja 1876 r. w rodzinnym majątku w okolicach Witebska, ale najwcześniejszą młodość spędził w Kamieńcu Podolskim. Naukę rozpoczął w Petersburgu, brał także regularny udział w różnych akademickich spiskach i ulicznych manifestacjach, jakie pod koniec XIX w. wybuchały w stolicy imperium.
Kiedy studiował nauki przyrodnicze, zaproponowano mu udział w ekspedycjach badawczych na Kaukaz, w okolice Bajkału, a nawet do Japonii i Indii. Po powrocie z wyprawy nie zaprzestał jednak udziału w manifestacjach. Namierzany przez ochranę, nie chcąc trafić na Syberię tym razem jako więzień, uciekł z Rosji i kontynuował studia na paryskiej Sorbonie.
Kiedy skończył studia, podjął pracę na Uniwersytecie Technicznym w syberyjskim Tomsku. Za uczestnictwo w protestach podczas wojny rosyjsko-japońskiej został jednak zatrzymany i – zgodnie z ówczesnym prawem wojennym – skazany na karę śmierci, zamienioną ostatecznie na półtora roku więzienia, którą odsiedział. Kiedy opuszczał celę, w 1905 r. przez Rosję – Polskę zresztą także – przechodziła pierwsza fala rewolucyjna. Być może w towarzyszącym jej zamieszaniu udało mu się zniknąć z oczu służb policyjnych i osiąść w Kijowie.
Antybolszewizm Ossendowskiego
Początkowo pracował na budowie, później zarabiał na życie dziennikarstwem. W tej roli często bywał w Petersburgu, miał więc okazję widzieć narodziny bolszewizmu, przeciwko któremu odruchowo buntował się od początku. W Petersburgu zobaczył również samą rewolucję, pierwsze represje i krew na ulicach. W 1918 r. uciekł z Petersburga. Znów na Syberię, gdzie przyłączył się do „białej” armii Aleksandra Kołczaka. Jego antybolszewizm stał się niemal obsesyjny.
Nie do końca wiadomo, jak do tego doszło, ale w tym czasie przekazał Amerykanom tzw. dokumenty Sissona, świadczące o tym, że przyjazd Lenina był zorganizowany przez rząd niemiecki, a także o tym, że właśnie z Niemiec płynęły pieniądze na pierwszą fazę rewolucji.
Ossendowski w Mongolii
Po klęsce Kołczaka Ossendowskiemu udało się dotrzeć do Mongolii. Nie bez przygód – swoją samotną zazwyczaj podróż po syberyjskich bezdrożach opisał w swojej bodaj najgłośniejszej książce „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”. Pisał tam: „Przybywszy do tego miasta [Urga, dziś Ułan Bator – przyp. aut.], od razu pogrążyliśmy się w wir namiętnej polityki. Właśnie powstało poruszenie wśród Mongołów doprowadzonych do rozpaczy uciskiem chińskich władz, które pastwiły się nad nimi. Rosyjscy koloniści podzielili się na partie i prowadzili z sobą zażarty spór, w Mongolii Wschodniej na czele rosyjsko-mongolskich wojsk walczył z Chińczykami buddysta, Niemiec, rosyjski generał, baron Ungern von Sternberg, broniący niepodległości Mongolii i cesarskich praw +Żywego Boga+. Rosyjscy oficerowie-uciekinierzy skupiali się w oddziały, przygotowując powstanie przeciwko bolszewikom na Syberii; mongolskie władze na ogół bardzo przychylnie patrzyły na te oddziały, lecz za to chińscy urzędnicy prześladowali i gnębili Rosjan, a wraz z nimi innych cudzoziemców. Sowiecki rząd, zaniepokojony mobilizacją Rosjan-uciekinierów, posuwał coraz dalej w głąb Mongolii swoje wojska, a chińscy gubernatorzy chętnie wchodzili w jakieś tajne umowy z bolszewickimi komisarzami”.
W rzeczywistości baron nazywał się Roman Ungern-Sternberg i był dowódcą Azjatyckiej Dywizji Konnej, która rzeczywiście do 1921 r. bardzo skutecznie walczyła z bolszewikami. Ossendowski zapomniał jednak dodać, że miał on przydomek „Krwawy Baron” lub w innej wersji „Szalony Baron”, a to z powodu wielu mordów, okaleczeń i rabunków, jakich dokonywał. Po jego śmierci, a zginął rozstrzelany przez bolszewików właśnie w 1921 r., w Mongolii zarządzono modlitwy za jego duszę, dodając, że „z pewnością będą one potrzebne”.
„Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” Ossendowskiego
Nie do końca wiadomo, jaką rolę spełniał u jego boku Ossendowski, a niewiedza ta dała początek legendom głoszącym, iż Polak jedyny znał lokalizację zrabowanych przez barona kosztowności. Pewne jest natomiast, że pisarz nie był świadkiem śmierci Ungerna. Już bowiem w 1920 r. przebywał w Nowym Jorku, gdzie kończył pisanie „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”.
I to właśnie ta książka, a nie legendarne skarby rosyjsko-niemieckiego arystokraty, przyniosła Ossendowskiemu fortunę i sławę. Od momentu ukazania się w 1922 r. w Nowym Jorku i rok później w Londynie i w Warszawie została przetłumaczona na dziewiętnaście języków, a Ossendowski był w recenzjach zestawiany z Karolem Mayem czy Rudyardem Kiplingiem.
Powrót Ossendowskiego do Polski
Na początku lat dwudziestych powrócił do Polski. Pomnażał fortunę zakrojoną na szeroką skalę działalnością wydawniczą. Wydał kilkadziesiąt książek podróżniczych i reportaży z rozlicznych podróży, m.in. do Afryki, Azji, ale również i po bezdrożach II Rzeczypospolitej.
Ossendowski o Leninie
Ossendowski był znienawidzony przez komunistów za wydaną w 1930 r. powieść biograficzną o Włodzimierzu Leninie. Demaskował w niej rewolucję październikową i jej przywódców. Drugą książką, która wpłynęła na nienawiść komunistów do pisarza, były wspomnienia z Rosji z lat 1917–1920, w których opisywał zbrodnie bolszewików.
Zmarł 3 stycznia 1945 r. w Grodzisku Mazowieckim. Śmierć najprawdopodobniej zaoszczędziła mu cierpień z rąk NKWD, które dopuściło się nawet rozkopania jego grobu, aby potwierdzić, czy pisarz rzeczywiście umarł.(PAP)