Oficer Ludowego Wojska Polskiego, wziął udział w zdobyciu Berlina w 1945 r.
Pochodził z ziemiańskiej rodziny osiadłej na polskich kresach wschodnich. Po 17 września 1939 r. znalazł się na terenach zajętych przez ZSRR. Działał w ruchu partyzanckim na Wołyniu i Polesiu, a w marcu 1944 r., gdy na te tereny ponownie wkroczyła Armia Czerwona, wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego. Został przydzielony do 6 batalionu pontonowo-mostowego (nazwanego na początku 1945 r. warszawskim) i wraz z nim forsował Wisłę oraz Odrę.
27 lutego 1945 r. był jednym z żołnierzy, którzy pod niemieckim ostrzałem wbili nad Odrą w Czelinie polski słup graniczny.
Brał udział w zdobyciu Berlina.
Tak ten moment po latach wspominał: „W ciągu dwóch dni walk w centrum Berlina Sowieci stracili blisko 200 czołgów! Każdy z nas musiał mieć oczy wokół głowy, samodzielnie myśleć, jak się bronić i nie dać się zabić. Po zlikwidowaniu gniazd oporu, z podziemi wychodziły niemieckie dzieci, siedmio-, dziesięcioletnie, czarne od pyłu, i błagały o chleb. Dawaliśmy im suchary. Nie myśleliśmy wtedy, że nasze dzieci mordowane były w Auschwitz lub na Majdanku. Mieliśmy rachunki krzywd, ale nie zdarzyło się, by któryś z polskich żołnierzy strzelał do nieuzbrojonego cywila, a tym bardziej dziecka”.
Po zakończeniu II wojny światowej Kalinowski ukończył Oficerską Szkołę Saperów w Lublinie i brał udział w akcji rozminowania kraju.
W 1951 r. został przeniesiony do Sztabu Generalnego, a następnie do Dowództwa Marynarki Wojennej, gdzie objął obowiązki szefa wydziału rozpoznawczego.
W 1959 r. ukończył słynną „woroszyłówkę” - Wyższą Akademię Wojskową im. K. Woroszyłowa w Moskwie, a po powrocie do Polski Wojskową Akademię Polityczną.
Doszedł do stanowiska dowódcy Bazy Marynarki Wojennej w Świnoujściu, a w 1980 r. przeszedł w stan spoczynku.
Udzielał się w organizacjach kombatanckich: był sekretarzem, a następnie do końca życia prezesem Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych.
jkrz/