19 listopada 1911 r. drużyna piłkarska Polonii Warszawa zagrała pierwszy mecz z Koroną Warszawa - przegrała 3:4. Kiedy kraj przeżywał rozkwit – to samo spotykało klub. Gdy źle działo się z Polską – Polonia też szła na dno - przypomniał scenarzysta i dramaturg Doman Nowakowski.
"Klub z ulicy Konwiktorskiej jest wyjątkowy, jego wzloty i upadki to echo historii stołecznego miasta, dla tych, którzy umieją je usłyszeć" - powiedział PAP Stefan Szczepłek, dziennikarz i pasjonat piłki nożnej. "Najstarszy klub w Warszawie jest lustrem polskiej historii" - podkreślił.
"Gdy gdzieś na świecie mówiłem, że jestem warszawiakiem, to bardzo często pytano mnie o Polonię. Nie o Legię czy Gwardię - drużyny wojskową i milicyjną - lecz właśnie o Polonię. Bo to jest prawdziwie warszawski - normalny a jednocześnie niezwykły, wyjątkowy klub" - powiedział PAP Janusz Zaorski reżyser m.in. "Piłkarskiego pokera". "To, że wielka dama światowego sportu, Irena Szewińska była od początku do końca kariery zawodniczką Polonii też o czymś świadczy" - przypomniał.
O wierności "Czarnym Koszulom" napisał powieść Adam Bahdaj. "Dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion Polonii" - czytamy w książce. W "Do przerwy 0:1" Bahdaj pokazał prawdziwy obraz nędzy PRL-u.
"Bohaterowie książki mieszkają w ruinach, wiedzą co to bieda. Trenerem Paragona, głównego bohatera, jest gracz Polonii Warszawa skazanej za komuny na niebyt tak jak Cracovia – bo w stolicy miała rządzić wojskowa Legia i milicyjna Gwardia, zaś w Krakowie milicyjna Wisła. To była rzecz w literaturze powojennej wyjątkowa" - powiedział PAP dramaturg i scenarzysta Wojciech Tomczyk, który, odbierając w 2018 r. Nagrodę Literacką Biblioteki Narodowej "Skrzydła Dedala" za sztuki teatralne zebrane w tomie "Dramaty", wyznał publicznie, że "jest kibicem trzecioligowej Polonii Warszawa".
Niestety, w serialowej i filmowej adaptacji powieści Bahdaja, wyreżyserowanej przez Stanisława Jędrykę według scenariusza Bahdaja, nazwa Polonia się nie pojawia.
Pierwszy mecz rozegrano na Agrykoli. Dwa dni wcześniej w "Kurjerze Polskim" pojawiła się pierwsza wzmianka o nowej drużynie: "publiczny match piłki nożnej między obozami Warszawskiego Koła Sportowego, Koroną I a Polonją I. Początek w niedzielę o godz. 2 m. 15 po południu".
Jeszcze wcześniej, w październiku 1911 roku, w mieszkaniu rodziny Gebethnerów przy ulicy Zgoda, odbyło się zebranie założycielskie. Dwie funkcjonujące w Warszawskim Kole Sportowym gimnazjalne drużyny - Stella ze szkoły Emiliana Konopczyńskiego przy ul. Kopernika 34 i Merkury ze Szkoły Zgromadzenia Kupców na rogu Prostej i Waliców - postanowiły się połączyć. Za tą fuzją stał kapitan trzeciej drużyny – Korony ze Szkoły Ziemi Mazowieckiej przy Śniadeckich 8 - Wacław Denhoff-Czarnocki, późniejszy legionista Piłsudskiego. To on wymyślił nazwę Polonia - czyli Polska po łacinie.
"W czasach zaboru rosyjskiego nadanie takiej nazwy drużynie było wyjątkowym aktem patriotyzmu i odwagi" - ocenił Stefan Sieniarski w publikacji "Kolejowy Klub Sportowy +Polonia+: 70 lat Czarnych Koszul" (1984).
"Na razie jednak gracze ci z wielkim, może nawet zbytnim temperamentem wyglądali jak automobile spłoszone, bez szoferów, a posiadający przy tym dobrą fizyczną budowę, byli niebezpieczni nie tylko dla goalu +Korony+, ile dla kości jej graczy" - relacjonował pierwszy mecz "Sport Powszechny". "Polonja I jako drużyna przed miesiącem zaledwie utworzona, wykazała względnie znaczne zgranie oraz zasób zdolności, który pozwala wróżyć, iż przy usilnym treningu, w bardzo krótkim czasie zajmie przodujące miejsce między drużynami warszawskimi" - ocenił dziennikarz gazety "Sport".
"Jako barwy drużyny przyjęliśmy barwy narodowe, kolor biały i czerwony, ale wiedząc, iż kolory te, ze względu na +opiekę+ władz rosyjskich będą niedopuszczalne, dodaliśmy do naszych koszulek kolor czarny" - napisał w książce "Młodość wydawcy" (1977) Jan Gebethner.
Czarne Koszule, w których piłkarze Polonii występują już ponad sto lat, według przekazów z dziada pradziada, miały wyrażać żałobę po utraconej przez Polskę niepodległości. Piękna legenda nie ma jednak pokrycia w prozaicznych faktach. Janusz Mück, jeden z założycieli Polonii - późną jesienią 1912 lub na początku 1913 roku - pojechał do Łodzi, bo tam w sklepach pojawiły się koszulki sportowe. Znalazł jedynie czarne z białymi kołnierzykami i mankietami, kupił więc co było. Jego relację zamieścił Jacek C. Kamiński w książce "100 lat KS Polonia Warszawa, 1911–2011".
"W pierwszych latach niepodległej Polski Polonia była już znana, akceptowana i najbardziej popularna. Mecze z udziałem +Czarnych Koszul+ ściągały najwięcej publiczności" – napisał w "Encyklopedii klubów sportowych Warszawy i jej najbliższych okoli w latach 1918-1939" historyk Robert Gawkowski.
Klub skupiał ludzi o różnych poglądach politycznych i wyznaniach religijnych. Rodzina Lothów była protestancka, Michał Hamburger był z pochodzenia Żydem, Władysław Szczepaniak gorliwym katolikiem.
Piłkarz Polonii, a następnie trener Jerzy Bułanow - Rosjanin, który po puczu bolszewickim w 1917 r. uciekł z rodziną do Polski - w Polonii grało również trzech braci Bułanowa - o swojej pracy szkoleniowej powiedział: "Zadaniem moim będzie nie tylko wychowanie dobrego piłkarza, ale i kulturalnego sportowca".
Jerzy Bułanow miał też ambicje literackie. Napisał dwie powieści: "Prawo pięści" i "Złoto i marmur". "Nie była to jednak wybitna lektura. Przygodowe romanse w stylu dzisiejszych harlekinów" – ocenił Gawkowski. "W 1932 roku Bułanow zamieścił w tygodniku "Stadion" swoją wizję przyszłości, w której przewidywał powstanie telewizji i internetu" - przypomniał w artykule "Jerzy Bułanow – Rosjanin kapitanem reprezentacji Polski" Radosław Przybysz na stronie TVP Sport (2020).
Pierwszy prezes klubu i kapitan drużyny piłkarskiej, Tadeusz Gebethner, żołnierz wojny polsko-bolszewickiej i Powstania Warszawskiego, księgarz i wydawca podczas niemieckiej ukrywał w swoim domu żydowską rodzinę, znalazł się w gronie Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Jednym z kolejnych prezesów Polonii był pastor August Loth, ewangelicki proboszcz parafii Trójcy Świętej. Przez 11 lat, do wybuchu II wojny światowej, funkcję tę piastował generał Kazimierz Sosnkowski, minister spraw wojskowych. To on, podczas Walnego Zgromadzenia w 1934 roku powiedział: "Polonia stawia sobie za cel być wzorem dobrych zwyczajów etyki sportowej". Przestrzegał, "by nie gonić za rekordami za wszelką cenę zapominając o fair play".
"Chcemy, aby słowa +członek Polonii+ były równoznaczne dla każdego z pojęciem stuprocentowego dżentelmena i sportowca bez skazy" - podkreślał płk Erazm Więckowski wiceprezes klubu.
W albumie "Kolejowy Klub Sportowy +Polonia+: 70 lat Czarnych Koszul" jest fotografia fragmentu trybuny głównej na stadionie przy ul. Konwiktorskiej 6, wykonana podczas meczu. Widać na niej m.in. wszechstronnego sportowca Wacława Kuchara, dziennikarza sportowego Stefana Sieniarskiego i aktora Lecha Ordona.
"Gdyby fotoreporter przesunął obiektyw w lewo lub w prawo, być może na zdjęciu znalazłyby się inne znane postacie. Adolf Dymsza, który grywał w drugiej drużynie Polonii, zapewne Marian Łącz, o ile sam nie grał lub nie był zajęty próbami w Teatrze Polskim. Albo jego żona, aktorka Halina Dunajska, trzymająca na rękach małą Laurę, po latach znaną aktorkę. Może amant Jerzy Pichelski, partner Hanki Ordonówny z filmu +Szpieg w masce+. Albo Michał Issajewicz +Miś+, uczestnik zamachu na kata Warszawy Franza Kutscherę" - napisał Stefan Szczepłek ("Rzeczpospolita",2012).
"Średnia wieku dżentelmenów na zdjęciu była dość zaawansowana. Niektórzy pamiętali przewrót majowy, a pogrzeb Marszałka to już chyba wszyscy. Polonia zawsze kojarzyła się z tradycją, nic więc dziwnego, że ktoś (bodajże Jacek Gmoch) powiedział: jak ci ludzie odejdą, to Polonia nie będzie miała kibiców" - dodał Szczepłek.
"Jeżeli spojrzeć na przekrój sportowców i sympatyków Polonii, to dominowali wśród nich starzy warszawiacy, bardzo przywiązani do swojego klubu i do stołecznych tradycji. Ja pochodzę ze Lwowa i przed wojną sympatyzowałem z tamtejszą Pogonią, klubem numer jeden, skupiającym starych lwowiaków. Było to środowisko podobne do tego z Konwiktorskiej" - wspominał Kazimierz Górski. "W Legii grałem 8 lat, potem zostałem jej trenerem, ale związki z klubem wojskowym nie miały tak bliskiego charakteru jak te łączące mnie z Polonią. I dlatego w sercu zostałem polonistą" - podkreślił legendarny trener piłkarski.
W reprezentacji Polski, która 18 grudnia 1921 roku rozegrała w Budapeszcie pierwszy mecz międzypaństwowy z Węgrami, znalazło się dwóch piłkarzy Polonii - bramkarz Jan Loth i obrońca Artur Marczewski. W tym samym roku w pierwszych rozgrywkach o mistrzostwo Polski "Czarne Koszule" zajęły drugie miejsce, za Cracovią.
Stadion Polonii, obliczony na 10 tys. widzów, przy Konwiktorskiej 6 oddano do użytku w 1928 roku.
Podczas mistrzostw świata we Francji, w roku 1938 kapitanem reprezentacji Polski był Władysław Szczepaniak. Piłkarzami Polonii byli m.in. Adolf Dymsza i Feliks Konarski, późniejszy autor słów "Czerwonych maków na Monte Cassino".
"Klub z taką przeszłością nie miał w komunistycznej Polsce szans nie tylko na rozwój, ale i na godne życie. Poloniści nie mogli grać na swoim boisku, ponieważ podczas powstania przeorały je gąsienice niemieckich tygrysów. W roku 1946 decydujący mecz o tytuł mistrza Polski rozegrany więc został na stadionie Wojska Polskiego" - przypomniał Stefan Szczepłek.
"Wielki dzień Czarnych Koszul. Drużyna z gruzów piłkarskim Mistrzem Polski. Stało się!" - napisał Express Wieczorny 1 grudnia 1946.
"Po zdobyciu tytułu mistrza Polski o Polonii pisano +Feniks z popiołów+. Ale to nie trwało długo. W czasie poszukiwań szpiegów i dywersantów, zimnej wojny i ciągłego zagrożenia ze strony odwetowców władza ludowa wolała postawić w Warszawie na kluby pewniejsze ideologicznie, wojskowe i milicyjne" - napisał Szczepłek.
"Wkrótce zmieniono nawet nazwę Polonii na Kolejarz. W roku 1952 piłkarze zdobyli Puchar Polski, ale spadli z ligi. Na 42 lata. Tułali się po drugich i trzecich ligach, a mimo to stadion przy Konwiktorskiej pozostawał salonem Warszawy, której już nie było" - podkreślił.
"W Warszawie na Polonię idzie się jak do kościoła" - ocenił Andrzej Roman, pisarz i dziennikarz sportowy.
"Nie tylko Adam Bahdaj kochał się w Polonii. Grali w tym klubie literaci i dziennikarze Jerzy Górzański oraz Krzysztof Mętrak" - przypomniał Szczepłek.
Doman Nowakowski w sztuce "Czarne serca", wystawianej na stulecie Polonii w Teatrze Kamienica Emiliana Kamińskiego, przedstawił dylematy stołecznych kibiców - iść na Konwiktorską, by zobaczyć Warmię Grajewo i Wigry Suwałki, czy na Łazienkowską, gdzie bywał Feyenoord i AC Milan. Dzieci i wnuki polonistów postawione przed takim wyborem sprzeniewierzały się rodzinnym tradycjom.
W serialu "Dom" Jana Łomnickiego według scenariusza Andrzeja Mularczyka i Jerzego Janickiego Kostek Bawolik jest piłkarzem Polonii, walczący o odrodzenie klubu. Polonia pojawiła się też w kultowym komiksie Papcia Chmiela (Henryka Chmielewskiego) pt. "Tytus, Romek i A'Tomek".
"Polonia Warszawa, której z przedwojennej jeszcze tradycji kibicuje warszawska inteligencja, warszawskie mieszczaństwo, stała się ubogim klubem kolejarskim i mimo poparcia najlepszych w stolicy, najbardziej oddanych i ofiarnych kibiców, jest żałośnie słaba, w rozgrywkach piłkarskich nie potrafiąc się utrzymać nawet w drugiej lidze" - napisał w 1978 r. w paryskiej "Kulturze" Bolesław Sulik w artykule "Z tarczą i na tarczy". "Jest bowiem osobliwością stosunków społecznych w polskim sporcie, że kluby silne, bogate w sukcesy, nie zawsze są popularne, a niektóre kluby podupadłe, bez wybitnych zawodników i bez szczęścia, w starych ośrodkach miejskich jak Warszawa, Kraków lub Poznań, przyciągają wciąż rzesze emocjonalnych, wiernych kibiców" - wyjaśnił.
"Polonii kibicują więc ludzie przyzwyczajeni do bronienia przegranych spraw, dla których pewne zasady są po prostu ważniejsze od tryumfów i nagród" - ocenił Wojciech Orliński (Gazeta Wyborcza, 2007).
"Polonia odrodziła się po roku 1989, kiedy zaczęło być normalnie. W roku 1994 wróciła do ekstraklasy" - napisał Stefan Szczepłek. "Klub kupił poseł Marek Wielgus, po nim Janusz Romanowski, przyszedł Jerzy Engel, który przyprowadził Emmanuela Olisadebe, Dariusz Wdowczyk, sponsorem został STOEN i w ostatnim roku XX wieku Polonia zdobyła tytuł mistrza Polski. Po 54 latach. Ale mecz eliminacyjny do Ligi Mistrzów z Panathinaikosem musiała rozgrywać w Płocku. Stadion Polonii do Europy nie pasował" - przypomniał.
"Nieustannie zaskakiwały mnie zdarzenia łączące drużynę z Konwiktorskiej z losami naszej ojczyzny i ważnymi momentami w jej historii. Dlatego przypomniałem w tekście takie kwestie jak walka o polskość Lwowa w 1918 r., plebiscyt na Śląsku, przewrót majowy czy – z bliższych nam czasów – rządy Gomułki i dekadę Gierka. Wniosek nasuwał się następujący: kiedy kraj przeżywał rozkwit – to samo spotykało klub. Gdy źle działo się z Polską – Polonia też szła na dno. Przecież w latach 80. na rozpadających się trybunach ostała się garstka najwierniejszych kibiców. Tymczasem po upadku komunizmu Czarne Koszule wróciły do ekstraklasy i zdobyły mistrzostwo" - opowiadał o pisaniu sztuki "Czarne serca" Doman Nowakowski Jackowi Cieślakowi z "Rzeczpospolitej".
"W mojej sztuce nie bez powodu kilkakrotnie pada zdanie: Polonia znaczy Polska" - podkreślił.
W piątek wieczorem o godz. 19.11 - to nawiązanie do roku powstania klubu - rozpocznie się trzecioligowy mecz Polonii Warszawa z Wissą Szczuczyn. Wynik 3:4 nie jest brany pod uwagę.
Paweł Tomczyk (PAP)