50. rocznica uratowania zasypanego Alojzego Piontka, górnika z zabrzańskiej kopalni Rokitnica zasypanego po wstrząsie, a ocalonego po siedmiu dniach akcji ratowniczej, przypadnie 30 marca.
Był to rekord czasu trwania skutecznej akcji ratowniczej w polskim górnictwie węgla kamiennego. Jest on często podawany w czasie trwania działań ratowniczych pod ziemią za przykład, że w ich trakcie nie należy tracić nadziei.
W środę, w 50. rocznicę katastrofy kopalni Mikulczyce-Rokitnica, kwiaty na grobie zmarłego 29 października 2005 r. Piontka, znajdującym się w zabrzańskiej dzielnicy Rokitnica, złożył premier Mateusz Morawiecki.
Do rocznicy katastrofy nawiązał też w ostatnich dniach klub sportowy Górnik Zabrze, któremu uratowany kibicował, a o którego mecz Piontek dopytywał w chwilę po uratowaniu nie zdając sobie sprawy, że zakończył się on już kilka dni wcześniej.
Jak przypomina klub co roku na swoich stronach, 23 marca 1971 r. o godzinie 16.06 w ówczesnej kopalni Mikulczyce-Rokitnica nastąpiło silne tąpnięcie górotworu. Zawalony i zasypany został chodnik eksploatacyjny pokładu 508 na poziomie 780 metrów. W miejscu zawału pracowało wówczas 19 górników.
Grupie ratowników udało się szybko dotrzeć i uratować ośmiu górników. Poszukiwania pozostałych jedenastu stały się jednak długotrwałe wobec konieczności ręcznego przekopywania zawału. W kolejnych dniach ratownicy odnajdywali kolejne zwłoki, tracąc stopniowo nadzieję, że uda im się odnaleźć kogoś żywego (ostatecznie zginęło w tej katastrofie 10 górników).
30 marca po 158 godzinach poszukiwań udało się im jednak odnaleźć żywą osobę. Był to 37-letni Alojzy Piontek, który pod ziemią spędził niemal tydzień. Zgodnie z późniejszymi ustaleniami, przyciśnięty po zawale styliskiem górniczej łopaty, przepiłował je oderwaną od górniczej lampy blaszką, a następnie przeczołgał się do zachowanej ciasnej wnęki.
Piontek relacjonował później, że przeżył, bo pił mocz, oddany do kasku, ranił sobie usta, aby połykać krople krwi oraz że tracił przytomność, nie zdając sobie sprawy z upływu czasu.
Zabrzański klub piłkarski przypomina, że odnaleziony Piontek był w na tyle dobrej formie, że miał szybko zacząć pytać ratowników o mecz Górnika Zabrze z Manchesterem City w 1/4 finału rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów z 24 marca, nie wiedząc, że zakończył się on kilka dni wcześniej (po wynikach 2:0, 0:2 i 1:3 miejscowy klub ostatecznie nie przeszedł wówczas do półfinału).
„Dzięki tej historii poszkodowany górnik, który wytrwał tyle dni pod ziemią, zyskał wielką sympatię wśród wielu Polaków, a także wśród wszystkich związanych z Górnikiem Zabrze. Dowodem tego była m.in. wizyta przy jego szpitalnym łóżku delegacji Górnika na czele ze Stanisławem Oślizło i Włodzimierzem Lubańskim” – wskazuje na swoich stronach internetowych zabrzański Górnik.
Historia Alojzego Piontka ma stać się częścią wystawy o katastrofach górniczych i podziemnych akcjach ratowniczych, przygotowywanej przez zabrzańskie Muzeum Górnictwa Węglowego w kompleksie Sztolnia Królowa Luiza. Miejscem wystawy będzie budynek maszyny wyciągowej Prinz Schoinach na terenie dawnej kopalni Luiza przy ul. Wolności w Zabrzu.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ je/