50 lat temu, 23 października 1971 r., zakończył się ostatni proces członków organizacji „Ruch”, najważniejszej formacji antykomunistycznej lat sześćdziesiątych. Tworzyli ją weterani AK oraz młode pokolenie, dorastające już w PRL, ale kierujące się wzorami Polskiego Państwa Podziemnego.
W Czechowicach-Dziedzicach upamiętniono w niedzielę ofiary pożaru w Rafinerii Czechowice. 50 lat temu, w wyniku tego najtragiczniejszego pożaru przemysłowego w historii Polski, zginęło 37 osób, a 106 zostało ciężko poparzonych.
Na Wybrzeżu – szczególnie w Trójmieście – pamięć Grudnia ’70 była żywa. Już w trakcie strajków z początku 1971 r. (zwłaszcza styczniowych) do najważniejszych żądań oprócz realizacji postulatów z grudnia 1970 r. należało wyciągnięcie wniosków personalnych wobec winnych tragicznych wydarzeń oraz ogłoszenia listy zabitych. Kolejną okazją do zamanifestowania pamięci o zamordowanych oraz upomnienia się o ukaranie odpowiedzialnych za ich śmierć stało się obchodzone w PRL z wielką pompą „robotnicze święto”, czyli 1 maja.
W okresie Polski Ludowej najpierw Urząd Bezpieczeństwa, a później Służba Bezpieczeństwa interesowały się właściwie wszystkimi aspektami życia. Nie mogło być inaczej w przypadku Święta Zmarłych. To dwudniowe święto (1 listopada zmarłych świętych, a dzień później – w Dzień Zaduszny – wszystkich zmarłych) w okresie Polski Ludowej skrócono do jednego dnia, zmieniając zresztą radosny charakter 1 listopada.
49 lat temu doszło do pożaru w Rafinerii Nafty w Czechowicach-Dziedzicach koło Bielska-Białej, w którym zginęło 37 osób. Rocznica przypada w piątek. Przyczyną tragedii było piorun, który uderzył w element zbiornika. Tragedię upamiętnia pomnik w centrum miasta.
Kiedy blisko pół wieku temu, po tragicznych wydarzeniach Grudnia ’70, miejsce Władysława Gomułki w fotelu I sekretarza KC PZPR zajął Edward Gierek, szybko okazało się, że nowy przywódca to także nowy styl uprawiania polityki. Jedni z pierwszych przekonali się o tym osobiście szczecińscy stoczniowcy. Czy jednak wynikało z tego coś konkretnego?