Potomkowie Bismarcka wyrazili „niewymowny smutek” z powodu zmiany nazwy sali w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Niemiec, która nosiła imię pierwszego kanclerza Rzeszy. Zarzucili oni szefowej MSZ Annalenie Baerbock brak świadomości historycznej.
W niemieckim Ministerstwie Spraw Zagranicznych w listopadzie zmieniono nazwę legendarnej Sali Bismarcka, w której co rano spotykają się najważniejsi dyplomaci. Zamiast tego nadano jej nazwę Sala Jedności Niemiec.
"Teraz potomkowie (Bismarcka) wysuwają poważne zarzuty wobec minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock" - poinformował w piątek portal dziennika "Bild".
"My, rodzina Bismarcków, jesteśmy zbulwersowani i niewymownie smutni, że nasza własna historia i nasz własny kraj są traktowani w ten sposób" - napisał Alexander von Bismarck w publicznym oświadczeniu. Stoi on na czele stowarzyszenia "v. Bismarck'scher Familienverband", które podtrzymuje pamięć o słynnym przodku i wielu innych wybitnych członkach rodziny.
Alexander von Bismarck zarzucił Baerbock "brak świadomości historycznej". Jest "moralizatorską minister spraw zagranicznych" i jako taka "zawiodła na swoim stanowisku". Minister "przekręca historię", zmieniając nazwę sali - zauważył Bismarck. "Każda osobowość z przeszłości” musi być "rozważana i oceniana w jej szczególnej sytuacji".
Otto von Bismarck został pierwszym kanclerzem Rzeszy w 1871 roku. Rok wcześniej założył ministerstwo spraw zagranicznych, na którego czele sam stanął.
"Korpus dyplomatyczny od czasów Bismarcka szczególnie dbał o zachowanie tradycji, dlatego pierwotna nazwa Auswärtiges Amt została zachowana do dziś i celowo nigdy nie została zmieniona na Außenministerium" - pisze "Bild".
Za zmianą nazwy sali głosowali pracownicy ministerstwa. Argumentowali, że Otto von Bismarck nie był demokratą, wspierał kolonializm i lekceważył prawa kobiet.
Polityka Bismarcka była skierowana również przeciwko Polakom. Kiedy w 2021 roku stowarzyszenie chóralne z Budziszyna ogłosiło, że chce postawić pomnik Bismarcka na szczycie łużyckiej góry Czorneboh, krytykujący tę inicjatywę Instytut Serbołużycki, przypominał, że polityka Bismarcka skierowana była także m.in. przeciwko Polakom.
W liście otwartym Instytut napisał wtedy, że "decyzja ta wznosi na piedestał postać historyczną, która w najmniejszym stopniu nie nadaje się jako pozytywny punkt odniesienia dla kultury pamięci demokratycznego, solidarnego i kosmopolitycznego społeczeństwa".
Przypomniano słowa Bismarcka z napisanego w 1861 rok listu do siostry: "Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia; współczuję im ich sytuacji, ale jeśli chcemy przetrwać, nie możemy zrobić nic innego, jak tylko ich wytępić. Wilk nic nie poradzi na to, że Bóg go stworzył jakim jest, a jednak do wilka strzela się, kiedy tylko można".
Otto von Bismarck był zwolennikiem nacjonalistycznego państwa autorytarnego. Na zewnątrz rządził "krwią i żelazem", a wewnątrz "marchewką i kijem". Polityka Bismarcka skierowana była przeciwko katolikom, liberałom, socjaldemokratom oraz mniejszościom narodowym - przypominał Instytut Serbołużycki. W przypadku mniejszości narodowych "państwo Bismarcka dążyło do bezkompromisowej germanizacji".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ mal/