Na krakowskim Zabłociu powstanie mural upamiętniający załogę zestrzelonego w 1944 r. samolotu Liberator. Studentom udało się zebrać – za pośrednictwem platformy "Polak potrafi" - pieniądze potrzebne na ten cel.
"Liberator w chmurach" to wspólny projekt Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie i grupy studentów Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Mural - łączący sztukę i historię - ma powstać na ścianie gminnego budynku przy ul. Dąbrowskiego 14. Malowidło zaprojektowane przez artystę street art'u Artura Wabika i absolwentkę krakowskiej ASP, ilustratorkę Dagmarę Matuszak, będzie mieć ok. 120-150 m kw. W jego centralnym punkcie znajdzie się samolot Liberator, a dopełni go sylwetka pilota na tle gwieździstego nieba. Będzie to hołd dla żołnierzy, którzy zginęli, wracając z udanej misji zrzutowej dla walczącej Warszawy.
Aby malowidło powstało, trzeba było zgromadzić 17,5 tys. zł. Od 12 stycznia udało się zebrać 18 tys. 590 zł. "Bardzo się cieszymy, bo zależy nam na realizacji tego projektu i cieszymy się z nadwyżki, którą - choć nie jest duża - przekażemy Światowemu Związkowi Żołnierzy Armii Krajowej" - powiedziała PAP studentka Zuzanna Ząber. Nadwyżka ze zbiórki zostanie przekazana Światowemu Związkowi Żołnierzy Armii Krajowej za pośrednictwem Fundacji ArchitectsPL.
Osobom, które dokonywały wpłat, oferowano w zamian m.in. płyty, książki, koszulki, drobne gadżety, grafiki przedstawiające mural oraz zaproszenia na imprezy kulturalne.
Rok temu studenci UJ zebrali pieniądze i zrealizowali pomysł utworzenia przy ul. Dekerta ogrodu motyli, czyli skweru z kwiatami i krzewami przyciągającymi te kolorowe owady.
Inicjatywę "Mural Liberator" wspiera miasto, które wskazało budynek i zapewni wsparcie techniczne przy realizacji malowidła. Artyści rozpoczną pracę, kiedy pozwoli na to pogoda.
Mural ma być osłonięty w sierpniu podczas kolejnego ze spacerów organizowanych przez stowarzyszenie Podgorze.pl, podczas których przypominana jest historia feralnego lotu brytyjskiego Liberatora KG-933. Został on zestrzelony przez Niemców w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 r.
Samolot należący do 178. Dywizjonu Bombowego RAF wracał z misji zrzutowej dla walczącej w powstaniu Warszawy. Po zestrzeleniu jego szczątki zaczęły spadać nad krakowskimi Grzegórzkami. Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz spadła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie rejon ul. Podgórskiej). Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, m.in. na baraki Fabryki Schindlera. Prawdopodobnie niektóre fragmenty maszyny wpadły do Wisły pomiędzy dzisiejszymi mostami Powstańców Śląskich a Kotlarskim.
W katastrofie zginęli Australijczyk John P. Liversidge oraz Brytyjczycy: William D. Wright (pilot, dowódca maszyny) i strzelec pokładowy John D. Clarke. Na spadochronach miało się ratować trzech lotników, z których sierżanci L. Blunt i F. Helme zaginęli. Z całej załogi przeżył tylko Australijczyk, kpt. Allan Hammet, który trafił do Armii Krajowej, brał udział w szeregu akcji zbrojnych i doczekał końca wojny. Potem przez Odessę wrócił do swojej jednostki, później zaś - do domu. Ożenił się z Polką i miał dwóch synów, zmarł w 1981 r. Losy pozostałych lotników z ośmioosobowej załogi nie są znane. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ itm/