Funkcjonariusze służb PRL mieli 24-godzinne dyżury, żeby namierzyć Radio "Solidarność"; do Warszawy przyjechali nawet spece ze Stasi i GRU, którzy mieli znaleźć sposób na zlokalizowanie nadajnika - powiedział PAP Andrzej Gelberg, w drugiej połowie lat 80. kierujący Programem III Radia "S".
Kiedy po pierwszej audycji pojawił się apel, żeby zamrugać światłami w mieszkaniach, cała Warszawa zaczęła mrugać – tak początki Radia „Solidarność” wspominał jeden z jego twórców Andrzej Gelberg. "Stan wojenny to był nokaut, a tutaj nagle daliśmy świadectwo, że żyjemy, że się nie poddaliśmy" - dodał.
Służby dostrajały swój własny nadajnik do naszej częstotliwości i zamiast audycji leciała muzyka, najczęściej Elvis Presley i Beatlesi - opowiadał jeden z twórców Radia „Solidarność” Andrzej Gelberg.