Polscy i ukraińscy intelektualiści upamiętnili w sobotę polskie ofiary zbrodni w dawnym Porycku, a dziś Pawliwce na Wołyniu, będącej jednym z symboli konfliktu między dwoma narodami w latach II wojny światowej. Po ekumenicznej mszy świętej na miejscowym cmentarzu, którą wspólnie celebrowali przedstawiciele wołyńskich kościołów, na uniwersytecie w Łucku odczytano deklarację, nawołującą do przebaczenia wzajemnych krzywd przeszłości.
Na uroczystościach w 70. rocznicę rzezi wołyńskiej będziemy się modlić za zamordowanych; będziemy też prosić o darowanie win tym, którzy podnieśli rękę na brata oraz o pokojowe współistnienie narodu polskiego i ukraińskiego - napisał w swym przesłaniu biskup polowy WP Józef Guzdek. Bp Guzdek zarządził, aby 11 lipca br. "we wszystkich kościołach garnizonowych księża kapelani odprawili Msze św. w intencji ofiar zbrodni wołyńskiej oraz razem z wiernymi odśpiewali +Suplikacje+”.
Dla prawdziwego pojednania polsko-ukraińskiego potrzebne jest uczciwe powiedzenie prawdy o wydarzeniach z przeszłości – ocenia były szef MSZ Adam Rotfeld w związku z przypadającymi w lipcu obchodami 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Obecne stosunki między Polską a Ukrainą są tak dobre, że nie można zwlekać z rozwiązaniem spraw, które nadal je komplikują – uważa dyplomata.
W latach 1943-1945 UPA zamordowała na Wołyniu i w Galicji Wschodniej ok. 100 tys. Polaków – liczba ta mogłaby być jeszcze większa, gdyby nie pomoc dla polskiej ludności ze strony ukraińskich cywilów. Dzięki nim z rzezi wołyńskiej ocalało ponad 2,5 tys. Polaków.
Dla Ukrainy byłoby korzystne bezwarunkowe uznanie zbrodniczego charakteru rzezi wołyńskiej - powiedział PAP ukraiński historyk Andrij Portnov. Podkreślił też, że Polacy powinni wiedzieć, że pamięć o UPA na Ukrainie ma wyłącznie antysowiecki charakter.
Określanie rzezi wołyńskiej "ludobójstwem" ma sens, bo służy zapobieganiu zbrodniom w przyszłości - mówił PAP ekspert spraw międzynarodowych dr Sławomir Dębski. Zastrzegł jednak, że żaden ze sprawców mordów UPA nie mógłby dziś zostać skazany za ludobójstwo.
Przyjazd prezydenta Polski na uroczystości 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej do Łucka na Ukrainie jest uzasadniony zarówno ze względu na przeszłość, jak i przyszłość relacji ukraińsko-polskich - ocenił deputowany ukraińskiej opozycji Mykoła Kniażycki. Poseł nie zgodził się z opinią przedstawicieli innego ugrupowania opozycyjnego, nacjonalistycznej Partii Swoboda, którzy uznali, że wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego na Wołyniu w rocznicę tej tragedii jest „niepożądana”.
Relacje o Ukraińcach ratujących Polaków i Polakach ratujących Ukraińców w czasie zbrodni na Wołyniu w 1943 r. i podczas akcji odwetowych zawiera książka „Pojednanie przez trudną pamięć. Wołyń 1943”, zaprezentowana w poniedziałek w Lublinie. Publikacja jest efektem projektu prowadzonego pod tym samym tytułem przez Ośrodek Brama Grodzka - Teatr NN w Lublinie.
Po konsultacjach z MSZ i resortem kultury kluby nadal nie porozumiały się w sprawie projektu uchwały w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej. Wątpliwości podtrzymują PiS i SP, które uważają m.in., że w tekście, w odniesieniu do wydarzeń sprzed 70 lat, powinien paść termin "ludobójstwo". Drugim postulatem zarówno PiS i SP, jak i przedstawicieli PSL, jest ustanowienie dnia upamiętniającego ofiary rzezi wołyńskiej.
Spektakl "Aporia 43/47" w reżyserii Svitlany Oleshko i Łukasza Witta-Michałowskiego to polsko-ukraińskie przedstawienie poruszające tematykę rzezi wołyńskiej. O sztuce opowiada Danuta Nagórna – aktorka i naoczny świadek tragicznych wydarzeń na Wołyniu.