130 lat temu, 12 lipca 1894 r., z inicjatywy Józefa Piłsudskiego ukazał się pierwszy numer „Robotnika” – pisma Polskiej Partii Socjalistycznej. Narodziny pisma oznaczały symboliczne i trwałe odrodzenie wolnego słowa, niemal nieobecnego w zaborze rosyjskim od upadku powstania styczniowego w 1864 r.
„Ktoś powiedział niegdyś, że Polacy są narodem konspiracji i rewolucji. Zdanie to tyczy się epoki przedpowstaniowej, zakończonej epopeą 1863 roku. Wątpię jednak, by kiedykolwiek w przeszłości - wyłączając, naturalnie, krótkie okresy walki orężnej i bezpośrednich przygotowań do niej - było ono słuszniejszym niż dzisiaj, przynajmniej dla zaboru rosyjskiego. W obecnym czasie ruch rewolucyjny, organizacje i kółka konspiracyjne tak szeroko się rozgałęziły w zaborze rosyjskim, zyskały tak powszechne prawo obywatelstwa, że prawdopodobnie większa część społeczeństwa polskiego tak lub inaczej jest z nimi ustosunkowana” – napisał Józef Piłsudski w 1903 r. Opublikowana wówczas w Krakowie broszura „Bibuła” była podsumowaniem jego dotychczasowej działalności wymierzonej w carską Rosję. Na kartach „Bibuły” uznawał podziemną prasę za jeden z najskuteczniejszych oręży na tym etapie działalności niepodległościowej.
Piłsudski w 1894 r. miał już za sobą trudne i kluczowe dla jego przyszłych losów doświadczenie pięcioletniego zesłania na Syberię. Za udział w organizacji przygotowującej zamach na cara Aleksandra III w 1887 r. został skazany w trybie administracyjnym. W okolice Irkucka wyruszył pod koniec maja i dotarł pół roku później. „Straszna monotonia, brak działalności i dawniejszego życia, brak szerszych zainteresowań i spraw obecnie, pomimo woli rodzą w człowieku apatię umysłową i chorobliwą drażliwość” – pisał w jednym z listów z zesłania. Wspomnianą straszną monotonię przerywały rozmowy ze „starymi zesłańcami”, weteranami powstania styczniowego.
„Zobaczył inne życie, zetknął się z ludźmi czynnej walki. Przysłuchując się ich dyskusjom, żyjąc z nimi razem przez owe lata, poznał środowisko odmienne zupełnie od tych, z którymi stykał się dotychczas” – pisał Andrzej Garlicki, biograf Piłsudskiego. Kontakty z okresu zesłania wzmocniły zainteresowanie Piłsudskiego ideami socjalistycznymi.
„Zobaczył inne życie, zetknął się z ludźmi czynnej walki. Przysłuchując się ich dyskusjom, żyjąc z nimi razem przez owe lata, poznał środowisko odmienne zupełnie od tych, z którymi stykał się dotychczas” – pisał Andrzej Garlicki, biograf Piłsudskiego. Kontakty z okresu zesłania wzmocniły zainteresowanie Piłsudskiego ideami socjalistycznymi. W 1893 r. wstąpił do Sekcji Litewskiej Polskiej Partii Socjalistycznej. W tym czasie środowisko polskich i litewskich socjalistów miało w świeżej pamięci przełomowy dla losów ich środowiska zjazd socjalistów w Paryżu w 1892 r. Tam po raz pierwszy, na zjeździe trwającym do 23 listopada 1892 roku, sformułowano całościowy program Polskiej Partii Socjalistycznej. Do chwili jego powstania ruch socjalistyczny koncentrował się na postulatach ekonomiczno-społecznych i dotyczących praw politycznych, pomijając lub wręcz negując kwestię niepodległości Polski. Już pierwszego dnia zjazdu w Paryżu Feliks Perl stwierdził: „Niepodległą republikę polską musimy postawić sobie jako najbliższy cel”. W niepodległej Polsce miały obowiązywać następujące zasady ustrojowe: bezpośrednie, powszechne, tajne głosowanie, równouprawnienie narodowości, prawo do strajku, równość obywateli bez względu na płeć, rasę, narodowość i wyznanie, wolność słowa, druku, stowarzyszeń i bezpłatne nauczanie. „Dokument z Paryża dał początek polskiemu socjalizmowi niepodległościowemu” – podkreślał w rozmowie z PAP historyk prof. Tomasz Nałęcz.
Funkcjonujące na emigracji środowiska polskich socjalistów i nieliczne grupy w kraju nie posiadały najskuteczniejszego narzędzia agitacji – własnej prasy wydawanej w setkach lub tysiącach egzemplarzy. Wydawane na emigracji pisma, takie jak londyński „Przedświt”, przemycane później do kraju, nie miały szans dotarcia do szerszych kręgów czytelników, ale także nie miały szans szybkiego reagowania na wydarzenia w zaborze rosyjskim. Dostrzegał to Piłsudski. „Brak bibuły dla organizacji politycznej pod caratem to brak krwi, anemia skazująca organizację na suchotniczy żywot, na niemożliwość wywierania szerszego wpływu na ludzi, na powolne wymieranie. Naturalnie, że wobec tak wielkiego znaczenia słowa drukowanego jednym z najpoważniejszych zadań każdej organizacji nielegalnej jest dostarczenie bibuły swym członkom, uzbrojenie ich w ten nieodzowny w obecnych czasach oręż. Jak każdy to rozumie, w domu niewoli - w państwie rosyjskim - niełatwo to przychodzi i pochłaniać musi sporo energii i sił każdej organizacji” – pisał ponad dekadę później.
II Zjazd PPS odbył się w lutym 1894 r. już w Warszawie. W skład powstającej partii wszedł Józef Piłsudski ps. „Wiktor”. W tym samym czasie w Londynie ukazał się zerowy numer „Robotnika” relacjonujący ustalenia zjazdu. Celem konspiratorów było jednak otwarcie podziemnej drukarni w zaborze rosyjskim. Zadanie zakupu niezbędnego sprzętu spadło na jednego z najzdolniejszych i najbardziej zaangażowanych konspiratorów, działającego w Wielkiej Brytanii i Francji, przyszłego prezydenta Rzeczypospolitej Stanisława Wojciechowskiego. Już wcześniej przerzucał przez granicę bibułę. W maju 1894 r. Wojciechowski zakupił w Londynie maszynę drukarską. W kilka tygodni w częściach przesłał maszynę do Królewca, a stamtąd przewieziono je do Lipniszek koło Wilna. Zakonspirowana drukarnia miała się mieścić na zapleczu tamtejszej apteki.
Pierwsza lokalizacja drukarni pozwalała na unikanie podejrzeń co do częstych wizyt osób spoza miasteczka, które odbierały bibułę i dostarczały papier oraz atrament. Transport był jednym z najbardziej ryzykownych zajęć rodzącej się konspiracji. „Do Kijowa przyszedł transport bibuły - kilka pudów - który na razie został umieszczony gdzieś na przedmieściu. Chodziło o przeniesienie bibuły do miasta samego. Interes ten poruczono trzem towarzyszom z organizacji ówczesnej. Oto, jakim było ich rozumowanie: Nieść bibułę we dnie - niedobrze, zbyt jest to widoczne, lepiej w nocy. Brać dorożkę; niebezpiecznie - dorożkarz będzie widział - lepiej iść pieszo. Po drodze nie jest dobrze - lepiej tyłami zabudowań” – napisał Piłsudski w „Bibule”.
Pierwszy numer „Robotnika” ukazał się 12 lipca 1894 r. Pismo liczyło 10 stron w formacie 22 na 14 centymetrów. Nakład sięgnął 1000 egzemplarzy. Sygnowano je fałszywą datą z czerwca oraz miejscem wydania – Warszawą. „Zakładamy obecnie pismo, którego zadaniem jest obrona interesów klasy robotniczej. Mając na uwadze, że pismo takie, jeżeli nie chce być oderwane od życia, nie może wychodzić za granicą, zakładamy je w kraju. Umieszczać w nim będziemy w jak najdostępniejszej dla szerokiego ogółu formie wszystko, co tylko może interesować i pouczyć robotników, a ma bezpośredni związek ze sprawą robotniczą. Na pierwszym planie informować będziemy czytelników o wszelkich przejawach ruchu robotniczego u nas i w innych krajach; notować będziemy fakty wypływające z nienormalnych stosunków politycznych i społecznych, krytykować każde rozporządzenie rządu skierowane na krzywdę robotnikom” – deklarowano w artykule wstępnym. Co ciekawe, na łamach pisma było niewiele ideologii socjalistycznej. Autorzy koncentrowali się na praktycznej walce o prawa robotnicze i narodowe. Artykuły poświęcone sprawom narodowym mogłyby równie dobrze pojawić się w pismach rodzącej się narodowej demokracji.
Pomysł odrodzenia konspiracyjnej prasy, nieznanej w tak wielkim nakładzie od czasów powstania styczniowego, okazał się „zaraźliwy”. „Za przykładem P.P.S. wkrótce poszły inne organizacje nielegalne w Polsce - żydowska socjalistyczna organizacja Bund i Narodowa Demokracja, które to organizacje trafiały do innych części narodu, gdzie nie sięgał wpływ P.P.S., i oswajały coraz szersze koła ludzi z nielegalną robotą i niecenzuralną literaturą” – pisał w „Bibule” Józef Piłsudski.
W 1899 r. konspiratorzy poczuli się na tyle pewnie, że postanowili przenieść drukarnię do robotniczej Łodzi, tak aby pismo szybciej docierało do szerszego kręgu robotników. Tam zakończył się pierwszy etap jego istnienia. W nocy z 21 na 22 lutego 1900 r. policja wtargnęła do mieszkania Józefa i Marii Piłsudskich przy ulicy Wschodniej. „Tryumf żandarmerii był ogromny. Zdawało się im, że raz nareszcie opanowano ruch, który im tyle kłopotów sprawiał, a przynajmniej, że zmuszono ten ruch do milczenia. Jeden z żandarmów, który piszącego te słowa właśnie w sprawie drukarni badał, szeroko tłumaczył, jak wielki cios został zadany partii przez aresztowanie drukarni. - Niełatwo - mówił mi pan rotmistrz - zdobyć się raz jeszcze na taki wysiłek, niełatwo zorganizować podobną rzecz na nowo. - Ależ, panie rotmistrzu! - zawołałem na to z uśmiechem. - Jestem przekonany, że w tej może chwili już się drukuje następny numer +Robotnika+. Niech mi pan wierzy, że dla P.P.S. nie stanowi to nic tak bardzo trudnego” – wspominał ten moment Piłsudski. Rzeczywiście, wkrótce Stanisław Wojciechowski wydał w Londynie dwa nowe numery – 36bis i 37.
Pomysł odrodzenia konspiracyjnej prasy, nieznanej w tak wielkim nakładzie od czasów powstania styczniowego, okazał się „zaraźliwy”. „Za przykładem P.P.S. wkrótce poszły inne organizacje nielegalne w Polsce - żydowska socjalistyczna organizacja Bund i Narodowa Demokracja, które to organizacje trafiały do innych części narodu, gdzie nie sięgał wpływ P.P.S., i oswajały coraz szersze koła ludzi z nielegalną robotą i niecenzuralną literaturą” – pisał w „Bibule” Józef Piłsudski.
„Robotnik” przetrwał nieobecność Piłsudskiego spowodowaną jego uwięzieniem na Cytadeli, a następnie w szpitalu psychiatrycznym w Petersburgu i stał się jednym z symboli polskiej lewicy niepodległościowej. Ukazywał się z przerwami jako pismo podziemne aż do roku 1917. Pierwszy legalny numer pojawił się w Warszawie o poranku 12 listopada 1918 r., kilkanaście godzin po zajęciu przez członków PPS drukarni publikującej wydawany na polecenie władz niemieckich dziennik „Godzina Polska”. Ostatni numer w niepodległej Polsce opublikowano 24 września 1939 r. Następnego dnia drukarnia została zrównana z ziemią przez niemiecki nalot. Kilka tygodni później „Robotnika” wznowiono jako biuletyn podziemnej PPS – Wolność, Równość, Niepodległość. Podczas Powstania Warszawskiego był jedną z najważniejszych gazet Polski odrodzonej na terenie kilku dzielnic Warszawy. Równolegle aż do 1990 r. drukowany był przez socjalistów na emigracji.
W listopadzie 1944 r. w kontrolowanym przez Sowietów Lublinie środowisko kolaborujących z nimi socjalistów Edwarda Osóbki-Morawskiego zawłaszczyło tytuł. Kres jego istnienia nastąpił wraz ze „zjednoczeniem” PPS i PPR w 1948 r. Do nazwy pisma założonego w 1894 r. nawiązywali członkowie KSS – „KOR”, a po stanie wojennym - środowisk lewicowych walczących z reżimem komunistycznym. 1 maja 1986 r. w Warszawie rozrzucono kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy „Robotnika” wydawanego przez Grupę Polityczną „Robotnik”. Władze zareagowały aresztowaniami. W latach 1990-2003 „Robotnik” był pismem Polskiej Partii Socjalistycznej, które dzięki pozwoleniu wydanemu przez ostatnich działaczy PPS na emigracji zachowało numerację pisma wydawanego w Londynie od 1940 r.
Swoją relację o wydarzeniach sprzed aresztowania w 1900 r. Piłsudski kończy znamienną anegdotą o znaczeniu wolnego słowa: „Orłów, szef żandarmów +żandarma Europy+ Mikołaja I, odprowadzając razu pewnego swego znajomego, odjeżdżającego za granicę, prosił go o załatwienie tam małego interesu. Gdy będziesz pan w Norymberdze - mówił mu - zajdź pan pod pomnik Gutenberga, wynalazcy druku, i pluń mu pan ode mnie w oczy. Od niego całe zło na świecie pochodzi!”.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ miś/