225 lat temu, 22 października 1798 r., na przedmieściach Kairu zginął płk Józef Sułkowski, adiutant Napoleona, bohater wojny z Rosją w 1792 r. „Bezcenny dla każdego, kto podjąłby się wskrzeszenia Polski” – pisał o nim Bonaparte.
Jak zauważał biograf Sułkowskiego, pasjonat epoki napoleońskiej Marian Brandys, „rodowód Józefa Sułkowskiego stanowi splot tajemnic, którego historycy nie potrafili rozwikłać do dnia dzisiejszego”.
Bez wątpienia pochodził z bocznej linii potężnego rodu Sułkowskich, którzy, jak pisał Brandys, wisieli u klamki swoich wielkich krewnych. Był synem pułkownika wojsk cesarskich, ale urodził się z dala od granic monarchii habsburskiej, prawdopodobnie 17 lub 18 stycznia 1773 r. w Rydzynie w Wielkopolsce. Miasto leżało w majątku księcia Augusta Sułkowskiego, członka Komisji Edukacji Narodowej, stronnika Stanisława Augusta Poniatowskiego, zwolennika reform, lecz także jurgieltnika pobierającego przez lata pensje od ambasadora Rosji.
W dzieciństwie wraz z bogatym krewnym podróżował po Europie, m.in. do Włoch i Francji. Po Powstaniu Kościuszkowskim przyjaciele Józefa Sułkowskiego opowiadali, że chłopiec odkrył wówczas powiązania swojego stryja z Petersburgiem, co na zawsze ich poróżniło. W ten sposób tłumaczyli radykalizację poglądów młodego Sułkowskiego. W rzeczywistości nigdy w pełni nie odciął się od krewnego służącego Rosji. Prawdopodobnie jemu zawdzięczał pierwsze awanse w szeregach niewielkiej, ale szybko reformowanej armii RP. Karierę w jej szeregach rozpoczął w wieku ok. 15 lat. Część dokumentów dotyczących jego służby w szeregach 10. Regimentu Pieszego Ordynacji Rydzyńskiej wskazuje, że urodził się w 1770 r. W roku 1786 był już porucznikiem. Był to ostatni awans, który miał zawdzięczać Augustowi Sułkowskiemu, który zmarł w styczniu tego samego roku.
Za bój nad Zelwą Sułkowski został awansowany do stopnia pułkownika i przejął dowodzenie nad swoim pułkiem. Został także odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Do obowiązków młodego oficera należało m.in. nadzorowanie wart strzeżących celi aresztowanego na polecenie posłów rosyjskiego agenta, księcia Adama Ponińskiego. Być może te doświadczenia wpłynęły na radykalizację poglądów Sułkowskiego. W przeciwieństwie do zdecydowanej większości opinii publicznej był rozczarowany Konstytucją 3 maja, którą uznał za „nieśmiałą i niepełną”. Pozostając pod wpływem idei oświeceniowego republikanizmu, szczególnie krytycznie podchodził do ustanowienia monarchii dziedzicznej. Rok po uchwaleniu ustawy zasadniczej stanął w jej obronie.
Sułkowski wsławił się m.in. obroną przeprawy przez Zelwę na Grodzieńszczyźnie. „Pełen brawury i zdolności. W ostatniej rozprawie zatrzymał i odrzucił od mostu więcej niż 400 kozaków trzydziestoma strzelcami. Zawsze się naraża. Oficer ten młody, bardzo świetny na wojnie i daje największe nadzieje” – pisał dowódca 1. Dywizji Litewskiej gen. Michał Zabiełło. Za bój nad Zelwą Sułkowski został awansowany do stopnia pułkownika i przejął dowodzenie nad swoim pułkiem. Został także odznaczony Orderem Virtuti Militari.
Podczas kampanii na Litwie poznał Jakuba Jasińskiego, przyszłego polskiego jakobina, przywódcę najbardziej radykalnego skrzydła Insurekcji Kościuszkowskiej. Już latem 1792 r. obaj byli zaangażowani w sprzysiężenie oficerów planujących zamach stanu przeciwko rządom targowiczan i króla, który przystąpił do zwolenników podporządkowania RP Rosji. Po kilku tygodniach zrozumiał, że jest jeszcze za wcześnie na wybuch powstania przeciwko okupantom.
We wrześniu 1792 r. wyruszył do Paryża. Tam rewolucja, o której marzył w Warszawie, wchodziła w swoją najbardziej brutalną i dramatyczną fazę. Zaoferował swoje usługi armii rewolucyjnej, która walczyła z Austrią. Nie został przyjęty, ale rząd zaproponował mu udział w misji dyplomatycznej do Turcji, która mogłaby stanąć po stronie Francji przeciwko koalicji. Na wschód wyruszył w maju 1793 r., kilka godzin przed dojściem do władzy stronnictwa jakobińskiego. Do Stambułu dotarł przez Aleppo dopiero wiosną 1794 r. Wówczas dotarła do niego informacja o wybuchu zrywu pod wodzą Kościuszki, którego znał z czasów wojny w obronie Konstytucji. Ze Stambułu pisał do Paryża apele o pomoc dla „polskich rewolucjonistów”. Do walczącego kraju dotarł w momencie upadku powstania i ostatecznego upadku Rzeczypospolitej.
Postanowił powrócić do Francji. Do Paryża dotarł w 1796 r., tuż po objęciu władzy przez Dyrektoriat, daleki od rewolucyjnego terroru okresu jakobińskiego. Mimo swojej niechęci wobec Dyrektoriatu został przyjęty do armii Republiki Francuskiej. Poprosił o przydzielenie do Armii Włoch, dowodzonej przez popularnego wśród radykałów gen. Napoleona Bonapartego, który kilka miesięcy wcześniej brutalnie stłumił paryską rewoltę rojalistów. W liście do przebywającego w Stambule księcia Michała Kleofasa Ogińskiego pisał, że skromny generał z Korsyki stanie w przyszłości na czele Francji. „Zaręczał mi przy tym dalej, że gdybyśmy mogli zainteresować dla siebie generała Bonapartego, nasze nadzieje na przywrócenie Polski nie byłyby wątpliwe, ponieważ generał posiada już wielkie zaufanie Francuzów i nie omieszka prędzej czy później stanąć na czele rządu” – relacjonował Ogiński w liście do polskich emigrantów w Paryżu. Pod wpływem Sułkowskiego Ogiński napisał również memoriał do Bonapartego. „Piętnaście milionów Polaków, kiedyś niepodległych, dzisiaj ofiar sił i okoliczności, zwracają swe spojrzenia na Ciebie” – podkreślał. Bonaparte potępił rozbiory i dodał, że „naród zgnieciony przez swych sąsiadów może się podnieść tylko z bronią w ręku”. Wkrótce Sułkowski otrzymał oficjalną nominację na adiutanta Bonapartego.
Sułkowski brał udział w kampanii włoskiej, m.in. w zajęciu Wenecji i Państwa Kościelnego. W bitwie pod Arcole ratując życie gen. Bonapartego, został poważnie ranny. W 1797 r. zetknął się z jeńcami z armii austriackiej – Polakami z Galicji. Wówczas wpadł na pomysł stworzenia polskich oddziałów przy Armii Włoch. Wkrótce, w obecności Sułkowskiego, gotową propozycję stworzenia Legionów Polskich przedstawił Bonapartemu gen. Jan Henryk Dąbrowski. Pod koniec 1797 r. mimo ogromnych różnic politycznych pomiędzy umiarkowanym Dąbrowskim a radykalnym Sułkowskim wspólnie przeżywali rozczarowanie końcem wojny w Italii, co, jak się wówczas wydawało, było równoznaczne z końcem nadziei na odrodzenie Polski. Jeszcze większym szokiem dla Sułkowskiego było wyznanie Bonapartego, który zapowiedział, że ma nadzieję na pogrążenie się Francji w chaosie, co umożliwiłoby mu przejęcie pełni władzy. Bonaparte potrzebował także kolejnych zwycięstw, które umocniłyby jego rodzącą się legendę. „Przygotowują się wielkie wydarzenia i wkrótce zostanie zadany decydujący sposób” – pisał Sułkowski w liście do swoich przyjaciół w Paryżu. Wiedział, że wkrótce Napoleon wyruszy do Egiptu.
Pierwsze francuskie okręty i statki transportowe wyruszyły z portu w Tulonie 19 maja 1798 r. Na pokładach 565 jednostek pływających różnego typu znajdowało się ogółem 54 tys. ludzi, z czego 35 tys. stanowili żołnierzy wojsk lądowych, a 13 tys. – marynarze floty wojennej. Przewożono też 700 koni, 500 powozów, wyposażenie dla wojska oraz zapasy. Do Egiptu popłynęło kilku polskich oficerów, m.in. Józef Zajączek, Józef Łazowski, Józef Grabiński, Filip Haumann, Jerzy Szumlański i właśnie Sułkowski.
Siły francuskie wylądowały w pobliżu Aleksandrii i wyruszyły do Kairu. W swoich zapiskach Sułkowski wspominał marsz jako koszmar. „Jeszcze jeden dzień takich cierpień, a cała droga byłaby zasłana trupami” – notował. Po zajęciu Kairu w lipcu 1798 r. Napoleon rozkazał Sułkowskiemu rozpoczęcie prac w powstającym Instytucie Wschodnim. Sułkowski brał udział w poszukiwaniach archeologicznych, opracowywał program uwłaszczenia chłopów egipskich i budowy kanału łączącego morza Śródziemne i Czerwone. Otrzymał także awans do stopnia pułkownika.
21 października 1798 r. Napoleon ze swoim sztabem, na jednej z wysp na Nilu, omawiał szczegóły planowanej wyprawy do Syrii. Tam dotarła do niego informacja, że w Kairze wybuchło powstanie przeciwko francuskim okupantom. Nie wiadomo, gdzie wówczas znajdował się Sułkowski. Bez wątpienia w nocy z 21 na 22 października był u boku Napoleona i wówczas otrzymał rozkaz, który okazał się wyrokiem śmierci. Na czele piętnastu jeźdźców wyruszył na jedno z przedmieść Kairu.
Część historyków uważała, że Napoleon świadomie wysłał swojego adiutanta na śmierć, ponieważ dostrzegał, jak bardzo różnią się ich poglądy na ideały rewolucji francuskiej. Kilka lat po jego śmierci przyznał, że jego adiutant był „bezcenny dla każdego, kto podjąłby się wskrzeszenia Polski”. Nie wiadomo więc, na ile szczery był żal Napoleona, ale szeregi jego armii w Egipcie przeżywały autentyczną żałobę.
„Mój adiutant Sułkowski, przeprowadzając rankiem 1 Brumaire’a [drugi miesiąc jesienny we francuskim roku kalendarzowym - przyp. red.] rozpoznanie ruchów nieprzyjacielskich w okolicach Kairu, został w drodze powrotnej napadnięty przez całą ludność przedmieścia. Po poślizgnięciu się konia Sułkowski poniósł okrutną śmierć. Był to oficer największych nadziei” – napisał w raporcie przesłanym do Paryża Bonaparte. Część historyków uważała, że Napoleon świadomie wysłał swojego adiutanta na śmierć, ponieważ dostrzegał, jak bardzo różnią się ich poglądy na ideały rewolucji francuskiej. Kilka lat po jego śmierci przyznał, że jego adiutant był „bezcenny dla każdego, kto podjąłby się wskrzeszenia Polski”. Nie wiadomo więc, na ile szczery był żal Napoleona, ale szeregi jego armii w Egipcie przeżywały autentyczną żałobę.
Po niemal czterech dekadach Sułkowski stał się bohaterem dla przedstawicieli wszystkich stronnictw wielkiej emigracji, niezależnie od ich zapatrywań politycznych. W 1833 r. z ich inicjatywy wzniesiono pomnik w miejscu śmierci Sułkowskiego. Przetrwał tylko dwa lata. Został zburzony przez mieszkańców Kairu. „Pastwili się nad martwym kamieniem z taką okrutną zajadłością, z jaką ich ojcowie mordowali żywego +francuskiego najeźdźcę+. Ani oni, ani tamci oczywiście nie wiedzieli, że ów rzekomy francuski najeźdźca był synem uciśnionego narodu i w ostatnich tygodniach przed śmiercią trudził się nad poprawą losu egipskich fellachów” – pisał Marian Brandys.
„Oficer największych nadziei” stał się bohaterem dramatów Stefana Żeromskiego „Sułkowski” (1910) oraz Romana Brandstaettera „Józef Sułkowski” (1952).
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp/