50 lat temu, 23 października 1971 r., zakończył się ostatni proces członków organizacji „Ruch”, najważniejszej formacji antykomunistycznej lat sześćdziesiątych. Tworzyli ją weterani AK oraz młode pokolenie, dorastające już w PRL, ale kierujące się wzorami Polskiego Państwa Podziemnego.
Wraz z końcem stalinizmu w 1956 r. niemal całkowicie zanikły jakiekolwiek próby tworzenia struktur antykomunistycznych. Pojedyncze próby powołania organizacji antykomunistycznej były ograniczone do kręgu kilku osób. Formą ich działania było przygotowywanie ręcznie wykonywanych ulotek, napisów na ścianach lub wysyłanie anonimowych listów do organów władzy. Większość tego rodzaju akcji była motywowana bieżącymi wydarzeniami politycznymi, m.in. inwazją wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r. Wyjątkiem była istniejąca aż przez trzy lata (1957–1960) Liga Narodowo-Demokratyczna stworzona przez studentów Wydziału Prawa UW. W procesie w 1961 r. jej założyciele zostali skazani na kary od sześciu miesięcy do dwóch lat więzienia. W drugiej połowie sześćdziesiątych w Krakowie i Bielsku-Białej istniały dwie organizacje podziemne – Związek Wolnych Polaków i Konfederacja Narodowa. Żaden z członków wymienionych nie odegrał ważnej roli w okresie istnienia masowej opozycji antykomunistycznej.
Nieznany jest dokładny moment zawiązania tej organizacji antykomunistycznej. Wspomnienia uczestników „Ruchu” są sprzeczne. Część z nich wskazuje na rok 1965, inni na 1966. Ta druga data jest uzasadniana sprzeciwem wobec działań władz przeciwko Kościołowi w czasie obchodów Milenium Chrztu Polski. Podstawą ich myślenia były radykalny antykomunizm i odrzucenie jakichkolwiek pomysłów uczynienia z socjalizmu „ustroju z ludzką twarzą”.
Powstanie „Ruchu” było inicjatywą czterech osób o bardzo różnych biografiach. Do pokolenia walczącego o niepodległość w czasie II wojny światowej należał Marian Gołębiewski, oficer Armii Krajowej oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. W 1947 r. został skazany na karę śmierci w procesie I Zarządu WiN. Karę zamieniono na 15 lat więzienia. Wolność odzyskał w czerwcu 1956 r. Po opuszczeniu więzienia odnowił znajomość z prof. Ignacym Czumą, prawnikiem, publicystą, działaczem Polskiego Państwa Podziemnego i również byłym więźniem politycznym, który wolność odzyskał w 1953 r. Przed wojną Czuma był twórcą Ligi Antybolszewickiej i reprezentantem rodzącej się dyscypliny naukowej – sowietologii. Atmosferą antykomunizmu przesiąkali dwaj synowie prof. Czumy – Andrzej i Benedykt. Dzięki działalności w łódzkim duszpasterstwie akademickim poznali studenta Wydziału Biologii UŁ Stefana Niesiołowskiego. Ten już nieco wcześniej podejmował drobne działania wymierzone w system, m.in. malowanie na murach Łodzi haseł: „Precz z czerwoną zarazą”, „Katyń”, „ZSRR to wróg”.
Nieznany jest dokładny moment zawiązania tej organizacji antykomunistycznej. Wspomnienia uczestników „Ruchu” są sprzeczne. Część z nich wskazuje na rok 1965, inni na 1966. Ta druga data jest uzasadniana sprzeciwem wobec działań władz przeciwko Kościołowi w czasie obchodów Milenium Chrztu Polski. Podstawą ich myślenia były radykalny antykomunizm i odrzucenie jakichkolwiek pomysłów uczynienia z socjalizmu „ustroju z ludzką twarzą”. W przyjętym w 1969 r. programie od pierwszych słów nazywanym „Mijają lata” zadeklarowali się oni jako radykalni przeciwnicy komunizmu i ZSRS. PRL uznawali za kraj okupowany, a jako główne założenie wyznaczyli sobie obalenie ustroju, uniezależnienie od Moskwy i budowę demokratycznej Polski. Krótkookresowym celem było stopniowe rozbudowywanie organizacji, tworzenie drugiego obiegu wydawniczego i nawiązanie stosunków z polską emigracją oraz dysydentami z innych krajów komunistycznych. Naczelną zasadą formacji miał być zakaz stosowania przemocy.
„Ruch” nawiązywał do tradycji podziemia poakowskiego. W zakresie jego aktywności był m.in. mały sabotaż (np. zrzucenie z Rysów pamiątkowej tablicy poświęconej Leninowi), malowanie na murach haseł niepodległościowych, lecz i tzw. eksy, czyli akcje ekspropriacyjne. W przypadku tych ostatnich nie chodziło jednak o pieniądze, ale o sprzęt, który umożliwiłby powielanie druków. Z jedynej próby zdobycia środków finansowych zrezygnowano, ponieważ jej przeprowadzenie nie byłoby możliwe bez użycia przemocy.
„Ruch” nawiązywał do tradycji podziemia poakowskiego. W zakresie jego aktywności był m.in. mały sabotaż (np. zrzucenie z Rysów pamiątkowej tablicy poświęconej Leninowi), malowanie na murach haseł niepodległościowych, lecz i tzw. eksy, czyli akcje ekspropriacyjne. W przypadku tych ostatnich nie chodziło jednak o pieniądze, ale o sprzęt, który umożliwiłby powielanie druków. Z jedynej próby zdobycia środków finansowych zrezygnowano, ponieważ jej przeprowadzenie nie byłoby możliwe bez użycia przemocy.
Największym osiągnięciem „Ruchu” było rozpoczęcie wydawania i dystrybucja podziemnego pisma – „Biuletynu”. W listopadzie 1969 r. ukazał się jego pierwszy numer. W ciągu kolejnych miesięcy ukazało się sześć wydań oznaczonych (dla zmylenia bezpieki) numerami od 8 do 13. Trudno oszacować dokładny nakład, ale mógł sięgać kilkuset egzemplarzy. Na jego łamach opublikowano program organizacji, artykuły historyczne o wojnie z bolszewikami oraz sylwetki komunistycznych notabli.
W przeciwieństwie do organizacji podziemnych z okresu II wojny światowej i zbrojnego podziemia antykomunistycznego uznano, że formacja nie będzie miała charakteru hierarchicznego. Nie przyjmowano nawet nazwy typowej dla organizacji niepodległościowej, nazwa „Ruch” pochodzi ze śledztwa SB. Sami działacze mówili o „związku” lub „organizacji”.
W przeciwieństwie do organizacji podziemnych z okresu II wojny światowej i zbrojnego podziemia antykomunistycznego uznano, że formacja nie będzie miała charakteru hierarchicznego. Nie przyjmowano nawet nazwy typowej dla organizacji niepodległościowej, nazwa „Ruch” pochodzi ze śledztwa SB. Sami działacze mówili o „związku” lub „organizacji”. Działania miały opierać się na małych, kilkuosobowych grupach, które byłyby trudne do wykrycia przez bezpiekę. Do czasu rozbicia organizacji grupy powstały w Lublinie, Łodzi i Warszawie. Ich liczebność w szczytowym momencie można szacować na kilkadziesiąt osób. Nieformalnymi liderami „Ruchu” byli jego założyciele, którzy najważniejsze decyzje podejmowali w czasie „zjazdów”. Odbyło się pięć takich spotkań.
Na początku 1970 r. członkowie organizacji mieli nadzieję na rozszerzenie dotychczasowej działalności. Planowano m.in. wlanie cuchnącego płynu chemicznego do łódzkiej siedziby Stowarzyszenia „PAX” oraz mieszkań literatów blisko związanych z reżimem – Jana Koprowskiego i Zbigniewa Nienackiego, który publikował powieści propagandowe wymierzone w żołnierzy podziemia antykomunistycznego. W czasie spotkania w Warszawie Stefan Niesiołowski przedstawił pomysł podpalenia Muzeum Lenina w Poroninie w setną rocznicę urodzin komunistycznego zbrodniarza. Pomysł poparła połowa uczestników rozmowy. Przeciwny był m.in. Andrzej Czuma. O przyjęciu tego projektu zdecydowała nieobecność Benedykta Czumy. W maju rozpoczęto przygotowania do realizacji zamierzenia. Zdecydowano, że muzeum zostanie podpalone po zakończeniu harcerskiego rajdu śladami Lenina 20 czerwca 1971 r. Zapalniki chemiczne i łatwopalny płyn miały zostać podłożone tuż przed zamknięciem budynku, ale pożar miał wybuchnąć dopiero godzinę później, tak aby nikomu z odwiedzających lub pracowników nie stała się krzywda.
Plan miał szanse powodzenia, ale o jego klęsce zadecydowało zaangażowanie w jego realizację aż kilkunastu uczestników. Jednym z nich był tajny współpracownik SB – Sławomir Daszuta TW „Sławek”, który już od połowy 1969 r. informował esbecję o działaniach braci Czumów. Nie znał jednak szczegółów akcji. Wiedział, że ma „duże znaczenie i odbije się głośnym echem”. Jego zadaniem było wypożyczenie samochodu niezbędnego do jej przeprowadzenia. MSW przekazało mu własny pojazd. Do połowy czerwca SB nie znała celu akcji i jej terminu. 19 czerwca zdecydowano o zatrzymaniu 26 osób, w tym 14 z Warszawy. Następnego dnia w rękach milicji znaleźli się m.in. czterej bracia Czumowie (po Andrzeju i Benedykcie do formacji dołączyli Hubert i Łukasz), Marian Gołębiewski oraz Stefan i Marek Niesiołowscy. Kolejni członkowie organizacji zostali aresztowani pod koniec lipca i na początku sierpnia. Pojedyncze zatrzymania trwały do końca roku. Za sprawą przeszukań SB znalazła archiwum organizacji, zawierające m.in. plan podpalenia muzeum w Poroninie. Dopiero wówczas esbecy poznali rzeczywisty cel akcji. Założeniem działania SB stało się też wykazanie związków grupy z Kościołem oraz „ośrodkami zagranicznymi”.
Najwyższe wyroki wynosiły siedem lat. Takie otrzymali Andrzej Czuma i Stefan Niesiołowski. Benedykt Czuma otrzymał wyrok 6 lat, a Marian Gołębiewski 4,5 roku. W wyniku amnestii ostatni członek „Ruchu” opuścił więzienie w 1974 r.
Część aresztowanych szybko rozpoczęła składanie zeznań. Część z nich konfabulowała, twierdząc m.in., że celem organizacji było przejęcie władzy w PRL na drodze zbrojnego przewrotu. Inni zaprzeczali jakimkolwiek związkom z „Ruchem” poza czysto towarzyskimi. Zeznań odmawiało niewielu działaczy. Ostatecznie zarzuty o przestępstwa polityczne postawiono tylko grupie kierowniczej. Pozostali odpowiadali w sprawach kryminalnych. Umorzono postępowanie w sprawach 43 osób, m.in. Huberta i Łukasza Czumów.
Na ławie oskarżonych zasiadły ostatecznie 33 osoby, wśród nich wszyscy przywódcy. Byli sądzeni w sześciu procesach. Najważniejszy zarzut dotyczył przynależności do związku, „którego istnienie, ustrój i cel miał pozostać tajemnicą wobec organów państwowych”. Najwyższe wyroki wynosiły siedem lat. Takie otrzymali Andrzej Czuma i Stefan Niesiołowski. Benedykt Czuma otrzymał wyrok 6 lat, a Marian Gołębiewski 4,5 roku. W wyniku amnestii ostatni członek „Ruchu” opuścił więzienie w 1974 r.
W latach 1976–1977 niektórzy z „weteranów” „Ruchu” będą współtworzyli pierwsze organizacje jawnej opozycji antykomunistycznej – Komitetu Obrony Robotników oraz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela.
W okresie uwięzienia działacze „Ruchu” byli bez przerwy obserwowani przez bezpiekę. Marian Gołębiewski został oskarżony o przygotowywanie buntu w więzieniu w Strzelcach Opolskich. Inwigilacja uczestników formacji trwała także po odzyskaniu przez nich wolności. Wówczas agenci bezpieki dostrzegli nawiązywanie kontaktów byłych członków „Ruchu” z tzw. grupą komandosów.
W latach 1976–1977 niektórzy z „weteranów” „Ruchu” będą współtworzyli pierwsze organizacje jawnej opozycji antykomunistycznej – Komitetu Obrony Robotników oraz Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. (PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp /