75 lat temu, 4 czerwca 1948 r., as lotnictwa Stanisław Skalski został aresztowany przez komunistyczną bezpiekę. Po parodii procesu został skazany na karę śmierci, po roku zamienioną na dożywocie. Wydający wyrok zbrodniarz sądowy nigdy nie poniósł odpowiedzialności.
Urodził się 27 listopada 1915 w Kodymie koło Odessy na dzisiejszej Ukrainie. W 1918 r. wraz z rodziną przybył do odrodzonej Polski. Stanisław Skalski był absolwentem słynnej „Szkoły Orląt” – Szkoły Podoficerów Lotnictwa w Dęblinie. Znany był z niepokornego charakteru. W czasie studiów został ukarany karą 14 dni aresztu za obrazę przełożonego, 7 dni za celowe, zbyt późne otwarcie spadochronu, 3 dni za zamiar uczestnictwa w wojnie przeciw Japonii po stronie Chin.
W czasie wojny obronnej 1939 r. zaliczono mu 4 i 1/4 zestrzelenia niemieckiego samolotu, kolejne zwycięstwa powietrzne zaliczono mu w trakcie bitwy o Wielką Brytanię. W styczniu 1943 r. zgłosił swoją kandydaturę do polskiej jednostki, która miała walczyć w Afryce Północnej. Polski Zespół Myśliwski został nazwany „cyrkiem Skalskiego”. Po rozformowaniu zespołu Skalski objął dowództwo 601. Dywizjonu Myśliwskiego RAF (jako jeden z trzech Polaków, którzy dowodzili brytyjskimi dywizjonami). Latając z Malty, a potem z Sycylii, wziął udział w inwazji Włoch. Od grudnia 1943 r. dowodził 131. Skrzydłem Myśliwskim. Skalski strącił dwa ostatnie swoje samoloty, nie wystrzeliwując ani jednego pocisku. Jeden z Niemców zorientował się w niebezpieczeństwie i próbując zejść Polakowi z celownika, wpadł na swojego kolegę.
Wojnę zakończył w stopniu majora, zajmując pierwsze miejsce na tzw. liście Bajana, czyli w rankingu Komisji Historycznej Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie, która zaliczyła mu 18 i 11/12 samodzielnych i 2 prawdopodobne zestrzelenia na koncie. Za zasługi bojowe otrzymał m.in. Złoty Krzyż Virtuti Militari, Krzyż Walecznych (czterokrotnie) i trzykrotnie brytyjski Distinguished Flying Cross. „Byłem tylko żołnierzem. Latałem i walczyłem najlepiej, jak umiem. Przeżyłem” – podsumowywał swoją służbę kilka dziesięcioleci później.
W 1947 r. Stanisław Skalski wrócił do Polski, a dowództwo lotnictwa zaproponowało mu funkcję inspektora ds. techniki pilotażu. W czerwcu 1948 r. funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego aresztowali go pod fałszywym zarzutem szpiegostwa na rzecz Wielkiej Brytanii. Przetrzymywany w areszcie MBP przy ul. Rakowieckiej w Warszawie, Skalski został poddany długotrwałemu i bardzo brutalnemu śledztwu.
Wojnę zakończył w stopniu majora, zajmując pierwsze miejsce na tzw. liście Bajana, czyli w rankingu Komisji Historycznej Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie, która zaliczyła mu 18 i 11/12 samodzielnych i 2 prawdopodobne zestrzelenia na koncie. Za zasługi bojowe otrzymał m.in. Złoty Krzyż Virtuti Militari, Krzyż Walecznych (czterokrotnie) i trzykrotnie brytyjski Distinguished Flying Cross. „Byłem tylko żołnierzem. Latałem i walczyłem najlepiej, jak umiem. Przeżyłem” – podsumowywał swoją służbę kilka dziesięcioleci później.
Trwające od października 1948 do lipca 1949 r. przesłuchania Skalskiego prowadzili najważniejsi funkcjonariusze MBP – m.in. dyrektor Departamentu Śledczego Józef Różański i naczelnik Wydziału II tego departamentu Adam Humer. „W biciu też nie wszyscy byli jednakowi. Byli zwyczajni bandyci i byli wirtuozi. Pamiętam godziny spędzone w towarzystwie największych tuzów wydziału śledczego: Serkowskiego, Humera, Szymańskiego… Razem było ich pięciu. Ci nie zniżali się do kija i kopniaków, nie dawali się ponieść sadystycznemu upojeniu. Bili z zimnym wyrachowaniem, z premedytacją; bili gumami oraz czymś, co wydawało świst – chyba były to paski miedzianej blachy lub druty. Po każdym uderzeniu człowiek czuł się tak, jakby mu ucięto kawałek ciała, bicie wydawało się ćwiartowaniem” – wspominał Skalski.
7 kwietnia 1950 r. stanął przed sądem w typowej dla tamtych czasów parodii procesu, zwanej potocznie „procesem kiblowym” – kilkunastominutowe posiedzenie sądu odbywało się w jednej z cel aresztu MBP, prycze i krzesła zajmowali sędziowie i obrońcy, oskarżonego sadzano na znajdującym się w celi wiadrze.
Rozprawa Skalskiego trwała krótko: „Kiedy zabierano mnie z celi, jadłem akurat zupę, a kiedy wróciłem po rozprawie, mogłem ją spokojnie dokończyć, była jeszcze ciepła”. Prowadzący rozprawę sędzia mjr Mieczysław Widaj odrzucił wszystkie wyjaśnienia Skalskiego oraz świadka oskarżenia Śliwińskiego, który zaprzeczył, jakoby wiedział coś o jego działalności, i uznał pilota za winnego szpiegostwa.
„W tydzień później, w Wielki Piątek, wyprowadzono mnie ponownie z celi, tym razem po to, aby odczytać wyrok. Pamiętam, że prowadzący mnie strażnik zapytał po drodze: – Kto was sądził? – Widaj. Pokiwał głową ze współczuciem. – To macie czapę. Nie pomylił się”.
W 1996 r. przesłuchujący Skalskiego funkcjonariusze MBP Adam Humer i Tadeusz Szymański zostali skazani na kary więzienia. „Ja po to przyszedłem, Wysoki Sądzie jako świadek, by bronić tych […], którzy oddali życie przez tych sędziów morderców” – powiedział Skalski w trakcie procesu Humera. Odpowiedzialności za wydany wyrok nigdy nie poniósł zbrodniarz sądowy Mieczysław Widaj.
Rzeczywiście Widaj był jednym z najbardziej bezwzględnych funkcjonariuszy komunistycznego wymiaru sprawiedliwości. „Kiedy kilka lat temu próbowałem podliczyć wyroki śmierci wydane przez Widaja, doszedłem do liczby 105. Nie sądzę, żeby był to jego pełny bilans, ale już te ustalenia porażają swoją skalą. Jeden człowiek był w stanie wydać tak ogromną liczbę wyroków śmierci. Sądzę, że liczbę skazanych przez niego na niższe kary możemy szacować na setki” – zauważał w rozmowie z PAP w 2018 r. historyk podziemia antykomunistycznego prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Stanisław Skalski został skazany na karę śmierci, ale odrzucił propozycję napisania do władz PRL prośby o ułaskawienie. Przez rok przebywał w celi śmierci. Na skutek prośby matki pilota prezydent Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski, a karę śmierci zamieniono Skalskiemu na karę dożywotniego więzienia – informację tę przekazano Skalskiemu dopiero w kwietniu 1951 r.
Skazanego pilota przewieziono do ciężkiego więzienia w Rawiczu, a następnie do Wronek. Dopiero 11 kwietnia 1956 r. Naczelny Sąd Wojskowy uchylił ciążący na majorze Skalskim wyrok i zwolnił go z więzienia, przywracając stopień wojskowy i przyznając odszkodowanie za niesłuszne uwięzienie.
Po zwolnieniu z więzienia Skalski wrócił do służby wojskowej. Opublikował wspomnienia „Czarne krzyże nad Polską”, opisujące jego walki w czasie kampanii wrześniowej. W 1988 r. uchwałą Rady Państwa mianowany został generałem brygady.
Zmarł 12 listopada 2004 r. i został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. W 1996 r. przesłuchujący Skalskiego funkcjonariusze MBP Adam Humer i Tadeusz Szymański zostali skazani na kary więzienia. „Ja po to przyszedłem, Wysoki Sądzie jako świadek, by bronić tych […], którzy oddali życie przez tych sędziów morderców” – powiedział Skalski w trakcie procesu Humera. Odpowiedzialności za wydany wyrok nigdy nie poniósł zbrodniarz sądowy Mieczysław Widaj.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp/