75 lat temu, 13 listopada 1945 r., utworzono Ministerstwo Ziem Odzyskanych. Na jego czele stanął Władysław Gomułka. Celem resortu było zintegrowanie przyłączonych do Polski obszarów zachodnich i północnych. W jego strukturach pracowali nie tylko komuniści, lecz również liczni działacze endecji, którzy już od lat trzydziestych postulowali odzyskanie „ziem piastowskich”.
Od połowy 1944 r. najważniejsze ośrodki komunistyczne pod okupacją niemiecką nasiliły przekaz propagandowy dotyczący przyszłych zachodnich granic odbudowywanej Polski. Polityka sowiecka i postawa mocarstw zachodnich jasno wskazywały, że zdecydowana większość terytorium II RP, położonego na wschód od granicy niemiecko-sowieckiej wyznaczonej we wrześniu 1939 r., znajdzie się w granicach Związku Sowieckiego. Konieczne więc było przekonanie polskiej opinii publicznej, że kraj otrzyma rekompensatę w postaci etnicznie polskich ziem należących dotąd do Niemiec. Dokładny przebieg przyszłej granicy zachodniej nie był wtedy znany, ale coraz częściej pojawiało się hasło jej oparcia na Odrze i Nysie Łużyckiej (wówczas „Nissie”) oraz przyłączenia do Polski większości regionu Prus Wschodnich. Oczywiste było również włączenie obszaru Wolnego Miasta Gdańska.
Hasło przyłączenia „dawnych ziem piastowskich” było też elementem programu innych środowisk politycznych. Działacze endecji już w latach trzydziestych postulowali powrót do najdawniejszych granic zachodnich z czasów pierwszych Piastów. W swoich koncepcjach nawiązywali do idei odrodzenia słowiańszczyzny na ziemiach Serbołużyczan. Dlatego na kreślonych przez nich mapach częścią Polski były wyspy Uznam i Rugia oraz całość terytorium Łużyc, poza skrawkami należącymi do Czechosłowacji. Jednym z najważniejszych teoretyków odzyskania ziem piastowskich był historyk prof. Zygmunt Wojciechowski. Niemal od początku okupacji działał w Organizacji Ziem Zachodnich „Ojczyzna”, która pod koniec 1944 r. przekształciła się w Instytut Zachodni. Także przedstawiciele rządu RP już w 1942 r. postulowali włączenie do Polski Prus Wschodnich, Opolszczyzny i Pomorza Zachodniego. W Londynie i w ramach Delegatury Rządu na Kraj rozpoczęto prace studyjne nad zagospodarowaniem ziem zachodnich.
W styczniu 1945 r. było już jasne, że zbliża się moment wyparcia Niemców poza granicę zachodnią II RP. Już w lutym 1945 r. środowisko skupione wokół wspomnianego prof. Wojciechowskiego skierowało do zdominowanego przez komunistów Rządu Tymczasowego pismo, w którym proponowało pomoc w przygotowaniu planów przejęcia i zagospodarowania Ziem Odzyskanych. Mimo ogromnych różnic ideologicznych komuniści postanowili przyjąć ofertę środowisk wywodzących się z obozu narodowej demokracji. Wiosną tego roku powołano Biuro Studiów Osadniczo-Przesiedleńczych, Radę Naukową dla Zagadnień Ziem Odzyskanych oraz Urząd Generalnego Pełnomocnika Rządu dla Ziem Odzyskanych. W tym samym czasie powstawały kolejne Państwowe Urzędy Repatriacyjne koordynujące masowe przesiedlenia Polaków z utraconych Kresów na Ziemie Odzyskane. Planowano, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy osiedlonych zostanie tam 3,5 mln osób. Aż 2,5 mln miało zająć poniemieckie wsie. Jeszcze przed konferencją w Poczdamie rozpoczęto również deportacje ludności niemieckiej.
Po powołaniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej przystąpiono do prac nad powołaniem urzędu mającego koordynować całość wysiłku na rzecz zagospodarowania i zasiedlenia ziem zachodnich i północnych. Nowemu urzędowi zamierzano też przekazać nadzór nad pozostawionym mieniem poniemieckim. Kompetencje tworzącego się Ministerstwa Ziem Odzyskanych były więc bardzo szerokie, ale wbrew niektórym koncepcjom resort nie był swoistym „rządem” Ziem Odzyskanych.
13 listopada 1945 r. oficjalnie powołano Ministerstwo Ziem Odzyskanych. Na jego czele stanął I sekretarz KC PPR i wicepremier Władysław Gomułka. Jednym z jego celów, wyrażanych wyłącznie podczas zamkniętych obrad, było ograniczenie działalności sowieckiej bezpieki na Ziemiach Zachodnich. Bez wątpienia utworzenie MZO wzmocniło pozycję rządu i polskiej administracji, ale wciąż w wielu częściach Ziem Odzyskanych rządzili sowieccy funkcjonariusze.
Podobnie jak inni komuniści Gomułka postrzegał sprawę zasiedlenia Ziem Odzyskanych jako kluczową dla zdobycia przez nową władzę autentycznego poparcia społecznego i utrwalenia władzy. Dla Gomułki „wyzwolenie” Ziem Odzyskanych było także jednym z mitów założycielskich Polski Ludowej. „W ziemię nad Odrą i Nysą Łużycką zainwestowana została krew tysięcy synów narodu polskiego, którzy padli w walce o przywrócenie tych ziem Polsce. W ziemi nad Odrą i Nysą spoczywają kości naszych dziadów, którzy od wieków byli tych ziem gospodarzami” – podkreślał Gomułka w trakcie jednego z wieców w 1946 r. W tym samym roku MZO rozpoczęło wydawanie dwutygodnika propagandowego „Osadnik na Ziemiach Odzyskanych”. Jego redaktorem naczelnym był przedwojenny działacz Obozu Narodowo-Radykalnego, Adolf Józef Reutt.
Duża część działań Ministerstwa Ziem Odzyskanych oraz pozostałych instytucji zajmujących się integracją tych obszarów z resztą Polski była nacechowana ideologicznie. Eksperci związani z obozem narodowym oraz Polskim Stronnictwem Ludowym proponowali parcelację wyłącznie największych gospodarstw junkierskich. Pozostałe gospodarstwa, liczące ok. 30 hektarów, miały zostać przekazane osadnikom. Komuniści uznali ten pomysł za próbę odtworzenia warstwy „kułaków”. Największe gospodarstwa miały zatem liczyć co najwyżej 15 hektarów. 10 proc. ziemi miało przejąć państwo. Planowano zorganizowanie spółdzielni rolniczych wzorowanych na sowieckich kołchozach.
Bez wątpienia jednak misja zasiedlenia i zagospodarowania Ziem Odzyskanych wzbudzała autentyczny entuzjazm dużej części społeczeństwa. Ziemie zachodnie postrzegano jako miejsce, w którym można zacząć nowe życie w poniemieckim domu, a często uwolnić się od przeszłości. Swoją przyszłość na zachodzie widziało wielu żołnierzy AK, którzy mieli nadzieję, że tam ukryją się przed bezpieką. „Oswajanie” nowych obszarów wspierał Kościół, którego przedstawiciele często posługiwali się retoryką zbliżoną do tej obecnej w propagandzie Ministerstwa Ziem Odzyskanych. „Wielokrotnie słyszeliśmy w dobie tej wojny głosy z zagranicy, wskazujące na konieczność radykalnego rozwiązania zagadnienia niemieckiego, wytrzebienia ducha prusactwa, przepędzenia hakatystów pruskich z ziem ongiś polskich, na których usłali sobie wygodne gniazda. […] Musimy głosić światu słowem i czynem, że domagamy się tych wszystkich ziem, które nam w ciągu dziejów zrabowała niemczyzna” – pisano na łamach „Tygodnika Powszechnego”.
W propagandzie komunistycznej pomijano wiele mrocznych aspektów pierwszych powojennych lat Ziem Odzyskanych. Przemilczano wszechwładzę sowieckich funkcjonariuszy i żołnierzy oraz systematyczne rabunki i tak pogłębiające fatalną sytuację gospodarczą. Niepewna sytuacja międzynarodowa sprawiała, że mieszkańcy Ziem Odzyskanych przez wiele dekad byli przekonani, że być może będą musieli opuścić swoje domy, ponieważ „wrócą Niemcy”. Rezygnowano z remontów domów, więzi w niewielkich wspólnotach były nieporównywalnie słabsze niż w innych regionach Polski. Wśród przybyszów z Kresów pojawiała się tęsknota za własnymi małymi ojczyznami. W krajobrazie niemieckich wsi trudno było odnaleźć atmosferę Kresów. Mnożyły się też konflikty między przybyszami z różnych regionów. Codzienne życie utrudniały różne dialekty, w których te same przedmioty miały zupełnie inne nazwy. Emigrantów ze stosunkowo bogatej Wielkopolski oskarżano o zajmowanie najlepszych gospodarstw. Ci zaś posługując się licznymi stereotypami, oskarżali Kresowian o lenistwo czy nadmierny tradycjonalizm.
W okresie istnienia Ministerstwa Ziem Odzyskanych w odbudowę tego obszaru zainwestowano ok. 150 mld zł. Była to 1/3 całości środków przeznaczonych na odbudowę kraju. W 1948 r. władze komunistyczne zdecydowały, że nadszedł czas na propagandowe podsumowanie procesu integracji Ziem Odzyskanych z resztą państwa. 21 lipca 1948 r. we Wrocławiu otwarto Wystawę Ziem Odzyskanych. Celem tej wielkiej propagandowej imprezy miało być przedstawienie osiągnięć Polski Ludowej w zagospodarowywaniu ziem zachodnich i północnych oraz potwierdzenie tego, że obszary te stanowią nierozerwalną część państwa polskiego. W ciągu 100 dni wystawy zwiedziło ją ok. 1,5 mln ludzi. Zaostrzający się konflikt wewnątrz partii spowodował, że na uroczystości zabrakło Władysława Gomułki.
Kilka miesięcy później, 11 stycznia 1949 r., Ministerstwo Ziem Odzyskanych zostało zlikwidowane. Działalność resortu była jednym z elementów śledztwa bezpieki po aresztowaniu Gomułki. Jednym z dowodów na jego „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne” było zatrudnianie w MZO byłych działaczy endecji.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /