80 lat temu, 18 listopada 1942 r., rozpoczęła się pacyfikacja Bochotnicy i kilku innych wsi w rejonie Kazimierza Dolnego. Łącznie zamordowano co najmniej 140 osób. Była to pierwsza duża niemiecka akcja eksterminacyjna wsi Generalnego Gubernatorstwa od czasów tzw. pacyfikacji hubalowskich w 1940 r.
"Jesienią 1942 r. na Lubelszczyźnie i w dystrykcie radomskim Niemcy poszukiwali Żydów, którym udało się zbiec z gett przed eksterminacją w czasie akcji +Reinhardt+ i ukryć w lasach. Okolice Kazimierza nad Wisłą oraz Janowiec leżący po drugiej stronie rzeki były +bramą+ pomiędzy dwoma dystryktami Generalnego Gubernatorstwa. Przez ten rejon przenikały także polskie, uzbrojone grupy, które można nazwać partyzanckimi. Niemcy uznali rejon za wyjątkowo niebezpieczny. Postanowili więc go spacyfikować, zastraszając mieszkańców egzekucjami i spaleniem zagród" - powiedział PAP historyk z delegatury IPN w Radomiu dr Sebastian Piątkowski.
Komendant niemieckiej policji bezpieczeństwa SIPO i gestapo na powiat puławski, Johann Zehetner, był jednym ze "zbrodniarzy zza biurka", który zaplanował pacyfikację kilku wsi lubelskiego Powiśla.
Komendant niemieckiej policji bezpieczeństwa SIPO i gestapo na powiat puławski, Johann Zehetner, był jednym ze "zbrodniarzy zza biurka", który zaplanował pacyfikację kilku wsi lubelskiego Powiśla. Do bezpośredniego wykonania zbrodniczego planu wyznaczono należący do niemieckiej policji porządkowej (Ordnungspolizei) 1. Gendarmerie-Bataillon (motorisiert) - 1. zmotoryzowany batalion żandarmerii. Od lata 1941 r. po uderzeniu na ZSRS Niemcy tworzyli tego typu jednostki, silnie uzbrojone w broń maszynową. Każdy batalion dzielił się na trzy lub cztery kompanie, dysponował samochodami ciężarowymi i osobowymi oraz motocyklami.
"To była szczególna jednostka. Spotyka się określenie +najgorsi z najgorszych+. Moglibyśmy powiedzieć, że byli to hitlerowscy +wagnerowcy+, ludzie kompletnie zdeprawowani. Rekrutowano tam bezwzględnych morderców. Poszczególne pododdziały (plutony zmotoryzowane, tzw. motzugi) batalionu działały samodzielnie w różnych miejscach. Gdy część żandarmów pacyfikowała Bochotnicę, w tym czasie po drugiej stronie Wisły inni pacyfikowali lasy iłżeckie i mordowały w Ciepielowie i innych miejscowościach Polaków ratujących Żydów. Zwykle w godzinach porannych wieś otaczał kordon żandarmów, inni wkraczali do zabudowań. Chodziło o sparaliżowanie ludności strachem i zatrzymanie mężczyzn, a później wysłanie do prac przymusowych Rzeszy lub uwięzienie w obozach koncentracyjnych. Część mieszkańców, w tym kobiety, dzieci i osoby starsze, a także część mężczyzn mordowano na miejscu. Domy i zabudowania gospodarcze podpalano po zrabowaniu żywności" - wyjaśnia Piątkowski.
1. Gendarmerie-Bataillon (motorisiert) utworzono 24 czerwca 1942 r. w Warszawie, a następnie przetransportowano do Lublina. Liczył on ponad 400 osób. 75 proc. z nich stanowili Austriacy, 25 proc. - Niemcy; składał się z dowództwa, plutonu motocyklowego, plutonu łączności oraz trzech kompanii po blisko 130 żandarmów, każdej składającej się z trzech plutonów. Poszczególne kompanie stacjonowały (stan z listopada 1942 r.) w Białej Podlaskiej, Lubartowie i Zamościu. Ich dowódcą był mjr Erich Schwieger.
"W osadach i we wsiach znajdowały się niewielkie posterunki żandarmerii, które dysponowały tylko rowerami lub zarekwirowanymi u miejscowej ludności podwodami. 1. zmotoryzowany batalion odróżniał się od nich dużą mobilnością. Szybko docierał w dowolne miejsce dystryktu i przeprowadzał obławy na partyzantów oraz egzekucje ludności połączone zwykle z rabunkiem dobytku i spaleniem zabudowań"- ocenił historyk.
18 listopada 1942 r. we wczesnych godzinach porannych żandarmi rozpoczęli akcję pacyfikacyjną w kilku wsiach Powiśla Lubelskiego w okolicy Kazimierza Dolnego, m.in. w Bochotnicy, Parchatce, Cholewiance, Helenówce, Rogowie i Jeziorszczyźnie. Wsie otoczono, a grupy żandarmów wdarły się do zabudowań. Ci, którzy przeżyli, zapamiętali ten dzień jako krwawą środę, i termin ten funkcjonuje w świadomości lokalnej społeczności do dziś.
"Apogeum zbrodni nastąpiło 22 listopada 1942 r. Tego dnia żandarmi z 1. batalionu wymordowali ponad 80 mieszkańców osady Zbędowice i spalili jej zabudowania. Wieś przestała istnieć. Po tzw. pacyfikacjach hubalowskich w 1940 r. [dokonanych przez Niemców w Hucisku i innych wsiach Kielecczyzny jako odwet za działania oddziału mjr. Henryka Dobrzańskiego "Hubala" - przyp. PAP] był to pierwszy przypadek zniszczenia całej wsi i eksterminacji wszystkich jej mieszkańców. Jedyną osobą, która przeżyła, była ośmioletnia dziewczynka. Akcja pacyfikacji wsi w okolicach Kazimierza Wielkiego trwała do 24 listopada. Szacuje się, że życie straciło wówczas co najmniej 140 osób, w tym kobiet i dzieci z kilku wsi. Ponad 300 mężczyzn Niemcy osadzili na Zamku w Lublinie, a później deportowali do obozu koncentracyjnego Auschwitz lub na roboty przymusowe do Rzeszy" - wyjaśnił historyk z IPN.
Dr Piątkowski zwrócił uwagę, że los kolonii Zbędowice został przypieczętowany, ponieważ był to "matecznik jednego z pierwszych oddziałów partyzanckich na Lubelszczyźnie", dowodzonego przez Jana Płatka ps. Kmicic.
Dr Piątkowski zwrócił uwagę, że los kolonii Zbędowice został przypieczętowany, ponieważ był to "matecznik jednego z pierwszych oddziałów partyzanckich na Lubelszczyźnie", dowodzonego przez Jana Płatka ps. Kmicic.
"Była to mała organizacja podziemna o nazwie Korpus Bezpieczeństwa. Po pewnym czasie scaliła się z AK. Mieszkańcy kolonii Zbędowice udzielali +Kmicicowi+ i jego podkomendnym pomocy. O tym dowiedzieli się Niemcy i zdecydowali, że zastosują najostrzejsze represje wobec Zbędowic i ich mieszkańców" - podsumował badacz.
24 listopada 1942 r. w Bochotnicy żandarmi zastrzelili kilka osób z rodziny Grzegorczyków oraz Tarachów. Najmłodszymi ofiarami mordu byli - Krystyna Taracha, sześć lat, i Bogdan Taracha - zaledwie trzy miesiące.
Za zbrodnie popełnione na mieszkańcach Bochotnicy i innych wsi w rejonie odpowiadał ówczesny dowódca policji i SS na dystrykt lubelski SS-Grupenfuehrer Odilo Globocnik. 31 maja 1945 r. został aresztowany przez Brytyjczyków w Möslacher Alm (Karyntia) nad jeziorem Weissensee (Austria). Tego samego dnia tuż koło zamku Paternion wymierzył sobie sprawiedliwość, zażywając cyjanek potasu w obecności oficerów SS Hermanna Höfle i Georga Michalsena zwanego "Księgowym Śmierci". Wszyscy trzej byli odpowiedzialni za zagładę ludności żydowskiej na terenie okupowanej Polski, m.in. za Wielką Akcję - masową deportację Żydów do obozu zagłady Treblinka II latem 1942 r.
Oprawca Bochotnicy i innych wsi Lubelskiego Powiśla, Erich Schwieger, zginął w lipcu 1944 r. w okolicy Mińska Białoruskiego jako dowódca SS-Polizei-Regiment 24 (24. pułku policji i SS) w trakcie sowieckiej ofensywy o kryptonimie Bagration. Po wojnie zidentyfikowano część żandarmów z 1. Batalionu, lecz tylko nieliczni stanęli przed sądem za mordy popełnione w Polsce.
Oprawca Bochotnicy i innych wsi Lubelskiego Powiśla, Erich Schwieger, zginął w lipcu 1944 r. w okolicy Mińska Białoruskiego jako dowódca SS-Polizei-Regiment 24 (24. pułku policji i SS) w trakcie sowieckiej ofensywy o kryptonimie Bagration. Po wojnie zidentyfikowano część żandarmów z 1. Batalionu, lecz tylko nieliczni stanęli przed sądem za mordy popełnione w Polsce.
Ofiary listopadowej masakry upamiętniono pomnikiem w pobliżu klasztoru oo. Franciszkanów (OFM) przy ul. Klasztornej 3 w Kazimierzu Dolnym, nazwiska ofiar są widoczne na klasztornym murze. Pomniki znajdują się również w Bochotnicy i Zbędowicach.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ skp/