80 lat temu, 18 marca 1943 r., w konspiracyjnym „Biuletynie Informacyjnym” ukazał się komunikat Kierownictwa Walki Cywilnej dotyczący karania szmalcowników. „Z komunikatu wynikało, że przypadki szantażu i czerpania korzyści z tragicznego położenia Żydów stanowiły zbrodnię wobec praw Rzeczypospolitej i podlegały karze” – mówi PAP dr Roman Gieroń z Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Krakowie.
Kierownictwo Walki Cywilnej, podlegające Rządowi RP na uchodźstwie, koordynowało całość walki cywilnej oraz oporu społecznego. Miało także mobilizować społeczeństwo do biernego oporu przeciwko okupantowi. W tym celu opublikowało m.in. "Kodeks praw i obowiązków Polaków". Ponadto KWC sądziło oraz publicznie piętnowało zdrajców, a także rejestrowało niemieckie zbrodnie. Z kolei "Biuletyn Informacyjny", w którym został opublikowany komunikat, był konspiracyjnym czasopismem, organem prasowym Polskiego Państwa Podziemnego. Dzięki "Biuletynowi" Polacy mogli poznać wiadomości z kraju i ze świata.
KWC w komunikacie z 18 marca 1943 r. groziło najostrzejszymi konsekwencjami osobom, które szantażowały Żydów ukrywających się po tzw. aryjskiej stronie. "To, że Kierownictwo Walki Cywilnej ogłosiło ten specjalny komunikat, świadczy, że przypadki szantażu i denuncjacji Żydów były zjawiskiem zauważalnym" – podkreślił w rozmowie z PAP dr Roman Gieroń. Historyk przypomniał, że "szmalcownictwo polegało na szantażowaniu ukrywających się Żydów oraz Polaków, którzy zdecydowali się im pomagać, groźbą wydania ich Niemcom, jeśli nie zapłacą okupu". "Badacze zaznaczają, że zjawisko szmalcownictwa wciąż wymaga prowadzenia dalszych badań historycznych" – dodał.
"Od początku okupacji – wraz z wprowadzeniem przez władze niemieckie rozporządzeń dyskryminujących ludność żydowską oraz prowadzących do wyjęcia Żydów spod ochrony prawa – pojawili się ludzie, którzy wykorzystywali tragiczne położenie Żydów, czerpali też z tego tytułu różne profity" – zwrócił uwagę Gieroń, jednocześnie wyjaśniając, że "to państwo niemieckie dało te możliwości, stworzyło ku temu odpowiednie warunki, a wręcz zachęcało do tego procederu".
Jak wskazał badacz, "w Warszawie w szmalcownictwie uczestniczyli m.in. funkcjonariusze różnych formacji policyjnych, żołnierze Wehrmachtu, volksdeutsche, a także tzw. policjanci granatowi czy funkcjonariusze Kripo". "Szmalcownictwem trudziły się nawet specjalne szajki, występujące również w mieszanym składzie – z udziałem Polaków, Niemców, a nawet Żydów" – powiedział. Zjawisko to przybierało czasami spontaniczny charakter.
Szantażystom i szmalcownikom były wymierzane przez podziemny wymiar sprawiedliwości kary. "Szmalcownictwo stanowiło jeden z powodów oskarżeń piętnowanych przez Polskie Państwo Podziemne. Zazwyczaj były to sprawy konfidentów, którzy łączyli szantaż ludności żydowskiej z pracą na rzecz gestapo oraz na szkodę polskiego podziemia" – tłumaczył dr Gieroń.
Zakres szmalcownictwa zmieniał się wraz z zaostrzaniem przez Niemców antyżydowskich przepisów. "Początkowo ofiarami szantażystów były osoby poruszające się bez przepisowych opasek. Z kolei po utworzeniu gett ofiarami szmalcowników stali się Żydzi, którzy przebywali po tzw. stronie aryjskiej bez wymaganego zezwolenia" – przypomniał dr Gieroń.
Ważną cezurą w działalności szantażystów i szmalcowników był moment rozpoczęcia w 1942 r. akcji deportacyjnych do obozów zagłady. "Część Żydów podejmowała wówczas próbę przedostania się na tzw. aryjską stronę, choć zgodnie z rozporządzeniem Hansa Franka z 15 października 1941 r. groziła im kara śmierci. Osoby, które próbowały przebywać po tzw. aryjskiej stronie, mogły to robić, żyjąc +pod powierzchnią+, czyli ukrywać się lub być ukrywanym oraz żyć +przy powierzchni+ lub +na powierzchni+. Chodzi tutaj o osoby, które próbowały funkcjonować pod fałszywą tożsamością, posługując się dokumentami poświadczającymi nieprawdziwy stan rzeczy. Czynnikami zwiększającymi ich szanse przeżycia były tzw. dobry wygląd, biegła znajomość języka polskiego oraz posiadanie znajomości i odpowiednich środków finansowych" – powiedział historyk. Zagrożeniem dla takich osób byli właśnie szmalcownicy, a niekiedy także żydowscy konfidenci.
Losy Żydów nie były lekceważone przez Polskie Państwo Podziemne, które stanowczo sprzeciwiało się ludobójczej polityce Niemców wobec ludności żydowskiej. Dr Gieroń wskazał, że m.in. w styczniu 1940 r. w "Biuletynie Informacyjnym" zostało opublikowane ostrzeżenie mówiące o tym, "iż wszelkie bezpośrednie lub pośrednie współdziałanie z Niemcami w prześladowaniu Żydów jest dywersją, jak każda inna forma współpracy z III Rzeszą". PPP zakazywało jakiejkolwiek dobrowolnej współpracy w antyżydowskich akcjach organizowanych przez Niemców.
Szantażystom i szmalcownikom były wymierzane przez podziemny wymiar sprawiedliwości kary. "Szmalcownictwo stanowiło jeden z powodów oskarżeń piętnowanych przez Polskie Państwo Podziemne. Zazwyczaj były to sprawy konfidentów, którzy łączyli szantaż ludności żydowskiej z pracą na rzecz gestapo oraz na szkodę polskiego podziemia" – tłumaczył dr Gieroń.
Z wnioskiem o podjęcie śledztwa przeciwko szmalcownikom występowały partie polityczne, komórki Armii Krajowej oraz Rada Pomocy Żydom, a przekazywana przez nich dokumentacja zawierała zeznania podpisane przez świadków oraz sprawozdania z przeprowadzonych przesłuchań. Sądy w warunkach konspiracyjnych miały jednak ograniczone możliwości działania. "Sędziowie nie mogli bowiem bezpośrednio przesłuchać szeregu świadków, nie mówiąc już o oskarżonych. Ponadto przeciwko szmalcownikom niezwykle trudno było zebrać dowody" – zaznaczył historyk.
Jak podkreślił, "osoby parające się denuncjacją i szantażem były sądzone i skazywane przez sądy podziemne" "Te postępowania były prowadzone dość drobiazgowo" – dodał. Skazanym osobom wymierzano w imieniu RP wyroki śmieci. Pierwsze zasądzone egzekucje na szmalcownikach zostały wykonane w drugiej połowie 1943 r. "Był to jednak czas, kiedy wielu żydowskich uciekinierów zostało już zatrzymanych i zamordowanych" – zauważył Gieroń.
Zaznaczył również, że "Polskie Państwo Podziemne działało w skrajnie trudnych warunkach i nie miało możliwości w pełni chronić wszystkich swoich obywateli". Publikowano jednak sentencje wyroków skazujących na karę śmierci szantażystów, szmalcowników i donosicieli. "Takie rozwiązanie miało pełnić funkcję edukacyjną oraz odstraszającą" – ocenił historyk.
"Nie jest znana dokładna liczba wykonanych wyroków. Szacuje się, że było ich od kilkunastu do kilkudziesięciu. Natomiast część spraw wątpliwych zawieszano i pozostawiano do rozstrzygnięcia na okres powojenny. Po II wojnie szmalcownictwo nie zostało jednak w pełni rozliczone" – powiedział badacz.
Zaznaczył również, że "Polskie Państwo Podziemne działało w skrajnie trudnych warunkach i nie miało możliwości w pełni chronić wszystkich swoich obywateli". Publikowano jednak sentencje wyroków skazujących na karę śmierci szantażystów, szmalcowników i donosicieli. "Takie rozwiązanie miało pełnić funkcję edukacyjną oraz odstraszającą" – ocenił historyk.
W wydaniu "Biuletynu Informacyjnego" z 18 marca 1943 r. znalazł się także komentarz redakcji zatytułowany "Hieny". W tekście tym potępiono osoby żerujące na rodzinach więźniów politycznych i wyłudzające świadczenia za rzekome starania uwolnienia aresztowanego.
"Informacja o karaniu szmalcownictwa i szantażystów została kilka miesięcy później ponownie umieszczona w +Biuletynie Informacyjnym+. Na początku lipca 1943 r. najwyżsi rangą przedstawiciele Polskiego Państwa Podziemnego oświadczali, że szczególnie ścigane będą +przez sądy specjalne szantaże pieniężne i wyłudzenia pieniędzy pod przykrywką starań o uwolnienie więzionych lub internowanych Polaków oraz szantaże pieniężne na ukrywających się Żydach+" – wyjaśnił dr Gieroń.
Dla Polskiego Państwa Podziemnego proceder donosicielstwa oraz szantaże stanowiły poważne zagrożenie. Jak wskazał historyk, "wzmacniały władzę Niemców, sprzyjały postępującej demoralizacji społeczeństwa, a wreszcie zagrażały samym konspiratorom".
"Brutalna rzeczywistość niemieckiej okupacji dawała poszczególnym osobom niezwykłą władzę. Tak naprawdę każdy mógł za pomocą zwykłego donosu – pisemnego lub ustnego – rozstrzygnąć o czyimś losie. Wszystko to było konsekwencją przede wszystkim nieludzkich przepisów stworzonych i narzuconych przez III Rzeszę, która chroniła i nagradzała zbrodniarzy, a śmiercią karała ludzkie odruchy współczucia, chociażby pomocy udzielanej żydowskim uciekinierom" – podsumował historyk.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/