Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk w wywiadzie udzielonym portalowi RND powiedział, że „Bundestag, podejmując decyzję o utworzeniu miejsca pamięci tylko dla Polski w Berlinie, otworzył puszkę Pandory”. Nord Stream 2 uznał za nóż wbity w plecy Ukrainy.
Dyplomata wyraził pogląd, że w Berlinie powinno pojawić się upamiętnienie 8 mln Ukraińców, którzy stracili życie podczas II wojny światowej.
Pytany o to, czy Ukraina pogodziła się z projektem Nord Stream 2, ambasador tego państwa odpowiedział przecząco, zaznaczając przy tym, że "sprawa jest daleka od zakończenia, zarówno pod względem politycznym, jak i prawnym". W jego opinii, że projekt Nord Stream 2 "jest nożem wbitym w plecy Ukrainy", a sam inwestycja spowodowała "ogromną utratę zaufania do Niemiec na najbliższe dziesięciolecia".
Dyplomata wyraził pogląd, że w Berlinie powinno pojawić się upamiętnienie 8 mln Ukraińców, którzy stracili życie podczas II wojny światowej.
"Niemcy zobowiązały się do wynegocjowania z Moskwą tranzytu gazu przez Ukrainę przez co najmniej dziesięć kolejnych lat po 2024 roku" - przypomniał Melnyk w rozmowie z RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND). To, czy uda się osiągnąć takie porozumienie bez opóźnień, przed 2022 rokiem, będzie "kolejnym sprawdzianem wiarygodności Berlina" - dodał.
Ukraiński dyplomata tłumaczył, że Ukraińcy czują się porzuceni przez Berlin, zwłaszcza w tym, co dotyczy kwestii bezpieczeństwa w wymiarze geopolitycznym. "W Moskwie zacierają ręce i mówią: zbliżyliście się do Zachodu, co teraz z tego macie? Brak perspektyw na wejście do UE, brak szans na członkostwo w NATO i utrzymujący się nieznośny stan wojny na wschodzie Ukrainy" - argumentował.
Zdaniem Melnyka projekt Nord Stream 2 to najprawdopodobniej największy geopolityczny błąd odchodzącego niemieckiego rządu, który następny gabinet będzie musiał za wszelką cenę naprawić, by odzyskać utracone zaufanie.
W wywiadzie z RND dyplomata skrytykował też niemiecką politykę pamięci wobec Ukrainy. "Chcemy, by Ukraina była wreszcie postrzegana w niemieckiej kulturze pamięci jako samodzielny podmiot, a nie jako przybudówka Rosji" - podkreślił. Dodał, że "Ukraina nie czuje się dostatecznie doceniona w niemieckiej polityce pamięci".
Mielnik porównał w tym kontekście Ukrainę z Polską. "Polska ma do opłakania prawie sześć milionów zabitych w II wojnie światowej, a teraz doczekała się własnego pomnika w Berlinie. Z zadowoleniem przyjmujemy ten spóźniony krok w kierunku sprawiedliwości. Nie chcę nastawiać ofiar nazizmu przeciwko sobie nawzajem, ale Bundestag, podejmując decyzję o utworzeniu miejsca pamięci tylko dla Polski, świadomie otworzył puszkę Pandory" - ocenił.
"Chcemy, by Ukraina była wreszcie postrzegana w niemieckiej kulturze pamięci jako samodzielny podmiot, a nie jako przybudówka Rosji" - podkreślił. Dodał, że "Ukraina nie czuje się dostatecznie doceniona w niemieckiej polityce pamięci".
Według ukraińskiego ambasadora w Berlinie decyzja Niemiec o utworzeniu w Berlinie miejsca pamięci polskich ofiar niemieckiej okupacji miała "zapobiec żądaniom reparacji ze strony Polaków, a jednocześnie uwiarygodnić ich jako ważnych partnerów w UE, by nie dopuścić do Polexitu". Dyplomata dodaje, że z osobistych rozmów wie, że większość deputowanych SPD i duża część deputowanych CDU/CSU była przeciwna osobnemu miejscu pamięci dla polskich ofiar wojny, ale decyzja o jego powstaniu zapadła i była związana z politycznym aspektem sprawy, nie z kwestią upamiętnienia.
Mielnik podkreśla, że Ukraińcy chcą być postrzegani przez Niemcy jako naród, który był jedną z największych ofiar nazizmu. "Dlaczego w centrum Berlina nie miałoby powstać godne miejsce pamięci o Ukrainie?" - pytał Melnyk. I zaapelował: "wzywamy następną koalicję, by zgodziła się na ten słuszny postulat Ukraińców. Mamy nadzieję, że Bundestag nie będzie stosował podwójnych standardów i postawi pomnik ku czci ośmiu milionów Ukraińców" - konkluduje ukraiński ambasador.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ adj/ mars/