
Nie ma jednego wzorca stroju ludowego na Górnym Śląsku. Różnią się one detalami, po których można rozpoznać konkretny region, a nawet miejscowość. Dawniej stroje świadczyły także o stanie materialnym i cywilnym – wskazała w rozmowie z PAP Anna Grabińska-Szczęśniak, która kieruje działem etnografii Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.
Ekspertka wyjaśniła, że strój ludowy to po prostu taki, który nosiła ludność, czyli mieszkańcy wsi. – Nie przebierali się, tylko go nosili. To były rzeczy, które faktycznie mieli w szafie. Zarówno te codzienne, jak i odświętne – podkreśliła.
Zaznaczyła, że stroje ludowe, które najczęściej oglądamy, to stroje odświętne.
Anna Grabińska-Szczęśniak: Ludzie często inspirują się strojami zespołów folklorystycznych, np. Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, ale to są stroje sceniczne, a nie stroje ludowe. Nigdy nie było tak, żeby wszystkie kobiety miały identyczne suknie, fartuchy, kamizelki i chusty. Każda była inna.
– Dawniej na Górnym Śląsku na co dzień kobiety na wsiach nosiły przede wszystkim fartuchy, w których mogły gotować i wykonywać domowe prace, zwykłe, płócienne chusty na głowach. Kiedy wychodziły z domu, np. na targ lub do sąsiadki, to już ubierały się nieco lepiej, ale wciąż były to tzw. ubrania na beztydzień (środek tygodnia – PAP), czyli nie odświętne. Do tego dochodziła cała seria strojów odświętnych. Bo inny musiał być na czas Bożego Narodzenia, a inny na czas Wielkiego Postu. Przede wszystkim różniły się one kolorami. Poza tym panny mogły chodzić w dużo jaśniejszych, bardziej jaskrawych kolorach niż mężatki – powiedziała Grabińska-Szczęśniak.
Na zdjęciu kobiety w tradycyjnych strojach śląskich podczas pielgrzymki do sanktuarium w Piekarach Śląskich. Fot. PAP/Stanisław Jakubowski
Wyjaśniła, że choć odświętne stroje były drogie, to zazwyczaj kobiety dbały o to, żeby je mieć. Nie jeden, a kilka. Często były to ubrania, które nosiły całymi latami. Wiele elementów szyły i ozdabiały same, bo tak mogły zaoszczędzić.
– W zdecydowanej większości strojów ludowych z Górnego Śląska występuje suknia. Zawsze jest fartuch. Zazwyczaj również biała bluzka. Największe różnice są wśród okryć wierzchnich, zbliżonych w swojej formie do współczesnych kamizelek lub marynarek. Najbardziej charakterystycznym elementem każdego stroju ludowego, po którym można rozpoznać, z jakiego on pochodzi regionu, a nawet miejscowości, jest czepiec, czyli nakrycie głowy - opisała Grabińska-Szczęśniak.
Czepiec był jednym z najdroższych elementów stroju ludowego. Trudno było go wykonać samodzielnie, bo wymagało to sporych umiejętności, np. wykonania koronki klockowej. Czepce wykonywały m.in. siostry zakonne.
Kobiety zaczynały nosić czepce jako mężatki. Panny chodziły w warkoczach, a na uroczyste okazje zakładały wianki. W stroju rozbarskim charakterystyczne galandy ze szklanych koralików i woskowych lub materiałowych kwiatów.
Kobiety i dziewczynki w strojach rozbarskich (podczas uroczystości w parafii św. Jacka w Bytomiu - Rozbarku). Fot. PAP/Andrzej Grygiel
– Cały strój jest pewnym zbiorem symboli, które opowiadają np. o pochodzeniu, stanie materialnym lub cywilnym. Każdy taki odświętny strój sam w sobie był drogi. Rodzaj materiału, hafty, dodatki – to świadczyło o stanie materialnym. Matka lub matka chrzestna latami zbierała dla swojej córki lub córki chrzestnej na szpigiel (chustę turecką – PAP). Czasem na zdjęciach możemy zobaczyć panny młode owinięte taką chustą turecką – to był jeden z najdroższych elementów stroju – powiedziała Grabińska-Szczęśniak.
Wskazała, że strój kobiecy był bardziej zróżnicowany niż męski. Męski strój to przede wszystkim marynarka, kamizelka, koszula, chusta na szyi oraz kapelusz. Koszule różniły się kołnierzami, a kapelusze kształtem. W stroju rozbarskim występowały dwa rodzaje spodni: jelynioki (skórzane, żółte) lub bizoki (bawełniane, z bizą, tzn. paskiem czerwonego materiału wzdłuż nogawki). Do jelynioków zakładano kropy, czyli skórzane buty z cholewami, z charakterystycznymi harmonijkowymi marszczeniami, a do bizoków niskie skórzane sztyblety.
Kierowniczka działu etnografii Muzeum Górnośląskiego zauważyła, że jako pierwsi stroje ludowe przestawali nosić mężczyźni na początku XX w. Później również kobiety. W jej ocenie wpłynęła na to popularność mody miejskiej, przeprowadzki ludności do miast oraz coraz większa urbanizacja. Poza tym stroje miejskie, zwłaszcza robotnicze, były tańsze od strojów ludowych.
– Po II wojnie światowej pojawiły się problemy natury politycznej – strój ludowy był uważany za niemiecki, więc ludzie się ich pozbywali. W latach 70. i 80. XX w. na Górnym Śląsku w strojach ludowych można było już właściwie spotkać tylko i wyłącznie starsze kobiety – powiedziała Grabińska-Szczęśniak.
Zwróciła uwagę na to, że od pewnego czasu stroje ludowe coraz częściej pojawiają się w przestrzeni publicznej. Wskazała, że chociażby w okolicy Piekar Śląskich są grupy, które odtwarzają dawne stroje ludowe na podstawie zdjęć i ich elementów, które zachowały się w domach. Zauważyła również grupy, które nawiązują do strojów ludowych, ale nie zawsze są bliskie oryginałom, np. poprzez duże wiszące korale, które na Górnym Śląsku powinny opinać szyję.
Na zdjęciu kobiety w tradycyjnych strojach śląskich podczas pielgrzymki do sanktuarium w Piekarach Śląskich. Fot. PAP/Stanisław Jakubowski
– Ludzie często inspirują się strojami zespołów folklorystycznych, np. Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, ale to są stroje sceniczne, a nie stroje ludowe. One są wzorowane na strojach ludowych, ale to nadal tylko stroje sceniczne. Po pierwsze, w rzeczywistości nigdy nie było tak, żeby wszystkie kobiety miały identyczne suknie, fartuchy, kamizelki i chusty. Każda była inna. Nawet jeśli kupiły ten sam materiał, bo we wsi był jeden sklep, to stroiła go po swojemu, np. malując lub haftując kwiaty. Po drugie, zamężna lub starsza kobieta nigdy nie założyłaby wianka – podkreśliła.
Dział etnografii Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu posiada 23 tys. eksponatów. Wśród nich 6-7 tys. stanowią elementy strojów ludowych. Wystawa etnograficzna nie jest obecnie dostępna ze względu na przygotowania do remontu głównego gmachu muzeum, który ma przywrócić mu wygląd sprzed II wojny światowej. Po remoncie zaprezentowana ma zostać m.in. nowa wystawa etnograficzna. Szczegółowe informacje dot. dostępnych wystaw znajdują się na stronie internetowej placówki.
W sobotę na terenie dawnej Kopalni Węgla Kamiennego Rozbark w Bytomiu odbędzie się II Święto Rozbarku. Na godz. 16.00 zaplanowano drugą próbę ustanowienia rekordu Polski w zgromadzeniu największej liczby osób w strojach regionalnych. W 2024 r. podczas I Święta Rozbarku udało się przyciągnąć 413 osób. Tym samym rekord Polski (467 osób) pozostał w rękach wsi Wykrot w gminie Myszyniec (woj. mazowieckie).(PAP)
pato/ dki/