W gwarze warmińskiej da się opowiedzieć i o dawnych warmińskich tradycjach, i warszawiakach, którzy odkrywają tę krainę i jej kulturę, a nawet o komarach gryzących turystów na Mazurach - udowodnili to uczestnicy konkursu gwarowego "Po naszamu, po warnijsku"
Konkurs gwarowy "Po naszamu, po warnijsku" zorganizowano po raz dziesiąty, tym razem jego uczestnicy spotkali się w Gietrzwałdzie. Przyjechali nie tylko konkursowicze, ich nauczyciele i rodzice, ale także i rodowici Warmiacy, którzy - jak przyznawali - tęsknią za gwarową "godką". Ta od kilku lat jest chroniona wpisem na listę niematerialnego dziedzictwa kultury.
Renata Śliwka, Warmiaczka, regionalistka i rękodzielniczka, powiedziała PAP, że sama nie mówi po warmińsku, ale wszystko rozumie, bo tak kiedyś starsi ludzie na Warmii mówili. "Nie zdążyłam się nauczyć mówienia w gwarze, dziadziuś, który mógł mnie nauczyć, za szybko mi zmarł. Ale patrząc na ubranych w warmińskie stroje ludzi i słuchając gwarowych opowiastek czuję się tak, jakbym oglądała wspaniały film sprzed lat" - zwierzyła się Renata Śliwka.
Przyjechała oglądać zmagania konkursowiczów, ubrana w strój warmińskich chłopek z XIX w., kiedy na ciemną sukienkę zakładano na co dzień fartuch, by jej nie ubrudzić, a gdy trzeba było wyruszyć do miasta na rynek, wystarczyło odwiązać fartuch i suknia na wyjście była gotowa.
"Z roku na rok uczestników jest coraz więcej i coraz lepiej mówią gwarą" - przyznał PAP po zmaganiach konkursowiczów jeden z jurorów, depozytariusz gwary warmińskiej Łukasz Ruch.
Wspólnie z nim konkursowiczów oceniali językoznawcy zajmujący się gwarą i inny depozytariusz - Edward Cyfus. On podkreślił w rozmowie z PAP, że nieważne są w tym konkursie miejsca i nagrody, ale to, że dzięki niemu ocala się gwarę. W podobnym tonie wypowiadał się także starosta olsztyński Andrzej Abako, który podkreślał, że Warmia z sukcesami wychodzi z cienia bardziej znanych i rozpoznawalnych Mazur.
W konkursie wystąpiło blisko 30 uczniów szkół podstawowych i średnich z południowej Warmii, bo to na tym obszarze mówiono gwarą. Opowieści dotyczyły zarówno warmińskich tradycji, np. noworocznych psikusów, jak i obecnego życia na Warmii. Kilkoro uczestników podśmiewywało się gwarowo "z warsiowioków", którzy przyjeżdżają na Warmię, i naczytani książek, i wpisów w internecie udają ekspertów, np. od warmińskiej kuchni. "Dzyndzałki (rodzaj pierogów) nie so warnijskie jedzenie" - podkreśliła jedna z konkursowiczek. Dodała, że jak tak dalej pójdzie, to i hamburger zostanie uznany za regionalną warmińską potrawę. "W tylewizorze to cały dziań to samo klepsio" - podsumowywała współczesną telewizję inna.
Inna konkursowiczka gwarowo przedstawiła opowiastkę o tym, jak Warmiacy pojechali kamperem na Mazury, gdzie pogryzły ich komary, a tłumy turystów umęczyły ich tak bardzo, że musieli odpoczywać na Warmii po powrocie z urlopu.
Uczestniczka Maja Wojciechowska z olsztyńskiej szkoły podstawowej nr 14, która w gwarze opowiadała o tym, jak chłop zbratał się z diabłem i najpierw razem dobrze żyli, a na koniec wspólnie poszli do piekła przyznała PAP, że tekstu uczyła się długo. "Wcale nie jest łatwo tak mówić w gwarze" - powiedziała 10-letnia dziewczynka.
W kategorii klas 3-6 szkół podstawowywch zwyciężyła Maja Kowalska ze szkoły w Purdzie, w kategorii klas 7-8 szkół podstawowych pierwsze miejsce zajęła Wiktoria Pollakowska, a w kategorii szkół średnich Ewa Biermann.
Organizatorzy konkursu zapewniają, że jubileuszowa edycja nie byłą ostatnią. (PAP)
jwo/ jann/