Warmińsko-mazurski Konserwator Zabytków wszczął w piątek postępowanie administracyjne dotyczące czasowego zajęcia pomnika Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, na którym widnieją sowieckie symbole, m.in. sierp i młot. Konserwator zamierza przekazać pomnik do muzeum. Do czasu wydania prawomocnej decyzji w tej sprawie pomnikiem nadal administruje miasto.
Wojewódzki konserwator zabytków w Olsztynie Dariusz Barton wysłał w piątek PAP komunikat, w którym poinformował o wszczęciu postępowania administracyjnego zmierzającego do czasowego zajęcia pomnika i przekazania go do muzeum.
"Po przeanalizowaniu całości sprawy, także w kontekście zdarzeń, nasilających się po wybuchu wojny, Warmińsko-Mazurski Konserwator Zabytków uznał, że to rozwiązanie w okolicznościach sprawy jest uzasadnione i jest obecnie jedynym sposobem zabezpieczenia zabytku" - napisał Barton.
Wojewódzki konserwator zabytków w Olsztynie Dariusz Barton wysłał w piątek PAP komunikat, w którym poinformował o wszczęciu postępowania administracyjnego zmierzającego do czasowego zajęcia pomnika i przekazania go do muzeum.
Rzecznik prasowy konserwatora zabytków Bartłomiej Skrago wyjaśnił PAP, że do czasu zakończenia wszczętego w piątek postępowania administracyjnego pomnikiem nadal zarządza miasto - jest on własnością Olsztyna. Jeśli konserwator przejmie pomnik będzie mógł decydować o jego losie bez konsultacji z miastem.
"Trudno w tym momencie powiedzieć, jak długo potrwa wszczęte w piątek postępowanie, prawo mówi o 60 dniach, ale może to ulec przedłużeniu. Takie postępowania wszczyna się niezwykle rzadko, to nie będzie prosta sprawa, musimy w tym postępowaniu rozstrzygnąć wiele kwestii" - poinformował Skrago i przyznał, że jest to pierwsze tego typu postępowanie w olsztyńskim WKZ.
Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, zwany potocznie ze względu na swój kształt "szubienicami", od wielu lat wzbudza w Olsztynie kontrowersje z tego powodu, że w zamyśle był poświęcony Armii Czerwonej. Na pomniku figuruje postać sowieckiego żołnierza, sierp i młot, pięcioramienna sowiecka gwiazda, czy czołgi. Aby wzmocnić jego symbolikę pomnik w latach 50. XX w. grupa rzeźbiarzy pod kierunkiem Xawerego Dunikowskiego wykonała z kamienia pochodzącego z rozbiórki pomnika Tannenberg-Denkmal, który na obrzeżach Olsztynka uświetniał przed wojną pamięć o zwycięskiej bitwie z 1914 roku i jednocześnie był mauzoleum Paula Hindenburga.
"Trudno w tym momencie powiedzieć, jak długo potrwa wszczęte w piątek postępowanie, prawo mówi o 60 dniach, ale może to ulec przedłużeniu. Takie postępowania wszczyna się niezwykle rzadko, to nie będzie prosta sprawa, musimy w tym postępowaniu rozstrzygnąć wiele kwestii" - poinformował Skrago i przyznał, że jest to pierwsze tego typu postępowanie w olsztyńskim WKZ.
Środowiska prawicowe od lat postulowały rozbiórkę "szubienic", przed którymi zorganizowano parking, niektórzy historycy chcieliby jego pozostawienia i opatrzenia tego miejsca tablicami informacyjnymi. Miasto od lat nie spełniło żadnego z tych postulatów, ale po wybuchu wojny na Ukrainie prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz na konferencji prasowej zapowiedział, że pomnik zniknie z centrum miasta. Po kilku tygodniach wycofał się z tych obietnic, nie skorzystał też z propozycji ministerstwa kultury, które zaproponowało, że na swój koszt przeniesie pomnik. Miasto swoją decyzję argumentowało wynikami badania opinii publicznej, które zleciło w tej sprawie.
Od czasu wybuchu wojny na Ukrainie pomnik regularnie był pokrywany wulgarnymi napisami wykonanymi farbą w sprayu, wieszano na nim plakaty i banery np. ukraińską flagę z napisem "solidarni z Ukrainą", polską flagę z napisem "Katyń". Gdy w ostatnich dniach zawieszono między pylonami ogromną rosyjską flagę z napisem cyrylicą "russkij mir" i symbolami sierpa, młota, listery "Z" i swastyki miasto zdjęło wszystkie banery. Dodatkowo z cokołu pomnika odpadły w ostatnim czasie dwie duże granitowe płyty, miasto poprosiło policję i prokuraturę o sprawdzenie, czy ktoś celowo nie niszczy pomnika, który jest objęty ochroną konserwatorską. Pomnik ogrodzono metalowym płotem, ale mimo to zawieszający banery korzystali z wysięgnika.
Konserwator zabytków podkreślił, że decyzję o wszczęciu postępowania administracyjnego podjął po konsultacji z ministerstwem kultury i wojewodą warmińsko-mazurskim. Od wydanej decyzji miasto będzie się mogło odwołać do ministerstwa, a jeśli nie będzie zadowolone z decyzji resortu - do sądu administracyjnego. (PAP)
Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ lena/