Holendrzy przyznają się do zbrodni przeciw ludzkości po 150 latach; premier Mark Rutte przeprosi za udział kraju w handlu niewolnikami, a król Wilhelm-Aleksander powoła niezależną komisję do oceny udziału monarchii w tym procederze – podkreśla wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk.
Holenderski monarcha Wilhelm Aleksander postanowił zbadać rolę swojej rodziny w kolonialnej przeszłości kraju i dlatego zlecił niezależne badania w tej sprawie, poinformowała służba prasowa króla. Mają one potrwać trzy lata i zostaną przeprowadzone przez uniwersytet w Lejdzie. Z komunikatu wynika, iż badania obejmą okres od końca XVI wieku do współczesności postkolonialnej.
Wcześniej badania swojego udziału w kolonialnej przeszłości Niderlandów przeprowadziły największe miasta m.in. Amsterdam i Haga oraz Holenderski Bank Centralny (DNB). W listopadzie br. rodzina królewska ogłosiła niezależne śledztwo w sprawie pochodzenia przedmiotów z jej własnych kolekcji. Ma ono objąć badania ok. 10 tys. obiektów m.in. obrazów, rękopisów i fotografii. Wyniki postępowania mają być znane w 2024 r.
Jak napisał brytyjski "Guardian" premier Holandii Mark Rutte 19 grudnia wygłosi publiczne orędzie, w którym ma przeprosić za handel niewolnikami. Ma też powołać wart 200 mln euro fundusz dla wypłaty zadośćuczynienia potomkom niewolników.
Do tych informacji odniósł się w piątek na Twitterze wiceszef MSZ. "Holendrzy przyznają się do zbrodni przeciw ludzkości po 150 latach. Premier przeprosi za udział kraju w handlu niewolnikami, a król Wilhelm-Aleksander powoła niezależną komisję do oceny udziału monarchii w tym procederze" - podkreślił Mularczyk.
Jak dodał, "poza przeprosinami za zbrodnie przeciw ludzkości sprzed 150 lat premier Holandii Mark Rutte ma powołać wart 200 mln euro fundusz dla wypłaty zadośćuczynienia potomkom niewolników". (PAP)
par/